Lewis Hamilton przyznał się do cierpienia. "Nie byłem szczęśliwy w F1"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
zdjęcie autora artykułu

- Przez lata nie byłem szczęśliwy w F1. Spełniłem swoje marzenie, ale nie byłem sobą - powiedział Lewis Hamilton. Brytyjczyk przyznał się, że ataki na tle rasistowskim mocno go dotknęły. - Nikt na to nawet nie reagował - stwierdził.

W tym artykule dowiesz się o:

Lewis Hamilton jest obecnie siedmiokrotnym mistrzem świata Formuły 1. Brytyjczyk zapisał się w historii tego sportu, ustanawiając wiele rekordów. Stał się też osobistością poza światem F1, bo 36-latek pojawia się na pokazach mody, projektuje ubrania i tworzy muzykę w domowym zaciszu.

To wszystko sprawiło, że kibice widzą człowieka, który odbiega od stereotypowego kierowcy. Hamilton coraz aktywniej walczy też z rasizmem. Założył specjalną organizację, na konto której przelał 40 mln funtów, by wesprzeć czarnoskórych.

Lewis Hamilton ofiarą rasizmu

W rozmowie z "Wall Street Journal" aktualny mistrz świata F1 wyjaśnił, że wszystkie jego ostatnie aktywności wynikają z chęci bycia sobą. Przez wiele lat kierowca Mercedesa miał rezygnować z pewnych działań, by nie wywołać kontrowersji w padoku F1. - Przez lata nie byłem szczęśliwy. Spełniłem swoje marzenie, ale nie byłem sobą - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

Brytyjczyk przypomniał m.in. moment debiutu w F1 w sezonie 2007, gdy toczył zacięty bój z Fernando Alonso wewnątrz McLarena. Wówczas wielu kibiców wyzywało go, a konflikt z Alonso doprowadził do tego, że na testach przed sezonem 2008 w Barcelonie fani "pozdrawiali" go naśladując dźwięk małp.

- Pamiętam pierwszy rok w F1. Cierpiałem z powodu ataków na tle rasistowskim i nikt nie zareagował. Nikt nic nie powiedział - stwierdził Hamilton, który obecnie stara się na każdym kroku wspierać ruch Black Lives Matter.

- Przez wiele lat nie byłem sobą, nie miałem wystarczającej pewności siebie, więc po prostu milczałem. Wiele rzeczy, co do których nie mamy świadomości, sprawiało mi ból - dodał kierowca Mercedesa.

36-latek zdradził w "WSJ", że długo zakładał maskę w padoku F1 i udawał kogoś, kim naprawdę nie jest. - Myślałem, że to ja jestem problemem. Musiałem się dostosować do oczekiwań innych ludzi, z czym nie czułem się komfortowo - powiedział.

Ambasador czarnoskórych 

W roku 2020 zrobiło się głośno po słowach Hamiltona, który stwierdził, że Formuła 1 jest zdominowana przez białych i oskarżył własną dyscyplinę o rasizm. Wywołany do tablicy Bernie Ecclestone, który przez 40 lat rządził F1, odpowiedział mu, że "czasem czarni są większymi rasistami niż biali".

- Rok czy dwa lata temu przeglądałem zdjęcia z imprezy zespołowej i zdałem sobie sprawę, że zespoły to środowiska białych. Zastanawiałem się, jak to możliwe w takich czasach. Wszystko, co wydarzyło się po śmierci George'a Floyda mocno mnie dotknęło. Nie mogłem uwierzyć w to, że wielu ludzi milczy na temat tego, co ma miejsce - powiedział Hamilton o prześladowaniu czarnoskórych.

Hamilton za swoją walkę z rasizmem jest regularnie krytykowany. Ostatnio dostało mu się od Jeremy'ego  Clarksona. Była gwiazda "Top Gear" nie zostawiła na nim suchej nitki. - Jestem gotów podjąć ryzyko. Nie obchodzi mnie moja reputacja. Chcę, by społeczność czarnych wiedziała, że ich słucham i stoję za nimi - podsumował Brytyjczyk.

Czytaj także: Jeremy Clarkson zaatakował Lewisa Hamiltona Zasłużył na kolejną szansę w F1. Czy Alfa Romeo mu ją da?

Źródło artykułu: