Słodki rewanż Krajniewskiego i spółki - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Asseco Prokom II Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mało kto przed tym meczem stawiał w roli faworyta bardzo osłabione Asseco II. Gdynianie pod wodzą skutecznego 21-latka Krzysztofa Krajniewskiego udowodnili jednak, że ambicją i zespołowością można zdziałać cuda. Ekipa trenera Leszka Marca w dobrym stylu pokonała w Inowrocławiu Sportino 80:78 (26:12; 16:24; 22:17; 16:25).

W tym artykule dowiesz się o:

To spotkanie miało dwa oblicza. Pierwsza połowa należała do gości, druga była minimalnie po stronie gospodarzy. W zaciętej końcówce szczęście nie opuściło jednak ambitnych gdynian. W obu ekipach zabrakło dwóch czołowych centrów: w Asseco Tomasza Andrzejewskiego, w Sportino niespodziewanie Wojciecha Żurawskiego. Rolę tego pierwszego przejął niski skrzydłowy, Marcin Malczyk (18 zbiórek!), który wraz z Tomaszem Wojdyłą (12 zb.) stanowił siłę podkoszową Prokomu. Gdynianie zdominowali "deski" notując aż 46 zbiórek, przy 27 gospodarzy. To w głównej mierze przyczyniło się do ich zwycięstwa.

Mecz otworzyły dwa punkty Aleksandra Lichodziejewskiego. Potem styl gry narzuciło już Asseco II. Po dwóch "trójkach" Krzysztofa Krajniewskiego po 4 minutach było 10:4 dla gości. Prokom postawił mocną defensywę. Na zbiórce rządzili Wojdyła, Malczyk i wspomniany Krajniewski. Sportino grało bardzo nieskutecznie i ospale. Na 2,5 minuty do końca przegrywało już 20:8. Trener Aleksander Krutikow często brał czas, ale jego wskazówki nie przynosiły pożądanego efektu. Ostatnia minuta była już bardziej zacięta. Jednak rezerwy Prokomu potrafiły utrzymać wynik na swoją korzyść i wygrywały w całym spotkaniu 26:12.

W drugiej odsłonie pierwsze punkty trafił Piotr Konsek. Zaraz celnym rzutem z dystansu odpowiedział Łukasz Żytko. Gospodarze w końcu wzięli się za odrabianie strat i po 3 minutach po skutecznych akcjach Aleksandra Lichodziejewskiego przegrywali już "tylko" 30:19. Asseco grało swoje i nie pozwalało się rozkręcić podopiecznym Aleksandra Krutikowa. Dobry fragment gry zanotował Piotr Śmigielski, który świetnie asystował i sam zdobył kilka punktów pod rząd. Gdynianie wyraźnie odskoczyli. Po 5 minutach wygrywali już 37:22. Grę na swoje ramiona wziął Jacek Sulowski. Zawodnik trafił dwie "trójki" z rzędu, dzięki temu Sportino podratowało wynik. Na 2 minuty do ostatniego gwizdka w tej połowie Prokom prowadził 40:28. Końcówka należała do gospodarzy. W tej części gry brylował duet Łukasz Żytko - Wiaczesław Rosnowski. To głównie dzięki nim Inowrocław odbił się od dna i do przerwy przegrywał już tylko 42:36.

Po przerwie obie ekipy wyszły na boisko bardzo zdeterminowane. Pod koszem mocno walczyli Wojdyła i Rosnowski. Lepiej spisywał się ten drugi. Pierwsze trzy punkty po minucie gry trafił Jacek Sulowski. Po chwili do boju wkroczyli: Paweł Bach i najskuteczniejszy w swojej ekipie, Krzysztof Krajniewski. Zaczęła się walka punkt za punkt. Po 4 minutach Asseco prowadziło 52:45. Od tej pory prym wiedli tylko goście, prowadzeni przez superstrzelca Krajniewskiego (11 pkt tego gracza w samej 3. kwarcie). Sportino grało nerwowo, szukało łatwych punktów. Goście na spokojnie podtrzymywali korzystny rezultat. Po 3. odsłonie na tablicy było 64:53 dla podopiecznych Leszka Marca.

Czwarta kwarta rozpoczęła się pomyślnie dla gospodarzy. Po punktach skutecznego Żytki, a także Rosnowskiego i Lichodziejewskiego Sportino po 4 minutach przegrywało już tylko 70:66. Ekipa trenera Krutikowa doganiała Asseco. Widząc tę sytuację, trener Marzec szybko poprosił o czas. Na 3,5 minuty do końca niesamowity Żytko celnym rzutem z dystansu doprowadził do remisu 74:74. Zaczęła się prawdziwa walka. Na minutę przed zakończeniem spotkania po rzucie Aleksandra Lichodziejewskiego gospodarze po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 78:76. Na krótko, bo zaraz w odpowiedzi celną "trójkę" zanotował dobrze spisujący się w tym meczu Jędrzej Jankowiak. Na tablicy było 79:78 dla Asseco. Trenerzy szybko wykorzystywali swoje czasy. Sportino taktycznie faulowało. Po jednym celnym osobistym Jankowiaka goście na 8 sekund do ostatniego gwizdka wygrywali 80:78. Za 5 przewinień boisko opuścić musiał Krajniewski. Piłkę z boku wyprowadzało Sportino. W ostatniej sekundzie zza linii 6,75 m nie udało się rzucić Wiaczesławowi Rosnowskiemu i z zasłużonej victorii mogły się cieszyć rezerwy mistrza Polski. Tym samym ekipa z Pomorza zrewanżowała się gospodarzom za wpadkę w Pucharze Polski.

Sportino Inowrocław - Asseco Prokom II Gdynia 78:80 (12:26; 24:16; 17:22; 25:16)

Sportino: Łukasz Żytko 26 (3x3), Aleksander Lichodziejewski 17 (2x3), Wiaczesław Rosnowski 16 (1x3), Jacek Sulowski 15 (3x3), Tomasz Piotrkiewicz 2, Wojciech Kus 2, Paweł Mowlik 0

Asseco II: Krzysztof Krajniewski 23 (4x3), Jędrzej Jankowiak 19 (4x3), Tomasz Wojdyła 18, Piotr Śmigielski 9, Marcin Malczyk 5 (1x3), Piotr Konsek 4, Paweł Bach 2, Kacper Młynarski 0

Źródło artykułu: