Sam na Sam z Koszem: Za zamkniętymi drzwiami

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zapraszam do kolejnego podsumowania tygodnia NBA w cyklu Sam na Sam z Koszem. Tym razem historie prosto z kuluarów. W rolach głównych Miami Heat, New Jersey Nets, Dallas Mavericks i Memphis Grizzlies.

W tym artykule dowiesz się o:

(Wciąż) bez szału w Miami

W żadnym wypadku nie jestem jakimś antyfanem Miami Heat (hejterem jak kto woli), ale nie ma co ukrywać, że klub z południowej Florydy to bardzo wdzięczny temat. 9-8 to ich aktualny bilans. Czy ktoś z Was obstawiłby taki słaby start w ich wykonaniu jeszcze przed sezonem? Najświeższe doniesienia z kuluarów mówią o tajnym spotkaniu zawodników Miami (bez udziału trenerów), na którym przez 45 minut próbowano dojść do przyczyny tak rozczarowującej postawy. Nie jest tajemnicą, że atmosfera w zespole nie jest dobra. Jeśli uważnie oglądaliście chociaż fragmenty sobotniego meczu z Dallas Mavericks to pewne zauważyliście moment, w którym udający się w stronę ławki rezerwowych LeBron James, niczym rasowy dresiarz ze śródmieścia, "pociągnął z bara" Ericowi Spoelstrze.

To właśnie Spoelstra jest podobno zdaniem zawodników odpowiedzialny za całą sytuację. Jego zagrywki ofensywne są zbyt banalne. Ponadto trener ma ponoć skłonności do wpadania w panikę (powtórka ze Stana Van Gundy’ego?) oraz rzekomo niewłaściwy stosunek do swoich graczy. Jeśli myśleliście do tej pory, że Spoelstra obchodzi się ze swoją wielką trójką jak ze świętymi krowami, to z pewnością zaskoczy Was fakt, że jest dokładnie odwrotnie. Na jednym z ostatnich treningów szkoleniowiec Heat podobno przy wszystkich skrytykował LeBrona Jamesa za to, że nie podchodzi do swoich obowiązków z należytą powagą… I na tym na pewno nie skończy się serial obyczajowy w Miami. Prezydent Obama uważa jednak, że Heat potrzebują po prostu czasu. Także możemy być spokojni.

(Jak zawsze) bez szału w New Jersey

Najpierw było przepełnione nadziejami lato 2010, w którym Nets i ich nowy właściciel Mikhail Prokhorov polowali na któregoś z super wolnych agentów. Kiedy z ambitnych planów nic nie wyszło, była próba powrotu na jaśniejszą stronę mocy NBA z bandą młodych gniewnych i kilku starych wyjadaczy pod wodzą nowego coacha Avery’ego Johnsona. Jak na razie także i ten misterny plan jest daleki od powodzenia. Podobnie jak w Miami, morale w New Jersey jest dalekie od doskonałego. Trener o najbardziej piskliwym głosie w NBA rządzi twardą ręką i jasno daje do zrozumienia swoim podopiecznym, że nie akceptuje ich zachowania. Jeden z młodych gniewnych, Terrence Williams kilkakrotnie spóźnił się na trening. Efekt? Nie, wcale nie tak łagodny jak w Memphis, gdzie za takie samo przewinienie O.J. Mayo i Zach Randolph nie zagrali za karę w pierwszej piątce w kolejnym meczu (w końcu Williams i tak był poza wyjściowym składem). Williams, który jeszcze rok temu był jednym z jaśniejszych punktów zespołu, został dość nieoczekiwanie odesłany do D-League do drużyny Springfield Armor...

Łatwiejszego życia z Johnsonem wcale nie mają też weterani. Sprowadzony przed sezonem z Indiany Troy Murphy, który miał być kluczowym graczem Nets, gra zaskakująco mało. I zdaniem samego zainteresowanego nie ma to nic wspólnego z tym, że na początku rozgrywek leczył kontuzję i nie jest w pełni sił. Przeciwnie - Murphy uważa, że jest w 100 procentach zdrowy. Mimo to był poza składem od 13 listopada. - Jestem w tej lidze od 10 lat. Wiem jak dbać o formę . Spytajcie trenera Johnsona o co mu chodzi – powiedział (jeszcze?) skrzydłowy New Jersey Nets.

Trenerze, mogę zagrać?

Wspomniałem krótko wyżej o tym, że w Memphis za spóźnienia na trening karze się czołowe gwiazdy zespołu odsunięciem od gry w pierwszej piątce. Trener Lionel Hollins postanowił jednak, że na stałe przesunie O.J. Mayo na ławkę, aby wzmocnić w ten sposób siłę rezerwowych Grizzlies. Pomysł jak na razie sprawdza się nie najgorzej. "Miśki" wygrały dwa z 3 ostatnich spotkań, a Mayo w nowej roli może stać się poważnym kandydatem do nagrody dla najlepszego zmiennika sezonu.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda w Dallas Mavericks. Mavs grają ostatnio wyśmienicie, w dużej mierze za sprawą świetnie dysponowanego ostatnio pod koszami Tysona Chandlera ale poważnie cierpi na tym Brendan Haywood. 31-letni weteran (urodziny obchodził w sobotę, wszystkiego najlepszego!) bardzo narzeka na dość skromną liczbę minut gry, którą otrzymuje. Z tego powodu doszło nawet do konfliktu pomiędzy nim i trenerem Rickiem Carlisle. A przecież przed sezonem podpisał nowy kontrakt z Dallas na 55 milionów dolarów płatnych w sześć lat. Klasyczny przykład „easy money” i to bez przebywania 40 godzin tygodniowo w zakładzie pracy.

Kobieto, podaj mi piwo

Hamed Haddadi, pochodzący z Iranu center Memphis Grizzlies, zrobił ostatnio coś znacznie gorszego niż spóźnienie się na trening. W czwartek nad ranem do jego drzwi zapukała policja zaalarmowana hałasami dobiegającym z mieszkania. Funkcjonariusze zastali w środku Haddadiego oraz jego bardzo mocno pijaną narzeczoną. Okazało się, że między parą doszło do bójki. Kobieta miała m.in. posiniaczoną szyję oraz podbite oko. Haddadi wszczął awanturę po tym jak narzeczona odmówiła mu… odbycia stosunku płciowego. Hamed został oczywiście aresztowany.

Nie wiadomo jak było naprawdę, wiadomo jednak jak nazywa się dziewczyna Haddadiego. Uwaga: Goolnaz Karbalaeinematmoeeney. Oby tylko po ewentualnym pojednaniu i ślubie, Hamed nie zdecydował się przyjąć nazwiska żony.

Słów o Turcji kilka

Tak, znowu wspomnę co nieco o Allenie Iversonie. Jego nowy trener Burak Biyiktay nie ma już złudzeń co do tego, że Allen jest tylko cieniem samego siebie. Nie liczy więc na żadne cuda w jego wykonaniu i nie wiem czy nie jest to równoznaczne z tym, że klub żałuje jednak, że zaangażował go kosztem jakby nie było aż 4 milionów dolarów płatnych w dwa lata.

W każdym razie amerykańscy koszykarze z przeszłością w NBA przypomnieli sobie o lidze tureckiej. No bo w końcu Turcja "to bardzo fajne miasto", jak powiedział Rudy Gay z Memphis Grizzlies. Niedawno z zespołem Fenerbahce Ulker Stambuł kontrakt podpisał Sean May - niegdyś mistrz ligi akademickiej z Północna Karoliną oraz MVP meczu finałowego z 2005 roku. May wyleciał z NBA jeszcze przed obecnym sezonem, po tym jak zwolnili go New Jersey Nets.

A już za dni parę...

Miami Heat przybywają do Cleveland na mecz z Cavaliers. Koniecznie sprawdźcie w piątek rano (lub najlepiej na żywo w nocy z czwartku na piątek) jak wyglądał powrót LeBrona do stanu Ohio. Policjanci już są w stanie najwyższej gotowości. I my też bądźmy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)