NBA: Zwycięstwa Hawks i Bobcats

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Minionej nocy rozegrano tylko dwa spotkania, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji. W obydwu pojedynkach nie brakowało walki i niespodziewanych rozstrzygnięć.

- Wiedzieliśmy, że będą grać na Dwyane'a (Wade'a - przyp. aut.) i LeBrona (Jamesa), dlatego chcieliśmy ograniczyć pozostałych zawodników. Wydaje mi się, że udało nam się to w stu procentach - powiedział po wygranym spotkaniu Joe Johnson.

Hawks świetnie rozpoczęli spotkanie i w drugiej kwarcie prowadzili nawet różnicą trzynastu oczek (30:17). Żar odrobił stratę i przejął inicjatywę. Podopieczni Erika Spoelstry mogli nawet wygrać, ale w końcówce przy wyniku 77:75 nie poradzili sobie z Johnsonem, który doprowadził do remisu. Gospodarze próbowali jeszcze odpowiedzieć trójką, ale LeBron James spudłował z dystansu.

W dogrywce obraz gry nie uległ zmianie. Obydwie ekipy toczyły zażartą walkę. Jeszcze na 51 sekund przed końcem spotkania na tablicy był remis po 89. Prowadzenie przyjezdnym dał Joe Smith. James chciał się odgryźć, ale piłka po jego rzucie nie znalazła drogi do kosza. Ostatnie punkty w meczu zdobył Johnson, który przypieczętował wygraną ekipy gości.

- Zagrali (Hawks) bardzo dobre spotkanie - stwierdził Dwyane Wade.

Po 19 punktów dla Hawks zdobyli Johnson i Jamal Crawford. Dla przegranych najwięcej oczek (34) rzucił James, ale jego skuteczność z gry (11/30) pozostawia wiele do życzenia.

Przeciwko Atlancie nie zagrał Chris Bosh, który skręcił lewą kostkę.

Miami Heat - Atlanta Hawks 89:93 OT (11:19, 24:15, 20:24, 22:19, d. 12:16)

James 34 (10zb, 7as), Wade 27 (6zb), House 12 - Jamal Crawford 19 (5zb), Johnson 19 (10as, 5zb), Smith 15 (12zb), Bibby 15

Nieoczekiwane zwycięstwo, po zaciętym boju odnieśli także Charlotte Bobcats. Zawodnicy prowadzeni przez Paula Silasa wygrali na wyjeździe z Chicago Bulls. - Wszyscy zagrali dobrze - powiedział Stephen Jackson.

Byki do samego końca walczyły o zwycięstwo. W ostatnich sekundach mogli dwukrotnie zdobyć punkty na wagę zwycięstwa, ale ani Kyle Korver, ani najskuteczniejszy Derrick Rose nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na stronę Chicago.

- Rzut wyglądał dobrze, ale był za krótki. Jeśli dojdzie do podobnej sytuacji, to zamierzam zrobić to trochę inaczej - wytłumaczył Rose.

Carlos Boozer nie mógł pomóc swoim kolegom. Przyczyną jego absencji była skręcona lewa kostka.

Chicago Bulls - Charlotte Bobcats 82:83 (24:27,20:20, 22:17, 16:19)

Rose 33 (5zb), Brewer 12 (5zb), Deng 10 (8zb) - Augustin 15 (5as), Wallace 13 (16zb), Diaw 12, Jackson 12 (5zb)

Źródło artykułu: