Tego pasa nie oddam nikomu - Witalij Kliczko o walce z Albertem Sosnowskim i nie tylko...

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na warszawskiej konferencji prasowej, nienagannie ubrany mistrz świata wagi ciężkiej, Witalij Kliczko przywitał dziennikarzy po polsku. - <I> Dzień dobry panie i panowie</i> - powiedział i długo odpowiadał na pytania zadawane z sali. Nie zgodził się jednak na żadne indywidualne rozmowy. Wysoki, ponad 2-metrowy Ukrainiec mówił nie tylko o zbliżającej się walce z Albertem Sosnowskim, ale również o polityce, pieniądzach, bracie Władimirze, dzieciach, a nawet o swoim rocznym pobycie w Warszawie i kick-bokserskich treningach na AWF.

W tym artykule dowiesz się o:

W miniony wtorek, dość nieoczekiwanie w Warszawie pojawił się ukraiński rywal Alberta "Dragona" Sosnowskiego, Witalij Kliczko. Mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC będzie bronił tytułu właśnie w pojedynku z naszym bokserem. Walka odbędzie się 29 maja na 60-tysięcznym, piłkarskim stadionie Veltins Arena w Gelsenkirchen. Nic więc dziwnego, że obaj zawodnicy promują pojedynek także w Polsce. - Myślę, że Alberta będą dopingować nie tylko Polacy mieszkający w Niemczech, ale również ci, którzy przyjadą tam specjalnie na to wydarzenie - mówił menadżer braci Kliczków Bern Boente, który przyznał także, że zanim zaproponował walkę "Dragonowi" chwycił za telefon i zadzwonił do obozu, Tomasza Adamka. - Nie przyjęli propozycji, bo uznali, że Tomasz jest jeszcze do takiego pojedynku nieprzygotowany - opowiadał Boente. A co mówił na warszawskiej konferencji prasowej mistrz świata, 38-letni Witalij Kiczko?

O powrocie do Warszawy

Jestem naprawdę szczęśliwy, że znowu wróciłem do Warszawy. Dawno temu, kiedy miałem 17 lat, mieszkałem tutaj i trenowałem kick-boxing. Znam więc bardzo dobrze Przemysława Saletę. Brat boksował wtedy w Gwardii Warszawa i muszę powiedzieć, że obaj mamy bardzo miłe wspomnienia z tego okresu. Jak się zmieniła wasza stolica? Bardzo, tak jak cały wasz kraj.

O pasie mistrza świata WBC

To bardzo prestiżowy pas, zielony i większy, niż ten niebieski (pas mistrza Europy EBU - przyp red.) , który przyniósł tu Albert. Przede mną mieli go tacy wielcy bokserzy jak Muhammad Ali, Mike Tyson, czy Lennox Lewis i na pewno nie oddam go nikomu na ringu, chyba, że dobrowolnie, kiedy skończę karierę.

O Albercie Sosnowskim

Pierwszy raz zobaczyłem go na gali kilka lat temu. Wygrał w tedy walkę w trzeciej czy czwartej rundzie przez nokaut. Teraz ma niebieski pas mistrza Europy i trochę przypomina mnie sprzed kilku lat, kiedy otrzymałem ofertę przyspieszenia walki z Lennoxem Lewisem o 10 dni. Zgodziłem się, a wielu wtedy pytało; - Kto to jest ten Kliczko? Teraz na moją propozycję zgodził się Albert, który ma pas EBU, ten sam, który miałem ja, 10 lat temu. Myślę, że "Dragon" ma przed sobą wielką przyszłość.

O najbliższej walce

Walkę o mistrzostwo zaproponowaliśmy najpierw Wałujewowi, który jednak chciał aż cztery czy pięć milionów dolarów, co oczywiście nie wchodziło w grę. Zadzwoniłem więc do Alberta, który nie pytał o kasę i od razu powiedział: - Tak chcę walczyć, chce być mistrzem świata. I tym zaskarbił sobie mój szacunek. Jakie ma szanse? Jest bardziej doświadczony niż ja, stoczył więcej pojedynków i jest ode mnie młodszy. Nie ma chyba takiego eksperta, który mógłby przewidzieć wynik przed walką. Szanse są więc równe - pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. To będzie dobra walka, świetne widowisko, bo Sosnowski to godny przeciwnik i na pewno nie ucieknie z ringi. Prawda Albert?

O przygotowaniach do walki

Już je rozpocząłem. Od piętnastu lat pracuję z Fritzem Zdunkiem, tym samym trenerem, który prowadzili waszego Dariusza Michalczewskiego. Jestem z tej współpracy bardzo zadowolony. Boks jest jak partia szachów, wiem, że Sosnowski szykuje dla mnie kilka niespodzianek, ale ja, choć już jestem stary mam dość siły, aby obronić pas. Na pewno coś wymyślę. Oglądałem kilka pojedynków Alberta, jest agresywny i nie boi się rywali. Wiele czynników wpłynie na wynik naszej walki, ja będę do niej jednak bardzo dobrze przygotowany.

O walce Tomasza Adamka z Chrisem Arreolą

Nie jestem żadnym wielkim ekspertem, ale będzie to dla Adamka niezwykle trudny rywal. Chris jest bardzo silny i ma ogromne serce do walki. Nie powiem wam kto wygra, ale jedno wiem, będzie to ogromnie trudnym pojedynek dla waszego boksera.

O młodszym bracie Władimirze

Który z nas jest lepszy? Na pewno on, ma przecież trzy pasy mistrzowskie, a ja tylko jeden. Władimir to znakomity technik, a jego lewy prosty jest najlepszy na świecie. Nie ma boksera, który mógłby go pokonać. Jeśli ktokolwiek tego dokona, to tylko… on sam. Ja nigdy z nim się nie zmierzę.

O inwestowaniu pieniędzy

- Nie mogę zdradzić budżetu walki, a jeśli chodzi o inwestowanie zarobionych pieniędzy, to zawsze będę je wydawał na edukację trójki moich dzieci. Chciałbym, żeby wszystkie studiowały w Harvardzie, a to jak wiadomo bardzo słono kosztuje.

O swojej działalności politycznej

Nelson Mandela powiedział, że sport zmienia świat i ja się z nim zgadzam. Ukraina to bardzo młody kraj, który wciąż się rozwija i ma przed sobą wiele ogromnych wyzwań. Choćby zbliżające się piłkarskie mistrzostwa Euro 2012, które organizujemy wspólnie z Polską. Boks nie koliduje z moimi politycznymi zobowiązaniami, a czasami nawet pomaga. Byłem w ponad 100 krajach, wszędzie staram się propagować Ukrainę i moje miasto Kijów, który jest dla mnie prawdziwym domem. Zajmując się polityką dbam o ten dom.

O planach na przyszłość

- Jeśli oczekujecie ode mnie jakiejś deklaracji to jej teraz nie będzie. Nie myślę teraz o przyszłości i nigdy nie planowałem niczego przed walką. Kto będzie mim kolejnym rywalem powiem dopiero po zakończeniu pojedynku z Albertem Sosnowskim.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)