Pierwsze zwycięstwo Polonii - relacja z meczu MKS Polonia Przemyśl - Start Lublin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Aż do trzeciej kolejki na swoją pierwszą wygraną w tym sezonie musiała czekać przemyska Polonia. Podopieczni Macieja Milana w niedzielnym pojedynku stanęli na wysokości zadania i pewne pokonali Start Lublin 77:65, dzięki czemu zapisali na swoim koncie ważny komplet punktów. Triumf beniaminka mógł być jeszcze bardziej okazały, ale w końcówce meczu pozwolił on przeciwnikowi zniwelować część strat.

W tym artykule dowiesz się o:

Pierwsze fragmenty ku niezadowoleniu miejscowej publiczności należały do przyjezdnych, którzy po udanych zagraniach Przemysława Łuszczewskiego już w drugiej minucie prowadzili 7:2. Nie da się ukryć, że lublinianie o wiele szybciej złapali swój rytm gry, co rzecz jasna miało przełożenie na ogólny rezultat. Poloniści natomiast, widząc taki obrót sprawy, próbowali jak najszybciej odrobić straty, ale ta sztuka długo im się nie udawała. W ich szeregach zawodziła przede wszystkim skuteczność rzutów z gry, przez co podopiecznym trenera Macieja Milana trudno było dorównać kroku rozpędzonemu rywalowi. Jedynym, który nie zawodził był Artur Mikołajko, który z łatwością radził sobie w polu trzech sekund. Co ważne, jego ambitna postawa najwidoczniej pozytywnie wpłynęła na cały zespół, bowiem z biegiem minut to przemyślanie zaczęli dochodzić do głosu. Ich starania zostały nagrodzone w połowie kwarty, kiedy to po celnej "trójce" Bartosza Bala na tablicy świetlnej widniał remis 13:13. Tyle, że jak się okazało, równowaga była jedynie stanem przejściowym. Wszak niedługo później podrażnieni gospodarze wysunęli się na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Uczciwie trzeba przyznać, że było to w dużej mierze zasługą twardej gry w obronie, w związku z czym gracze Startu mieli o wiele mniej swobody przy oddawaniu rzutów niż w pierwszych momentach spotkania. Na poparcie tych słów warto przytoczyć fakt, że lublinianie przez 3 minuty nie potrafili oddać choćby jednego celnego rzutu, co nie wróżyło im najlepiej w kontekście dalszej rywalizacji.

W drugiej kwarcie dominacja miejscowych jeszcze przybrała na sile. Polonia dowodzona tym razem przez swojego niezawodnego strzelca Huberta Mazura z każdą minutą powiększała prowadzenie, a atmosfera w ekipie Startu robiła się coraz bardziej nerwowa. Sytuację próbował ratować, co prawda Paweł Kowalski, ale jego starania na niewiele się zdały. Wszystko dlatego, że po kilkunastu sekundach tym samym odpowiedział Mikołajko i to "Przemyskie Niedźwiadki" wygrywały 30:23. Sporym mankamentem Startu pozostawały błędy przy konstruowaniu ataku. Na 5 minut przed końcem pierwszej połowy goście mieli na koncie aż 7 strat, co z pewnością nie przynosiło im dodatkowej chluby. Z kolei przewaga Polonii mogła być jeszcze większa, ale wprowadzony na parkiet Marek Miszczuk, mimo swoich 213 cm wzrostu umiłował sobie przede wszystkim rzuty z dystansu, z których ani jednego nie trafił. Niemniej jednak, Poloniści i tak nie mogli narzekać, bowiem to oni do przerwy prowadzili 45:34, dzięki czemu byli w zdecydowanie lepszych nastrojach.

W drugiej połowie wszyscy związani z lubelskim klubem liczyli, że ich faworyci staną na wysokości zadania i włączą się jeszcze do walki o komplet punktów. Te nadzieje zostały jednak szybko rozwiane. Koszykarze Polonii od początku zagrali, bowiem niezwykle ambitnie i momentalnie powiększyli przewagę, która w pewnym momencie oscylowała już wokół dwudziestu punktów. Świetną partię w podkarpackim zespole rozgrywał wspomniany we wstępie Bal, który imponował skutecznością zarówno z dystansu, jak i bliższych odległości. Start natomiast starał się bazować na aktywności młodego Sebastiana Szymańskiego, ale 20 latek pozostawał osamotniony w swoich dążeniach. Na domiar złego dla Startu, w końcówce trzeciej kwarty próbkę swoich umiejętności dał jeszcze Mazur i stało się jasne, że drużyna prowadzona przez trenera Dominika Derwisza tego wieczoru raczej nie ma co liczyć na pomyślny rezultat. Zresztą wynik 66:42 mówił sam za siebie.

W decydującej batalii, zgodnie z przypuszczeniami nie wydarzyło się nic co mogłoby radykalnie odmienić losy meczu. Polonia cały czas kontrolowała boiskowe wydarzenia i pewnie zmierzała po końcowe zwycięstwo. Na parkiecie niezawodny nadal był Mikołajko, a asystował mu powracający po kontuzji Tomasz Przewrocki, dla którego był to pierwszy występ w obecnej edycji rozgrywek. Start natomiast mógł się jedynie pocieszyć tym, że w końcówce za sprawą Rafała Króla minimalnie zniwelował straty, co pozwoliło mu wyjść z twarzą z tego pojedynku. Niemniej jednak komplet punktów pozostał na Podkarpaciu, dzięki czemu Polonia mogła się w końcu odbić od dołu tabeli.

MKS Polonia Przemyśl : Start Lublin 77:65 (21:15, 24:19, 21:8, 13:23)

Polonia: Mazur 18, Bal 17, Mikołajko 16, Machowski 12, Pydych 8, Cukierda 2, Musijowski 2, Sołtysiak 2

Start: Król 19, Kowalski 16, Szymański 12, Myśliwiec 7, Łuszczewski 6, Aleksandrowicz 3, Sobiło 2

Źródło artykułu:
Komentarze (0)