Tomasz Herkt: Trzeba spojrzeć na to realnie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po serii zwycięstw Zastalu Zielona Góra na początku sezonu TBL, trener zespołu Tomasz Herkt, tonował nastroje, mówiąc, że przyjdzie jeszcze czas na klęski. Szkoleniowiec zielonogórzan, wypowiadając te słowa, nie mylił się ani trochę, o czym świadczy dziewięć porażek "Zastalowców" po szesnastu dotychczas rozegranych kolejkach.

W ostatniej serii gier, zielonogórzanie ulegli PBG Basketowi Poznań 78:82. Trener Zastalu uważa, że na pewno jakiś wpływ na tę porażkę miał fakt, że do drużyny niedawno doszli nowi zawodnicy. Mowa tu o Davidzie Burgessie, Jamesu Maye'u i Tomaszu Kęsickim, który wrócił do zdrowia po kontuzji. - Myślę, że obecnie jesteśmy w dość trudnym momencie, dlatego, że wprowadzamy nowych zawodników. Przez to nasza gra, szczególnie w defensywie nie funkcjonuje, tak jak byśmy sobie tego życzyli. Na sto procent, na naszej porażce zaważyła pierwsza połowa. Uważam, że przy takiej wyrównanej końcówce, o zwycięzcy mógłby nawet zadecydować rzut oddany z połowy boiska, równo z końcową syreną. Jeśli chce się wygrywać takie mecze, to trzeba zdobywać punkty z pod kosza. Ja już nie chcę wchodzić w szczegóły, ale przy jednym punkcie straty do drużyny z Poznania, mieliśmy piłkę pod koszem, i nie potrafiliśmy z tego zdobyć punktów - mówi szkoleniowiec Zastalu, Tomasz Herkt.

Każdy z zielonogórskich kibiców na pewno nigdy nie zapomni wspaniałego startu sezonu w wykonaniu swoich ulubieńców. Beniaminek z Winnego Grodu po sześciu meczach, miał na swoim koncie aż pięć zwycięstw. Ten fakt na pewno mocno zaostrzył apetyty fanom Zastalu. - Mieliśmy zaskakująco dobry start sezonu, jak na nasze możliwości. Na pewno poprzez bardzo udany początek rozgrywek, daliśmy wszystkim duże nadzieje. Jednak chciałbym zachęcić, żeby też spojrzeć na to wszystko realnie i wziąć pod uwagę to, że jesteśmy beniaminkiem ekstraklasy. Od początku mówiłem, że naszym priorytetem jest utrzymanie się w elicie, a najlepiej żeby to się stało poprzez awans do rundy play-off. Wtedy nasz byt w najwyższej klasie rozgrywkowej byłby pewny, i obyłoby się bez dramatycznych meczów w końcówce sezonu - kontynuuje trener "Zastalowców".

- Cały czas ta drużyna jest budowana. To nie jest zespół, który można nazwać samograjem. Potrzeba więc nam czasu na pracę, bo bez niej nie zrobi się wyniku. Po tym spotkaniu, zespół PBG zrównał się z nami ilością zwycięstw. Również takim samym bilansem, co my, legitymuje się Anwil Włocławek, i to tylko obrazuje, jaka jest skala trudności w ekstraklasie - kończy.

Źródło artykułu: