Ależ końcówka meczu na Kole. Dziki bliskie wypuszczenia wygranej z rąk

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Na zdjęciu: koszykarze drużyny Dziki Warszawa
WP SportoweFakty / Karolina Bąkowicz / Na zdjęciu: koszykarze drużyny Dziki Warszawa
zdjęcie autora artykułu

W meczu dwóch rewelacji sezonu lepsze Dziki. Warszawianie ograli u siebie MKS Dąbrowa Górnicza 82:76, choć w końcówce starcia w hali Koło było bardzo gorąco.

Duże emocje miały miejsce w sobotni wieczór w hali Koło. Goście musieli w nim radzić sobie cały czas bez Marca Garcii, a także bez Szymona Ryżka. Od początku spotkania nie było jednak widać braków w drużynie Borisa Balibrei. Zwłaszcza pod koniec pierwszej kwarty, gdy goście wrzucili wyższy bieg i po celnej trójce Lovella Cabbilla prowadzili 31:22.

Ale ekipa trenera Krzysztofa Szablowskiego się nie poddała i w drugiej kwarcie bardzo mocno zabrała się do pracy w obronie. Efekt? Zaledwie 12 punktów straconych w tej części. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy akcję 2+1 przeprowadził Dominic Green i Dziki wyszły na punktowe prowadzenie.

Do końca żadna z drużyn nie była w stanie zbudować sobie znacznej przewagi i ostatecznie po dwudziestu minutach było 44:43. Po powrocie z szatni gospodarze wrzucili wyższy bieg, choć nie od razu. Wyraźny zryw miejscowych rozpoczął się od stanu 52:51. To właśnie wtedy wyprowadzili oni wiele ciosów, na które ekipa z Dąbrowy Górniczej nie potrafiła znaleźć odpowiedzi.

ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"

Gdy w kolejnych fragmentach tego spotkania Dziki utrzymywały swoje kilkunastopunktowe prowadzenie, mogło się wydawać, że jest po meczu. MKS w drugiej połowie czwartej kwarty rzucił jednak wszystkie siły na szalę i w końcówce prawie dopadł gospodarzy. Od stanu 79:70 dwie trójki trafili Błażej Kulikowski oraz Xeyrius Williams.

Gdyby tego było mało, dąbrowianie mieli swoje szanse na doprowadzenie do remisu. Williams i Cabbill spudłowali jednak swoje próby, a w odpowiedzi swego dopięły Dziki. Mecz celną trójką zamknął Matt Coleman.

Dziki Warszawa - MKS Dąbrowa Górnicza 82:76 (24:31, 20:12, 26:15, 12:18) Dziki:

Dominic Green 19, Matt Coleman 16, Ajare Sanni 12, Isaiah Crawley 11, Nicholas Mcglynn 8 (14 zb.), Michał Aleksandrowicz 7, Grzegorz Grochowski 3, Mateusz Bartosz 2, Alan Czujkowski 2, Jarosław Mokros 2, Paweł Kopycki 0.

MKS: Tayler Persons 21, Nicolas Carvacho 15, Lovell Cabbil 14, Xeyrius Williams 14, Dominik Wilczek 5, Błażej Kulikowski 3, Maciej Kucharek 2, Dawid Słupiński 2, Marcin Piechowicz 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 Anwil Włocławek 32 25 7 2772 2466 57
2 Trefl Sopot 31 22 9 2667 2463 53
3 King Szczecin 32 21 11 2866 2691 53
4 Legia Warszawa 32 19 13 2744 2638 51
5 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 31 19 12 2717 2502 50
6 WKS Śląsk Wrocław 31 18 13 2478 2545 49
7 PGE Spójnia Stargard 32 16 16 2607 2520 48
8 MKS Dąbrowa Górnicza 31 16 15 2965 2852 47
9 Polski Cukier Start Lublin 30 16 14 2720 2707 46
10 Dziki Warszawa 30 16 14 2347 2382 46
11 Icon Sea Czarni Słupsk 30 14 16 2332 2395 44
12 Arriva Polski Cukier Toruń 30 13 17 2428 2520 43
13 Tauron GTK Gliwice 30 9 21 2577 2729 39
14 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 30 9 21 2452 2753 39
15 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 30 8 22 2468 2737 38
16 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 30 5 25 2413 2653 35

Czytaj także: Wykreował się nowy lider Czarnych. Sokół w końcówce rozdawał prezenty >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
Tańczący z łopatą
12.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ma ktoś ochotę na tabsa i kebsa? ;)  
avatar
Armia Obca Wschód
11.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zgadzam się z redaktorem, że to był mecz dwóch rewelacji ligi w obecnym sezonie, z tym, że postawa Dzików jest jednak większą niespodzianką bo to i beniaminek a i skład na papierze ma słabszy o Czytaj całość