Doświadczenie przemawia za Asseco - konfrontacja sił przed finałem TBL

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ostatni akcent rywalizacji w Tauron Basket Lidze w tym sezonie może dostarczyć nie mniejszych emocji niż półfinały, a zwłaszcza ten, w którym ciężką przeprawę przeszli zgorzelczanie. W starciu z mistrzem Polski nie stoją na straconej pozycji. Mają MVP sezonu i równie szeroką kadrę co Asseco. Gdynianie są mocni, ale wydają się już nie tak silną ekipą jak ta, która z Davidem Loganem i Qyntelem Woodsem wchodziła do ósemki Euroligi. Zapraszamy do prześledzenia porównania sił obu drużyn, przygotowanego przez portal SportoweFakty.pl.

Półfinałowi rywale Asseco Prokomu Gdynia oraz PGE Turowa Zgorzelec nie dysponowali tak szerokimi kadrami jak te dwie drużyny. Gra Trefla Sopot i Energi Czarnych Słupsk opierała się głównie na 7-8 zawodnikach. Nie oznacza to, że sopocianie i słupszczanie przegrali walkę o finał tylko dlatego, że posiadali krótkie ławki. Jednak ten czynnik, zwłaszcza w rywalizacji mistrzów Polski z Energą, miał istotny wpływ na przebieg spotkań. Teraz do walki o złoto przystępują dwa teamy, których atutem i siłą jest zespołowość oraz długa ławka, umożliwiająca częstą i - co najważniejsze - efektywną rotację. Przyjrzyjmy się bliżej postaciom na poszczególnych pozycjach w obu drużynach, aby móc skonfrontować, który zespół potencjalnie dysponuje lepszym składem.

Rozgrywający:

Torey Thomas (PGE Turów Zgorzelec): Od niego zawsze trener Jacek Winnicki zaczyna ustalanie wyjściowego składu PGE Turowa. Lokomotywa zgorzelczan. Zawodnik kompletny tak w obronie, jak i w ataku. Dużo punktuje - drugi w klasyfikacji ligi pod tym względem (średnio na mecz 14,2) - ale i asystuje (również druga pozycja - średnio 5,4 as na mecz) oraz zbiera (4,4). Od początku rozgrywek w Turowie. Nagroda MVP sezonu zasadniczego w pełni mu się należy. W play off miewał kapitalne występy i trochę słabsze, ale zawsze coś wnosił do gry swojej ekipy. Gdy miał słabszy dzień drużyna przegrywała.

Oskar Bukowiecki (PGE Turów Zgorzelec): Wychowanek klubu ze Zgorzelca i debiutant w Tauron Basket Lidze. Na razie melodia przyszłości.

Wszechstronność i stabilność w grze Thomasa, którego omijają na szczęście kontuzje.

Po opuszczeniu zespołu przez Ivana Koljevicia brakuje drugiego, klasycznego rozgrywającego. Ciężar dogrywania piłek partnerom spoczywa prawie wyłącznie na Thomasie.

***

Courtney Eldridge (Asseco Prokom Gdynia): Dla mierzącego 176 cm wzrostu amerykańskiego rozgrywającego nie jest to już pierwsza przygoda z koszykówką w naszym kraju. Eldridge dwa sezony temu był podstawowym rozgrywającym Polpharmy Starogard Gdański, a wcześniej także Basketu Kwidzyn oraz Vikingu Gdynia. Wobec dużej rotacji na pozycji rozgrywających Amerykanin grywa średnio tylko około 16 minut na mecz. Rzadko bierze ciężar gry na własne barki.

Krzysztof Szubarga (Asseco Prokom Gdynia): Reprezentant Polski, grał w kadrze podczas EuroBasketu w naszym kraju. Boiskowy zawadiaka, ale i prawdziwy walczak. Potrafi poderwać drużynę w trudnym momentach. Długo zmagał się z kontuzją, ale teraz już na dobre widnieje w składzie gdynian. Ma nieco lepsze statystki od Eldridge'a grając średnio prawie tyle samo czasu. W półfinałach z Energą Czarnymi dał się we znaki Jerelowi Blassingame'owi. Obaj koszykarze oprócz sportowego, stoczyli również słowny pojedynek.

Tommy Adams i Krzysztof Szubarga

Bogactwo na rozegraniu w Asseco. Trener Tomas Pacesas ma znacznie szersze pole manewru od swojego konkurenta. Oprócz Szubargi i Eldridge'a bardzo często rozgrywa Daniel Ewing.

Szubardze daleko do formy choćby z poprzedniego sezonu, gdy brylował w barwach Anwilu.

Rzucający obrońcy:

David Jackson (PGE Turów Zgorzelec): Amerykanin, który po studiach występował w słabych ligach europejskich (Czarnogóra i Słowacja). W Zgorzelcu wyrósł na kluczowego zawodnika, co pokazał choćby decydujący mecz z Treflem Sopot, kiedy to zagrał kapitalne zawody (23 pkt (11/13 z linii rzutów wolnych), 8 zb, 2 as). Bardzo dużo rzuca, lecz średnio punktuje na poziomie 10,4. Typowy swingman, który może grać na różnych pozycjach. W Turowie odciąża na rozegraniu Thomasa.

Michael Kuebler (PGE Turów Zgorzelec): Obecny sezon jest jego czwartym rozgrywanym w Polsce (za każdym razem w innym klubie). Sprowadzony do Zgorzelca po to, aby zdobywać dużo punktów z dystansu, z czego słynie (w Koszalinie rok temu średnio trafiał 2,3 rzuty na mecz). Jednak w miarę trwania rozgrywek grał coraz słabiej i mniej. Bywało, że w ogóle trener Winnicki nie korzystał z jego usług w trakcie spotkania. Kuebler kompletnie zawiódł (średnio 4 pkt na mecz) i przegrywa rywalizację zarówno z Jacksonem, jak i Bochno.

Bartosz Bochno (PGE Turów Zgorzelec): Wychowanek PGE Turowa. Do pierwszej drużyny wprowadzany był stopniowo, ale zrobił największe postępy spośród wszystkich młodych wychowanków w Zgorzelcu. Zdecydowanie dojrzał przez ostatnie lata, choć nadal miewa skrajnie różne występy. Specjalista w rzutach z dystansu. Na swojej pozycji rywalizuje z Jacksonem i Kueblerem. Wobec braku klasycznego rozgrywającego, który mógłby być zmiennikiem dla Thomasa, tę rolę pełni Jackson. To sprawia, że dla Bochny otwierają się możliwości dłuższej gry. Zawodnik do zadań specjalnych, zwłaszcza w defensywie.

Zgorzelczanie mogą liczyć na wszędobylskiego Jacksona, który jest w stanie wyręczyć Thomasa w zdobywaniu punktów. Natomiast Bochno sprawdza się w obronie.

Kuebler zatracił swoją skuteczność z dystansu. Trójka Turowa znacznie słabsza od strzelców Asseco.

***

Daniel Ewing (Asseco Prokom Gdynia): Prawdziwy lider mistrzów Polski. Bardzo dobrze czuje się w Gdyni, gdzie gra już trzeci sezon z rzędu. W duecie z Davidem Loganem znakomicie się rozumieli. Gdy jeszcze doszedł do tego Qyntel Woods w wybornej formie, Asseco awansowało do najlepszej ósemki Euroligi w poprzednim sezonie. Teraz z tej trójki pozostał praktycznie tylko Ewing, bowiem Woods wciąż nie jest gotowy do gry. Najrówniej grający koszykarz mistrzów Polski w tegorocznych rozgrywkach (średnio 13,9 pkt i 3,1 as). Równie dobrze jak na pozycji rzucającego obrońcy radzi sobie na rozegraniu. Ewing, w przeciwieństwie do wielu amerykańskich graczy występujących na polskich parkietach, to nie anonimowy zawodnik. Ma już za sobą spore doświadczenie, które może okazać się istotne w decydujących meczach finałowych. W tym występy na parkietach NBA w barwach Los Angeles Clippers.

Filip Widenow (Asseco Prokom Gdynia): 30-letni reprezentant Bułgarii przyszedł do Gdyni w październiku ubiegłego roku. Widenow to podobnie jak Ewing zawodnik niezwykle doświadczony, który z niejednego pieca jadł chleb. Ma za sobą występy w słynnym Realu Madryt, a w sumie zakotwiczył w aż dziewięciu ligach! Snajper Asseco ma za sobą bogate doświadczenie w reprezentacyjnej koszykówce. Występował na EuroBasketach w 2005 i 2009 roku, a w kwalifikacjach do tegorocznych mistrzostw Europy był najskuteczniejszym zawodnikiem w swojej drużynie (średnio 19,5 pkt, 5,1 zb, 2,5 as, w tym 47 punktów zdobytych w dwóch spotkaniach przeciwko reprezentacji Polski). Widenow w pierwszym sezonie w barwach Asseco rzuca średnio 11,2 pkt na mecz. Może grać również na pozycji niskiego skrzydłowego. Bardzo przydają się jego celne rzuty z dystansu, a doświadczenie, które zdobył na wielu parkietach, może okazać się cenne w finale.

Tommy Adams (Asseco Prokom Gdynia): Kolejny doświadczony zawodnik - również na polskich parkietach. Strzelec Asseco Prokomu zaczynał grę w naszym kraju jeszcze w barwach Stali Ostrów Wlkp. Najlepszy sezon miał jednak w Polonii Warszawa, gdzie średnio rzucał 17,3 pkt (w tym 3,1 celne rzuty za trzy). Wobec dużej rotacji w gdyńskim składzie, ale również z powodu dość chimerycznej formy, znacznie obniżył swoje notowania (7,3 pkt na mecz). Bardzo dobry w kontratakach, jednak często zbyt szaleńczo chce kończyć akcje. Sporadycznie również rozgrywa piłkę.

Doświadczeniem, ograniem poszczególnych zawodników i możliwościami rotacji na tej pozycji zdecydowanie przewagę mają gdynianie. Niezastąpiony Ewing może sam wygrać mecz.

Trudno doszukiwać się jakiś minusów, może jedynie w grze Adamsa.

Niscy skrzydłowi:

Konrad Wysocki (PGE Turów Zgorzelec): To z pewnością najbardziej doświadczony gracz i jedna z jaśniejszych postaci w ekipie Turowa. Posiada dwa obywatelstwa: polskie i niemieckie. Wychowywał się w Niemczech i w tamtejszej lidze zdobywał pierwsze koszykarskie szlify. Ma za sobą również przygodę na amerykańskiej uczelni Princeton. Błyszczał w średniej lidze niemieckiej, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji tego kraju. W swoim dorobku ma udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Mierzący równo 200 cm wzrostu Wysocki przeniósł się do graniczącego z Polską Zgorzelca. W barwach Turowa gra już drugi sezon i bardzo dobrze się tu czuje. Dużo punktuje i zbiera, a bieżący sezon pod tym względem jest dla niego lepszy niż poprzedni. Gra równo i tylko sporadycznie zdarzają mu się kiepskie występy (w 3. meczu z Treflem nie zdobył ani jednego punktu (tylko 1 zbiórka) przez 29 minut spędzonych na parkiecie). Jednak Wysocki to po Thomasie zawodnik kluczowy tej ekipy.

Konrad Wysocki (pierwszy z prawej)

Równa forma Konrada Wysockiego, który z powodzeniem potrafi zastępować środkowych w zbieraniu piłek.

Ewidentny brak zmiennika dla Wysockiego - jedyna taka pozycja, gdzie Turów ma z tym kłopot.

***

Piotr Szczotka (Asseco Prokom Gdynia): Od 2003 roku na parkietach polskiej ligi. Szczotka reprezentował już wiele klubów, lecz tak naprawdę dopiero tegoroczny sezon może wspominać najcieplej. W Asseco Prokomie już trzeci sezon i za każdym razem sięgał po tytuł pod wodzą Tomasa Pacesasa. Doświadczenia nie można mu odmówić, w tym euroligowego. Może z powodzeniem grać także jako silny skrzydłowy i bardzo często jest tak ustawiany. W tym sezonie przez prawie 24 minut na parkiecie średnio notuje 5,7 pkt oraz 5 zb na mecz.

Qyntel Woods (Asseco Prokom Gdynia): Ile to już napisano, także na naszym portalu, o Amerykaninie z przeszłością w Portland Trail Blazers i trzech innych klubach NBA. Zawodnik kompletny... jeśli jest w formie i nie cierpi na urazy. A tych w ostatnim czasie miał sporo. Tegoroczny sezon zaczynał w lidze rosyjskiej w Krasnyje Krylia Samara, jednak nie zagrzał tam długo miejsca. Od stycznia ponownie w Gdyni, gdzie święcił ostatnio nie tylko zespołowe, ale i indywidualne triumfy. Był wybierany MVP sezonu i finałów mistrzostw Polski. Powrócił na play off, jednak jeszcze nie jest w najlepszej dyspozycji. Trener Pacesas stopniowo wprowadza go do gry. Woods ma znakomite warunki fizyczne (202 cm wzrostu) i świetnie czuje się nie tylko pod koszem, ale i na obwodzie. W ostatnich latach czarował polskich kibiców nietuzinkowymi akcjami. Wydaje się, że w sytuacji, gdyby Asseco znalazło się w tarapatach w finale, Pacesas może po niego sięgnąć.

Przemysław Frasunkiewicz (Asseco Prokom Gdynia): Przed tym sezonem trafił do Gdyni. Doświadczony Polski zawodnik, który wiele lat spędził na parkietach naszej ligi. Dołączył do szerokiej kadry Asseco, które miało występować w trzech rozgrywkach naraz. Razem z Robertem Witką załapał się do składu gdynian na decydujące mecze sezonu, jednak raczej jako ten dwunasty. Gra niewiele, lecz doświadczenia i umiejętności z pewnością mu nie brakuje.

Doświadczenie każdego z trzech wymienionych graczy, które może okazać się istotne w decydujących o złocie spotkaniach. Równa forma zwłaszcza Szczotki.

Znak zapytania przy dyspozycji Woodsa.

Silni skrzydłowi:

Marko Brkić (PGE Turów Zgorzelec): Serbski silny skrzydłowy. Obecny sezon jest jego trzecim na polskich parkietach. Najbardziej udany miał dwa lata temu w barwach Anwilu Włocławek (12,5 pkt, 5,7 zb na mecz). W tym sezonie nieco gorzej (odpowiednio 9,9/3,7). Dobry w zbiórkach i rzutach z dystansu. W bieżącym sezonie często zmienia się z Michałem Gabińskim i Danielem Kickertem.

Michał Gabiński (PGE Turów Zgorzelec): Rozwinął się w poprzednim sezonie w słabej Stali Stalowa Wola, gdzie miał dużo okazji do gry. Dostrzeżony przez zgorzeleckich działaczy trafił do PGE Turowa w tym samym czasie co Robert Tomaszek. Cały czas robi postępy w swojej grze.

Daniel Kickert (PGE Turów Zgorzelec): Australijczyk, posiada również paszport holenderski. Przed zamknięciem zimowego okienka transferowego trafił do Zgorzelca jako ostatni zawodnik na uzupełnienie kadry przed najważniejszą częścią sezonu. Dość chimeryczny, lepsze spotkania przeplata gorszymi. Średnio 7,7 pkt na mecz. Jak na swoją pozycję (może grać również jako środkowy) mało zbiera (tylko 1,9).

Możliwość dużej rotacji na tej pozycji.

Ze słabszym niż kiedyś Brkiciem zdecydowanie gorzej wygląda ta pozycja niż w Asseco.

***

Ratko Varda (Asseco Prokom Gdynia): Bośniak z serbskim paszportem. Już drugi sezon w barwach Asseco. Bardzo dobre warunki fizyczne (213 cm wzrostu). Z powodzeniem może grać jako środkowy. W tym sezonie bardzo często właśnie na tej pozycji gra Varda, zwłaszcza wobec kontuzji Adama Łapety. Miał bardzo dobrą środkową część sezonu (świetne występy w Eurolidze). W play off trochę zawodzi. Średnio 10,6 pkt oraz 5,5 zb na mecz.

Robert Witka (Asseco Prokom Gdynia): Bohater decydujących meczów o awans z Energą Czarnymi Słupsk (4. i 5.). Kolejny doświadczony zawodnik w ekipie Pacesasa. Poprzednie cztery sezony spędził w... PGE Turowie. Rozstał się z tym klubem po tym, jak udzielił wywiadu mediom, w którym skrytykował postawę swojej drużyny w meczach play off z Polpharmą Starogard Gdański. Wielokrotny reprezentant Polski, znany zwłaszcza z długiej gry w Anwilu Włocławek. W Asseco pokazał, że znakomicie radzi sobie w ważnych meczach sezonu. Dobry w zbiórkach i rzutach z dystansu. W meczach 4. i 5. z Energą odpowiednio 14/9 i 16/7 (pkt/zb).

