Władze PZHL nie zgadzają się na stawianie ultimatum. "To nie jest wojna. Spór należy zażegnać"
W weekendowym turnieju Euro Ice Hockey Challenge w Gdańsku udziału nie weźmie część reprezentantów Polski. Odmówili oni gry ze względu na zobowiązania finansowe związku wobec nich. Na stawianie ultimatum nie zgadza się wiceprezes PZHL.
Wiceprezes krajowej federacji przyznał, że zawodnicy domagają się wypłaty po 300 złotych za każdy dzień poprzednich zgrupowań. Na takie stawki nie stać PZHL. Mniej zarabiają m.in. Finowie, Węgrzy czy Słowacy, a Czesi w ogóle nie otrzymują "dniówki" za udział w zgrupowaniu narodowej kadry.
- Nie chcę składać obietnic bez pokrycia. Nie wydaję złotówek, których nie mam w kieszeni. Przedstawiłem w sierpniu warunki współpracy z kadrą na ten sezon. Propozycja obejmowała zwrot połowy kosztów dojazdu na zgrupowanie i wypłatę premii w wysokości 100 tys. za awans podczas wiosennych MŚ - dodał Minkina.
Rozmowy z reprezentantami Polski będą trwały w najbliższych dniach. Związek liczy na osiągnięcie porozumienia. Dług krajowej federacji wynosi 16 milionów złotych, a wyjście na prostą ma zająć kilkanaście lat. - Zawodnicy muszą to zrozumieć, bo dostawali pieniądze czasami na wyrost. Płaciliśmy za niewykonaną pracę. Za trzecie miejsce na MŚ Dywizji 1 A w Katowicach (2016), które nie dawało nam nic, otrzymali do podziału 300 tys. złotych - powiedział Minkina.
Jak przekazał serwis hokej.net, PZHL na turniej EIHC w Gdańsku pozyskał sponsora strategicznego KGHM Polska Miedź. Spółka skarbu państwa wspomogła hokejową centralę kwotą 300 tysięcy złotych. - 50 tysięcy z tej kwoty przeznaczone jest na spłatę dla zawodników - zaznaczył działacz.
ZOBACZ WIDEO: Para polskich wspinaczy zdominowała MŚ. "Niesamowite! Do tej pory przechodzi mnie dreszcz"