COVID znowu zaatakował sportowców!
Niecodzienne sceny widzimy podczas tegorocznego Giro d'Italia. Nie dość, że kolarze w wyznaczonych strefach muszą poruszać się w maseczkach, to jeszcze we wtorek zmagali się z trudnymi warunkami na trasie 10. etapu.
Pojawienie się koronawirusa sprawia, że w pewnych strefach zawodnicy muszą przemieszczać się w maseczkach. O wprowadzeniu obostrzeń zadecydował dyrektor wyścigu Mauro Vegni.
We wtorek odbył się 10. etap, który dostarczył kolarzom wielu wrażeń i niekoniecznie tych pozytywnych. Na 196-kilometrowej trasie ze Scandiano do Viareggio zawodników spotkała ulewa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pamiętacie ją? 40-latka błyszczała w MadrycieZrobiło się bardzo zimno, na szczytach termometry wskazywały... 2 stopnie Celsjusza. Wielu uczestników rywalizacji musiało zatrzymać się, aby ubrać cieplejsze rzeczy.
W tych niezwykle trudnych warunkach zawiązała się ucieczka trzech kolarzy. Duńczyk Magnus Cort Nielsen, Kanadyjczyk Derek Gee (Israel-Premier Tech) i Włoch Alessandro De Marchi (Jayco-AlUla) świetnie ze sobą współpracowali i nie dali się doścignąć peletonowi aż do mety.
Co prawda pod koniec etapu główna grupa kolarzy odrobiła pewną część straty do ucieczki, ale ostatecznie Cort Nielsen, Gee i De Marchi rozstrzygnęli losy etapu między sobą i właśnie w takiej kolejności dojechali do mety.
Liderem wyścigu został Brytyjczyk Geraint Thomas.
Czytaj także:
Wielkie emocje w czasówce. Decydowała jedna sekunda!