Ronnie Burrell (Asseco Prokom Gdynia): Kolejny Amerykanin, który na dłużej związał się z Asseco (już trzeci sezon). Wobec szerokiej i wyrównanej kadry, ale także słabszej formy niż kiedyś, gra zdecydowanie mniej niż rok temu. Mierzący 204 cm Burrell trafił do Gdyni z ligi niemieckiej i od razu zdobył dwa mistrzostwa z rzędu. Dobre spotkania przeplata kiepskimi.

Wyrównana trójka zawodników, mocniejsza od Turowa. Błyszczy ostatnio zwłaszcza Witka.

Lekki spadek formy Vardy.

Środkowi:

Robert Tomaszek (PGE Turów Zgorzelec): Podstawowy środkowy Turowa. Szczególnie jest to cenne dla tej drużyny, aby wypełnić limit polskich zawodników występujących w tym samym czasie na parkiecie. Bardzo silny fizycznie, z powodzeniem porusza się pod koszem. Dopiero drugi sezon występuje w Polsce. Ma za sobą wojaże zagraniczne, m.in. w Niemczech, Czechach i na Ukrainie. Regularnie punktuje i zbiera. Jego największą bolączką są szybko łapane faule.

Ivan Zigeranović (PGE Turów Zgorzelec): Potężny, mierzący 212 cm wzrostu Serb. Lubi starcia podkoszowe. Początek sezonu miał udany, później grał coraz mniej. Błysnął dobrą grą dopiero w decydującym o finale meczu z Treflem. Jednak odstaje zdecydowanie od Tomaszka.

Mateusz Jarmakowicz (PGE Turów Zgorzelec): Niegdyś w juniorach Benettonu Treviso i Realu Madryt. W Turowie jak na razie tylko uzupełnienie kadry.

Stabilność w grze Tomaszka.

Szybko łapane faule przez podstawowego środkowego Turowa. Słaby Zigeranović.

***

Adam Hrycaniuk (Asseco Prokom Gdynia): Obecny sezon jest najlepszym w karierze Adama Hrycaniuka, który sięgał już po mistrzostwo kraju z Asseco. Hrycaniuk to twardy zawodnik, nie boi się podkoszowych spięć, co było widoczne w półfinałach, kiedy to toczył potyczki słowne i fizyczne z Bryanem Davisem. W tym sezonie 7,9 pkt oraz 5,4 zb na mecz. Bardzo dobre występy notował w Eurolidze. Również występował w reprezentacji Polski.

Adam Łapeta (Asseco Prokom Gdynia): Bez tego mierzącego aż 217 cm wzrostu środkowego musieli sobie radzić w play off koszykarze Asseco. Powoływany już do kadry narodowej Łapeta zrobił w ostatnim czasie ogromne postępy w grze. Leczył kontuzję kości śródstopia, jednak ma być już gotowy na finały. To z pewnością duże wzmocnienie mistrzów Polski, a niedobra wiadomość dla przeciwnika.

Świetny sezon Adama Hrycaniuka, który wreszcie zdobywa sporo punktów.

Wciąż Asseco czeka na powrót Łapety, który bardzo by się przydał na zmiany dla Hrycaniuka.

Tak prezentuje się porównanie sił obu drużyn jeśli chodzi o personalia. Doświadczenie poszczególnych zawodników zdecydowanie przemawia za Asseco, którego skład - mimo odejścia Davida Logana - jest w miarę stabilny. Oprócz tego szeroka ławka ekipy Tomasa Pacesasa daje gwarancję, że dobrzy zmiennicy godnie zastąpią graczy pierwszopiątkowych. Patrząc po składzie Turowa widzimy, iż doświadczenie większości graczy jest mniejsze, jednak również zgorzelczanie mają długą ławkę. Najgorzej sytuacja wygląda dla nich na pozycji niskiego skrzydłowego, gdzie brakuje zmiennika dla Konrada Wysockiego. Największe pole manewru PGE Turów ma wśród rzucających obrońców oraz silnych skrzydłowych. Z kolei Turów ma potężną siłę wśród rzucających obrońców, niezłych rozgrywających oraz dobrych skrzydłowych. Zapowiadają się kapitalne finały Tauron Basket Ligi 2010/2011!

Źródło artykułu:
Komentarze (0)