Sam na sam z koszem: Pierwsze koty za płoty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Liga NBA wystartowała już na dobre i przyszła pora na pierwsze podsumowania. W nowym cyklu Sam na sam z koszem przedstawiam najważniejsze wydarzenia zza oceanu w minionym tygodniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Trash talking, czyli "rozmowy nie zawsze eleganckie”

O istnieniu zjawiska, jakim są rozmowy między zawodnikami w czasie trwania meczów, wie chyba każdy szanujący się kibic. Wiadomo, że często pada w nich nieparlamentarne słownictwo i generalnie treść tych dyskusji rzadko nadaje się do cytowania. Wiodący trash talker NBA, czyli Kevin Garnett został ostatnio bohaterem swoistego skandaliku po środowym meczu między Celtics i Bucks. KG miał podobno nazwać Charliego Villanuevę "chorym na raka” w nawiązaniu do jego rzadkiej choroby łysienia plackowatego, przez które nie posiadania na swoim ciele żadnego owłosienia. Villanueva szybko poskarżył się na Garnetta za pomocą swojego konta na Twitterze. I afera gotowa. Wiele osób było oburzonych i zniesmaczonych. Garnett na krótko stał się wrogiem publicznym nr 1 w lidze. Skrytykował go m.in. walczący z chorobą nowotworową trener Denver Nuggets George Karl.

Oczywiście Garnett do niczego się nie przyznał. W jego obronie stanął też coach Celtics, Doc Rivers, który stał blisko całego domniemanego zajścia. KG nazwał na łamach mediów Villanuevę "nikim". I chyba faktycznie ciężko zyskać szacunek w NBA, jeśli ujawnia się treść boiskowych rozmów na Twitterze. -Tak nie postępują dorośli ludzie- jak skomentował całe zajście szkoleniowiec Orlando Magic Stan van Gundy. Stać cię na więcej, Charlie. A kolejne starcie Celtics z Bucks już 16 marca…

Patrz kto wrócił!

Agent zero - wróć! - Agent Nine znowu jest wśród nas. Po słynnej aferze z bronią w szatni i problemach zdrowotnych Gilbert Arenas powrócił na parkiety NBA z nowym numerem na koszulce. I zaliczył całkiem udany comeback, rzucając z ławki przeciwko New York Knicks 18 punktów. Niestety Wizards wysoko przegrali to spotkanie. Arenas musi teraz przystosować się do zupełnie nowej sytuacji, bowiem oczy wszystkich są teraz zwrócone nie na niego, ale na sensacyjnego debiutanta Johna Walla. Wiele osób wciąż ma wątpliwości czy ta dwójka obrońców, w której każdy lubi mieć piłkę w rękach da radę grać obok siebie. Na razie właściciele Wizards uspokajają i twierdzą, że kontrakt z Arenasem nie zostanie wykupiony.

W tym miejscu nie mógłbym też zapomnieć o Eltonie Brandzie. Najlepszy debiutant NBA sprzed 10 lat pokazuje jak na razie, że informacje o jego śmierci były mocno przesadzone. W siedmiu dotychczasowych meczach Philadelphii 76ers zdobywa średnio 18,9 pkt oraz 8,1 zb. przy najlepszych w karierze skutecznościach – 58 procent z gry oraz 79 procent z linii rzutów wolnych.

Wyścig żółtodziobów

Wprawdzie wciąż jesteśmy jeszcze w początkowej fazie rozgrywek to jednak już możemy stawiać pieniądze na to kto zostanie najlepszym pierwszoroczniakiem sezonu. Ciężko sobie wyobrazić, aby miałby to być ktoś inny niż wspomniany wyżej John Wall czy Blake Griffin z L.A. Clippers. Indywidualnie obaj prezentują się następująco:

Blake Griffin - śr. 18,1 punktu, 11 zbiórek, 1,9 asysty, 0,7 przechwytu, 0,1 bloku, 34,6 min. gry

John Wall - śr. 19,4 punktu, 3,2 zbiórki, 9,6 asysty, 2,6 przechwytu, 0,2 bloku, 40 min. gry

Na razie Wall górą. Nawet w kategorii bloków…

Houston, mamy (mieliśmy?) problem

Dopiero w niedzielną noc Houston Rockets odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, rozbijając na własnym parkiecie Minnesotę Timberwolves. Jak dotąd są oni największym rozczarowaniem w lidze. "Rakietom” ciężko jest przystosować się do nowej sytuacji z Yao Mingiem. Chiński środkowy musi być teraz oszczędzany w celu uniknięcia nawrotu problemów zdrowotnych. W rezultacie gra niewiele lub w ogóle dostaje wolne na niektóre spotkania. Jeśli jednak dotrwa do lutego to możemy powoli stawiać pieniądze na to, że i tak wyjdzie w pierwszej piątce drużyny Konferencji Zachodniej podczas All-Star Game.

Hot or not

A skoro już o rozczarowaniach sezonu mowa, czas wspomnieć co nieco o największych niespodziankach. New Orleans Hornets wciąż niepokonani, a zdrowy Chris Paul znowu gra jak kandydat do nagrody MVP. Jeśli ich pozycja się utrzyma Monty Williams z pewnością będzie brany pod uwagę przy wyborach na najlepszego trenera sezonu. Tylko czy patrząc na swoistą klątwę związaną z tą nagrodą w ostatnich latach - aż czterech z pięciu laureatów traciło pracę w kolejnych rozgrywkach - warto mu tego życzyć?

Smaku porażki nie zaznali również Lakers, ale nie jest to chyba większa niespodzianka. W niedzielną noc obrońcy tytułu nie dali większych szans Portland Trail Blazers, co dało im już siódmą z rzędu wygraną. Nie można tez zapomnieć o Miami Heat. Wprawdzie w piątkową noc ulegli na wyjeździe ekipie Hornets to jednak wciąż zajmują pierwsze miejsce pod kątem najmniejszej liczby traconych punktów.

Nie ma jak w domu

Jerry Sloan to trenerska legenda i prawdziwy rekordzista. Aż trudno w to uwierzyć, ale obecny sezon jest jego 23. na ławce zespołu Utah Jazz. I na tym zapewne się nie skończy, bowiem w najbliższym czasie klub zamierza podpisać z nim przedłużenie umowy.

Uwaga, śliski parkiet!

Jeśli widzieliście chociażby fragmentu sobotniego spotkania między Orlando Magic i Charlotte Bobcats to zapewne znane są Wam okoliczności kontuzji Vince’a Cartera. Carter uszkodził sobie biodro oraz kolano na skutek poślizgnięcia się na mokrym parkiecie. Trener Magic Stan van Gundy nie krył po meczu swojego wzburzenia co do niewypełnienia obowiązków przez chłopców z mopami…

Z ziemi polskiej do stanu Oregon

Sean Marks, który przed laty występował na polskich parkietach w barwach Śląska Wrocław, ponownie znalazł się w NBA. Po bezbarwnej przygodzie w Nowym Orleanie, gdzie zdobywał w zeszłym sezonie przeciętnie 0,7 pkt oraz 1,6 zb. w 14 rozegranych meczach, Nowozelandczyk podpisał kontrakt z Portland Trail Blazers. Nie ma to jak dobry agent.

W każdym z nas jest coś z żołnierza (lub dziecka)

Na koniec coś lekkiego. Lubicie Call of Duty? Kobe Bryant też. Oglądajcie uważnie:

Źródło artykułu:
Komentarze (0)