Ukraińcy poprosili Polaków o pomoc. "Nie mają jak wrócić"
Grupa ukraińskich kajakarzy, która od pewnego czasu trenowała w Polsce, poprosiła o możliwość pozostania w naszym kraju. - Nie mają jak wrócić - wyjaśnia Zbigniew Miązek, prezes Krakowskiego Klubu Kajakowego.
Sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna - ludzie nie czują się bezpiecznie i próbują opuścić kraj, kierując się w stronę granic. Prezydent Wołodymyr Zełenski wprowadził stan wojenny.
Gotowość do pomocy imigrantom zgłaszają polskie miasta, w tym Kraków. Władze miasta dostały już prośby o pomoc od obywateli Ukrainy tam przebywających.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?Od pewnego czasu na obozie w Krakowie przebywa ukraińska reprezentacja kajakarzy i kajakarek górskich. Dziewięcioro zawodniczek i zawodników trenowała na torze w Kolnej. Ze względu na drastyczną zmianę sytuacji w ich ojczyźnie, postanowili poprosić Polaków o pomoc.
Jak ujawnił w czwartek prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, miasto otrzymało od nich prośbę o opiekę.
- Zostaliśmy poproszeni, aby się nimi zaopiekować - przekazał.
Jak się dowiedzieliśmy, władze miasta zgodziły się pomóc Ukraińcom i będą mieli zapewniony tam dalszy pobyt. Potwierdził to także na łamach lokalnych mediów prezes OSiR Kolna, Zbigniew Miązek.
- Gdy dowiedzieli się o ataku Rosji, poprosili nas o pomoc. Nie mogliśmy przecież odmówić - poinformował były polski kajakarz, olimpijczyk z Barcelony. - Mają wszystko poblokowane, nie mają jak wrócić. Nie zostawimy ich w potrzebie. Mamy miejsca w hotelu - dodał w rozmowie z lovekrakow.pl.
Miązek ujawnił, że ma bardzo dobre kontakty z ekipą z Ukrainy, ponieważ regularnie przyjeżdżają na obozy do Krakowa, nawet kilka razy do roku. - Dlatego znamy się bardzo dobrze - wyjaśnił.
Do tej pory, w wyniku ataku rosyjskiego wojska, zginęło ponad 40 ukraińskich żołnierzy a kilkudziesięciu zostało rannych - poinformowało biuro prezydenta Ukrainy. Wcześniej potwierdzono informacje o rosnącej liczbie ofiar wśród mieszkańców. Nie żyje co najmniej 9 cywilów, w tym nieletni. Jest też wielu rannych.