2008 rok był kapitalny - rozmowa z Andrzejem Trojanowskim, Dyrektorem Biura Prezydenta Gdańska ds. Sportu

Dyrektor Biura Prezydenta Gdańska ds. Sportu, Andrzej Trojanowski specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl wypowiedział się w obszernym wywiadzie o różnych sukcesach i problemach gdańskiego sportu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: Skąd pomysł na organizację Młodzieżowej Gali Sportu?

Andrzej Trojanowski: Pomysł padł w momencie, gdy zaczęliśmy organizować Gdańską Galę Sportu. Nagradzaliśmy najlepszych zawodników, najlepszych trenerów. Pomyśleliśmy wówczas również o trenerach młodzieżowych, których nie widać na afiszu. Wręczaliśmy im nagrody, jednak w końcu doszliśmy do wniosku, że trzeba też honorować młodych sportowców. Mamy wspaniałych juniorów i doszliśmy do wniosku, żeby i ich uhonorować. Porównywanie poszczególnych dyscyplin, to rzecz względna. System sportu młodzieżowego w pewnym sensie tworzy klasyfikację w pojedynczych dyscyplinach, klasyfikację gmin, najlepszych klubów. To daje podwaliny do oceny występu gdańskich zespołów i zawodników.

Gdańsk zajął siódme miejsce w klasyfikacji młodzieżowej. Nie można powiedzieć, że było ono złe, jednak jest to niższe miejsce, niż miejsce Gdańska w klasyfikacji liczby mieszkańców...

- Nie jesteśmy zadowoleni z tego miejsca. Myślę, że powinniśmy je poprawiać z roku na rok. Temu służą różnego rodzaju przedsięwzięcia, jednak bez wsparcia i pomysłu samego środowiska sportowego, czyli działaczy, trenerów, wychowawców szkół nie uda się osiągnąć odpowiednich rezultatów. Staramy się zrobić to, co możemy. Dajemy stypendia najwybitniejszym seniorom i juniorom, czy też granty sportowe. Reszta jest w głowach i umiejętnościach trenerów, wychowawców i utalentowanej młodzieży. Trzeba tylko oszlifować te brylanty.

Gdańsk ma najwięcej drużyn w sportach zespołowych w Ekstraklasach w całej Polsce...

- 2008 rok był kapitalny, jeśli chodzi o gdański sport. Dwa złote medale olimpijskie i trzy awanse drużyn w najbardziej popularnych dyscyplinach sportu, to wyczyn historyczny. Generalnie rzecz biorąc Gdańsk zdobył do 2008 roku dwa złote medale na Igrzyskach Olimpijskich, a teraz podwoiliśmy ten wynik. Seniorzy spisali się dobrze, a młodzi zawodnicy powinni dawać nam nadzieje na przyszłość. Awans do Ekstraligi żużlowców, piłkarzy i siatkarzy to jedna sprawa, ale odnoszenie sukcesów w Ekstralidze, to druga sprawa.

No właśnie. W Gdańsku ilość nie przekłada się na jakość i z popularniejszych klubów tylko hokeiści Stoczniowca mają szansę na medal...

- Dokładnie tak. W dobie kryzysu trzeba patrzeć bardzo realnie. W Gdańsku założyliśmy sobie pewne priorytety strategii promocyjnej sportu. Są one bardzo logiczne i bardzo proste. Przede wszystkim wspieramy te drużyny i te kluby, na których występy przychodzi najwięcej Gdańszczan. Są to piłka nożna - Lechia Gdańsk, żużel - Lotos Wybrzeże Gdańsk i siatkówka - Trefl Gdańsk. Czwartą dyscypliną priorytetową jest hokej, któremu pomagamy w różny sposób. Nie tylko przez promocję, ale też w sposób instrumentalny. Te dyscypliny możemy wspomagać i nie ma takiego miasta, które mogłoby wspierać 10 różnych klubów i odgrywałyby one jakąś rolę. Dziś bankrutują kluby w Bundeslidze piłki ręcznej, gdzie przychodzą tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy kibiców. Co my mamy powiedzieć o naszych klubach, gdzie przychodzi 200 osób na mecz?

Trzeba szczerze przyznać, że kobiecy sport w Gdańsku w porównaniu do męskiego naprawdę szwankuje. Gedania przeniosła się do Żukowa, a kobieca sekcja piłki ręcznej popadła w ogromne problemy...

- O to dlaczego siatkarki Gedanii grają w Żukowie, trzeba byłoby spytać prezesa. Nikt się do miasta nie zwracał o jakąkolwiek pomoc i nie słyszałem, żeby Gedania starała się o przedłużenie licencji hali. Jest to zupełnie inna epopeja i nie chciałbym się na jej temat wypowiadać. Najsilniejsze ligi siatkówki kobiet, to liga włoska i francuska. Nie ma tam wielkich miast i nasze reprezentantki wyjeżdżają poza granice Polski do miast mających 50 tysięcy ludzi, trochę większych niż Żukowo. Jeśli jednak spojrzeć na Ekstraklasę w piłkę nożną, to te wielkie miasta się tam znajdzie. Dziś Europa zmierza do tego, aby najbardziej popularne dyscypliny były tam, gdzie jest zainteresowanie mieszkańców.

A co z męską piłką ręczną? Czy kolejny sukces w Mistrzostwach Świata zawodników wykształconych przez GKS Wybrzeże nie mobilizuje miasta, żeby się tym solidniej zainteresować?

- Gdyby patrzeć pod względem miernika, o którym przed chwilą mówiłem, to nie. Gdyby porównać wszystkie hale w Polsce w piłce ręcznej, to Gdańsk jest na ostatnim miejscu pod względem frekwencji. Dla kogo oni grają? Niech najpierw klub pomyśli o tym, aby nauczyć kibiców oglądania piłki ręcznej. Tutaj jest jakiś wielki dramat. Prawdę mówiąc AZS AWFiS prowadzony przez Daniela Waszkiewicza od lat nie ma większego sponsora.

Może jest tak dlatego, ponieważ marka AZS AWFiS nie przyciąga kibiców?

- To trzeba to zmienić. Wspieraliśmy i wspieramy klub AZS AWFiS. Bardzo mnie cieszą wyniki, widać że Daniel Waszkiewicz to nie tylko genialny były piłkarz, ale i znakomity szkoleniowiec. Prawdę mówiąc tym składem bez wielkich nazwisk potrafi wygrywać z najlepszymi. Gdańska marka, czyli piłka ręczna jest tym, co wspominam z sympatią. Tym niemniej trzeba patrzeć realnie. Bez sponsorów nie będzie sportu. Miasta nie utrzymają żadnej drużyny.

A jak wygląda sprawa rozbudowy infrastruktury sportowej w Gdańsku?

- W tej chwili najważniejsze jest Euro 2012 i inwestycje z nim związane, a także hala na granicy Gdańska i Sopotu. Bez tej hali trudno jest bowiem mówić o zaproponowaniu dobrej drużyny ligowej. Myślę tutaj o siatkówce, a nawet o pilce ręcznej, gdy stworzyłoby się drużynę na miarę Ligi Mistrzów. Przypomnę, że kiedyś Wybrzeże grało właśnie w Lidze Mistrzów i raptem się rozpadło. Pojawia się pytanie dlaczego, jednak jak nikt nie wie o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Są to problemy, z którymi polski sport będzie się borykał. Jestem przerażony tym, że wiele drużyn wkrótce zbankrutuje. Przynajmniej raz w tygodniu mamy informacje, że jakaś drużyna z pierwszych lub drugich lig się rozpada. Nie wiadomo, czy wytrzymają zespoły z Ekstraligi i z I ligi żużlowej, gdzie też są wielkie pieniądze. Kurs Euro sprawił, że menadżerowie mają strach w oczach, jeśli chodzi o kontrakty zagranicznych zawodników. Są co prawda zespoły bardzo dobrze poukładane, ale nie są to zasługi miast.

Można powiedzieć, że miasto w pewien sposób odhodowało Lechię poprzez sponsoring spółek miejskich. Teraz klub ten się w pewien sposób uniezależnił po tym, jak przyszedł inwestor. Zamierzacie objąć taką kompleksową opieką kolejny gdański klub?

- Niebawem powstanie Baltic Arena i na tym stadionie musi grać drużyna z Ekstraklasy. Przykładowo drużyna z Gelsenkirchen ma wykupione bilety na mecze ligowe, pucharowe i w europejskich pucharach. To jest znakomita sprawa, bo ten klub zarabia na siebie. Skąd się wziął ten sukces? Schalke to znakomita drużyna piłkarska. Odwrotnie jest w Duesseldorfie, gdzie jest znakomity stadion, ale słaba drużyna. Fortuna Duesseldorf gra dzisiaj w trzeciej lidze, a na mecze przychodzi po tysiąc osób. Zapominając o sympatii, miłości, sentymencie do gdańskiej Lechii trzeba pamiętać, że trzeba pomagać tej drużynie. Rozmawiając z naszymi partnerami z Niemiec słyszałem o przerażeniu w Nadrenii Westwalii, gdzie jest budowanych wiele dużych stadionów, ale nie ma kto na nich grać. Gdy stwarza się luksusowe warunki kibicom, a drużyna jest dobra, to przychodzi wielu kibiców. Teraz wielu ludzi sympatyzujących z Lechią ogląda mecze w telewizji, lub śledzi wyniki w gazetach i w internecie, nie pojawiając się na stadionie przy ulicy Traugutta. Dochodzi tu też obawa o bezpieczeństwo, chociaż naprawdę nie ma się czego bać, gdyż stadion Lechii, to stadion bezpieczny. Zła marka jednak przyległa do kibiców Lechii. Nowe warunki, począwszy od toalet, poprzez wygodne siedzenia, kończąc na zadaszonej trybunie przyciągną kibiców. Musimy tak wpływać na mieszkańców całej aglomeracji gdańskiej, aby kochali Gdańsk, przyjeżdżali tutaj i wiedzieli, że przyjeżdża się tu na dobry żużel, siatkówka, piłka nożna, hokej. Jak dojdzie do tego dobra piłka ręczna, czy też jakaś inna dyscyplina sportu z poważnym sponsorem, to tym lepiej. Czy jednak będziemy mieli zespoły piłki ręcznej, lub siatkówki gotowe na grę w europejskich pucharach? Na to pytanie niech odpowiedzą działacze.

Jak wyglądają przygotowania Gdańska do Eurobasketu? Na tą chwilę zbyt wielu gdańszczan nie wie o tej imprezie...

- O promocję dba Polski Związek Koszykówki. Z tego co nam przekazywał prezes tego związku, uderzenie promocyjne i informacyjne powinno wkrótce nastąpić. Pojawiło się ono już na meczach ligowych, a kolejnym etapem będzie wyjście do przeciętnych zjadaczy chleba, aby każdy wiedział że ta impreza się odbędzie. W Gdańsku co prawda nie będzie grała reprezentacja Polski, ale za to zagrają znakomite drużyny. Co prawda Dirk Nowitzki zapowiadał, że nie będzie występował w reprezentacji Niemiec, ale liczę że zmieni zdanie. Dla takiej gwiazdy powinni ludzie walić tłumami. Mamy też Rosjan, jednego z faworytów tych mistrzostw, Łotyszy, a także jedną z drużyn z kwalifikacji - mam nadzieję, że to będą Włosi, lub Francuzi, bo są to drużyny, które też przyciągną kibiców. Atrakcyjność tych mistrzostw jest znaczna. Mecze będziemy rozgrywać w Hali Olivia i naszym zadaniem jest przygotowanie tej hali.

Szkoda, że mecze nie będą rozgrywane na hali na granicy Gdańska i Sopotu....

- Tak się niestety złożyło, bo gdybyśmy mieli tą halę wcześniej, to byłby u nas rozgrywany finał. Będzie on gdzie indziej, ale za to my mamy rozgrywki grupowe. Nie narzekam, bo jest to impreza rangi Mistrzostw Europy i nie pamiętam kiedy była takowa w Gdańsku. W momencie, w którym staliśmy się gospodarzami Euro 2012, przestaliśmy zauważać ten sukces organizacyjny. PZKosz jest z nami w kontakcie, wizytował obiekt, hotele i mamy wysoką ocenę. Mamy pewien harmonogram, który realizujemy i zatwierdziła go FIBA. Spokojnie możemy się przygotowywać do tych mistrzostw. Chciałbym powiedzieć, że planujemy różne imprezy promocyjne. Na przykład w największym balonie w Europie, gdzie aktualnie jest lodowisko, zamierzamy zrobić turniej streetballa z muzyką, nagrodami, być może z meczem gwiazd. Wszystko po to, aby ściągnąć młodych ludzi i przypomnieć im, że będą rozgrywane Mistrzostwa Europy w Gdańsku i warto ten czas zarezerwować na te mistrzostwa.

W międzyczasie reaktywowała się koszykarska sekcja Wybrzeża. Miasto zamierza jej pomóc?

Miasto może pomóc dwojako - jeśli są to drużyny młodzieżowe to w grantach, a jeśli drużyna będzie zasługiwała na działania promocyjne, to ze środków promocyjnych. Wszystko zależy od zespołu, bo oczywiście będziemy ich wspierali psychicznie, ale na pomoc materialną trudno liczyć.

Wiadomo, że będzie wybudowana nowa hala, hotele, odpowiednia baza. Po tym wszystkim Gdańsk będzie jednym z najlepszych kąsków dla różnych organizacji międzynarodowych, jeśli chodzi o organizację mistrzostw w różnych sportach halowych. Są prowadzone już jakieś rozmowy?

- Jeszcze nie, ponieważ musi być wybrany operator hali, czy stadionu, aby można było rozmawiać z zarządzaniem danej hali. Mimo to, mamy na tą chwilę zakontraktowane Mistrzostwa Europy w koszykówce kobiet w 2011 roku. Po naszych nienajlepszych doświadczeniach z oddaniem hali trudno jednak teraz rozmawiać poważnie z partnerami. Pomysły są różne, zaczynając od Grand Prix na żużlu, a kończąc na zawodach hippicznych. Jest to kwestia elastycznego podejścia. Na stadionie, czy w hali można robić wiele różnych ciekawych projektów.

Ta hala będzie w większości sportowa, czy widowiskowa?

To zależy od operatora. Z racji swojej funkcji, chciałbym aby była ona przede wszystkim sportowa. Stąd nasze wsparcie i doping dla tworzenia drużyny, która mogłaby tam grać. Myślę tutaj o siatkówce mężczyzn. Mam nadzieję, że panowie obronią Ekstraklasę dla Gdańska i zbudowany zostanie zespół na miarę gry w pucharach i o Mistrza Polski. Dziś siatkówka przeżywa boom i mimo wielkich sukcesów piłki ręcznej, poza Kielcami i kilkoma innymi miastami hale stoją pustkami. Na siatkarskich halach są komplety

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×