Słabe spotkanie - komentarze po meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - Sokół Łańcut

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po bardzo słabym spotkaniu pod względem skuteczności Sokół Łańcut wywiózł dwa punkty z Bydgoszczy. Jednak obaj szkoleniowcy po meczu przyznali, że nie są zadowoleni z postawy swoich graczy.

Dariusz Kaszowski (trener Sokoła): To było strasznie dziwne spotkanie, aczkolwiek rywal postawił bardzo trudne warunki. Na pewno słabiej zagraliśmy także pod względem skuteczności z dystansu. Na szczęście w kluczowych momentach nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania. Z pewnością wpływ na taką postawę drużyny miała kontuzja Jacka Balawandera, bo wówczas chłopacy bardziej niż o grze myślą o losie swojego kolegi.

Sebastian Grzesiński (skrzydłowy Astorii): Zagraliśmy słabo w każdym elemencie. Przede wszystkim słabo prezentowaliśmy się na linii rzutów wolnych, ale także półdystansie i dystansie. Nie znam dokładnych statystyk, choć Sokół w środowy wieczór także nie prezentował się rewelacyjnie i ten zespół był do pokonania. Nie można usprawiedliwiać tego, że na tak mizernym procencie rzucaliśmy osobiste. Jedynie mi trochę udało się narzucać punktów, jednak do zwycięstwa to było zdecydowanie za mało.

Jarosław Zawadka (trener Astorii): Muszę przeprosić kibiców za występ zespołu. Taki mecz musiało się źle oglądać. Gdybyśmy trafiali rzuty wolne na takiej skuteczności jak w Gdyni, to z pewnością te zawody zakończyłyby się naszym zwycięstwem. Był jeszcze taki moment, kiedy zdobyliśmy cztery punkty z rzędu i byliśmy cały czas w grze o wygraną. Jednak jeśli nie trafia się wolnych i czystych rzutów z dystansu, to trudno myśleć o wygranej. Artur Gliszczyński miał problemy rodzinne. Gdyby zagrał w środę tak jak przeciwko rezerwom Asseco, to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)