NBA: Dwa mecze, dwie niespodzianki

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Minionej nocy na parkietach ligi NBA odbyły się dwa spotkania. Oba zakończyły się dość niespodziewanymi rozstrzygnięciami, bowiem w swoich meczach triumfowały drużyny, które nie były stawiane w roli faworytów. Sport jednak bywa nieprzewidywalny, a to tylko kolejne dowody na ten stan rzeczy.

Dallas Mavericks w ostatnim czasie oprócz walki z rywalami, muszą stawić czoło szeregom kontuzji podstawowych zawodników. Brak w składzie Dirka Nowitzkiego oraz Carona Butlera robi swoje, a fakt ten tym razem wykorzystali zawodnicy Oklahomy City Thunder.

- Nawet bez tych dwóch zawodników Mavericks to bardzo silna drużyna, szczególnie we własnej hali. Grają szybką koszykówkę, a wszyscy pod nieobecność liderów, podnoszą swoje umiejętności - powiedział po meczu Kevin Durant, bohater przyjezdnych. Lider Thunder wywalczył w tym meczu 28 punktów, będąc najskuteczniejszym zawodnikiem całego spotkania. Dzięki temu zespół z Oklahomy zanotował "przełamanie". - Przegraliśmy dwa mecze z rzędu i nie chcieliśmy, żeby tak działo się dalej - dodał Durant.

Wśród pokonanych prym wiódł Shawn Marion, który ustanowił swój rekord sezonu, notując 25 oczek. 14 punktów i 18 zbiórek dodał Tyson Chandler. - Zdecydowanie brakuje nam Dirka - powiedział po meczu środkowy Mavs. - Tu nie chodzi tylko o zdobywanie punktów, ale on zmienia całą grę. Obrońcy od niego nie odchodzą do pomocy, a to ułatwia zadanie innym.

Nowitzki doznał urazu kolana i absencja w meczu z Oklahomą City Thunder była jego szóstym kolejnym opuszczonym meczem, co jeszcze nie przytrafiło mu się nigdy w karierze (wcześniej w sezonie 2003/2004 opuścił 5 meczów z rzędu).

Dallas Mavericks - Oklahoma City Thunder 95:99

(S.Marion 25, J.Terry 19, T.Chandler 14 (18 zb) - K.Durant 28, J.Green 16, R.Westbrook 15)

Najgorsza ekipa NBA, czyli Sacramento Kings, zdołali wykorzystać atut swojego parkietu i w Arco Arenie ograli faworyzowanych Denver Nuggets bardzo pewnie, bo różnicą aż 20 punktów. Tradycyjnie największy wkład w sukces Królów miał Tyreke Evans, który wywalczył w tym spotkaniu 27 punktów i rozdał 12 asyst. Dzięki tej wygranej szkoleniowiec Paul Westphal mógł cieszyć się z 300 wygranej w swojej karierze trenerskiej.

Kluczowa dla losów spotkania okazała się druga kwarta, w której Kings zaaplikowali swoim rywalom aż 40 punktów i na przerwę schodzili z 14-punktowym prowadzeniem. Co prawda przyjezdni starali się wrócić do gry, ale w decydującej części meczu gospodarze rozwiali ich wszystkie nadzieje.

Nuggets przegrali, gdyż popełnili aż 23 straty. Pudłowali również w rzutach zza łuku no i fatalnie bronili, a to wszystko miało odzwierciedlenie w końcowym wyniku. Po raz kolejny zabrakło również punktów J.R. Smitha, który tym razem uzbierał ledwie 2 oczka, trafiając tylko 1 z 5 oddanych rzutów z gry.

Sacramento Kings - Denver Nuggets 122:102

(T.Evans 27 (12 as), D.Cousins 20, B.Udrih 17 - C.Anthony 26, Nene 17, C.Billups 16)

Tabele:

EASTERN CONFERENCE

ATLANTIC DIVISION

1. Boston 27 7 .794

2. NY Knicks 20 14 .588

3. Philadelphia 14 21 .400

4. Toronto 12 23 .343

5. New Jersey 10 25 .286

CENTRAL DIVISION

1. Chicago 23 11 .676

2. Indiana 14 18 .438

3. Milwaukee 13 20 .394

4. Detroit 11 24 .314

5. Cleveland 8 27 .229

SOUTHEAST DIVISION

1. Miami 28 9 .757

2. Orlando 23 12 .657

3. Atlanta 24 14 .632

4. Charlotte 12 21 .364

5. Washington 8 25 .242

WESTERN CONFERENCE

NORTHWEST DIVISION

1. Utah 24 12 .667

2. Oklahoma City 24 13 .649

3. Denver 20 15 .571

4. Portland 19 17 .528

5. Minnesota 9 27 .250

PACIFIC DIVISION

1. LA Lakers 25 11 .694

2. Phoenix 14 19 .424

3. Golden State 14 21 .400

4. LA Clippers 11 24 .314

5. Sacramento 8 25 .242

SOUTHWEST DIVISION

1. San Antonio 29 6 .829

2. Dallas 26 9 .743

3. New Orleans 21 15 .583

4. Houston 16 19 .457

5. Memphis 16 19 .457

Źródło artykułu: