Max Verstappen może odejść z Red Bulla. Specjalna klauzula w jego kontrakcie
Max Verstappen podpisał niedawno kontrakt z Red Bull Racing aż do końca sezonu 2028. Nie oznacza to jednak, że Holender spędzi kilka kolejnych lat w "czerwonych bykach". Holender w umowie zapewnił sobie możliwość wcześniejszego odejścia.
Chociaż Verstappen świetnie czuje się w otoczeniu zespołu z Milton Keynes, nie oznacza to, że darzy Red Bulla bezgraniczną miłością. W kontrakcie aktualnego mistrza świata F1 znalazła się klauzula, która pozwala mu zerwać współpracę w przypadku kiepskich wyników zespołu.
- Oczywiście, że mamy taką klauzulę w kontrakcie. Jeśli doświadczymy znów takiej katastrofy jak w roku 2014, gdy nie mieliśmy żadnych szans z Mercedesem ze względu na ich mocny silnik, to "klauzula wyjścia" będzie mogła mieć zastosowanie - powiedział formel1.de Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski bramkarz jak Lewandowski! Zobacz, co zrobiłRed Bull już w przeszłości przekonał się, że "klauzula wyjścia" może doprowadzić do zerwania współpracy z kierowcą. Po rewolucji technicznej w F1 po sezonie 2014 z ekipą pożegnał się Sebastian Vettel, choć jego kontrakt był jeszcze ważny. Niemiec, który wcześniej wygrywał tytuły w latach 2010-2013, obawiał się dalszej formy Red Bulla i przeniósł się do Ferrari. "Czerwone byki" wówczas nie najlepiej weszły w nową erę F1.
Na razie Red Bull może jednak spać spokojnie. W sezonie 2022 doszło do kolejnej zmiany przepisów w historii F1 i zespół obecnie prezentuje się dość dobrze, a Verstappen wygrał ostatnio GP Arabii Saudyjskiej. Sytuacja może się zmienić w roku 2026. Wtedy w królowej motorsportu mają pojawić się zupełnie nowe silniki.
W tej chwili nawet nie jest jasne, kto będzie dostarczał silniki Red Bullowi od sezonu 2026. W tym kontekście coraz częściej wymienia się Porsche, bo grupa Volkswagen zamierza dołączyć do F1. - To logiczne, że jesteśmy najatrakcyjniejszym partnerem dla nowego producenta. Bez wątpienia Max Verstappen jest ważnym elementem tej partii szachów - mówił kilka dni temu Helmut Marko.
Czytaj także:
Wyścig zbrojeń w F1. Zespoły muszą liczyć pieniądze
Charles Leclerc gotów walczyć o tytuł