F1. Nauczył się ignorować krytykę. "Jestem zdumiony, jak szybko ludzie wyciągają wnioski"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
zdjęcie autora artykułu

Presja towarzyszy kierowcom F1 od lat. Wraz z pojawieniem się social mediów zjawisko stało się jeszcze silniejsze. Jeden słabszy występ może skutkować lawiną negatywnych komentarzy. - Nie zwracam na to uwagi - mówi Carlos Sainz, kierowca Ferrari.

W Formule 1 rywalizują najlepsi kierowcy na świecie. Pola startowe liczą jedynie 20 samochodów, ale nawet ten najsłabszy w stawce rozpędza się do ponad 300 km/h i potrzeba nie lada umiejętności, by opanować tego typu maszynę.

Nie zmienia to jednak faktu, że kierowcy F1 znajdują się pod ciągłą presją. Dobre przykłady to Sebastian Vettel czy Nikita Mazepin, którzy są regularnie krytykowani za swoje występy. Niemiec od kilku sezonów daleki jest od poziomu, jaki prezentował w latach 2010-2013, gdy zostawał czterokrotnym mistrzem świata. Rosjanin dopiero debiutuje w F1, ale popełnia błąd za błędem.

- Jestem zdumiony tym, jak szybko ludzie wyciągają wnioski. Nawet nie zdają sobie sprawy z poziomu kierowców, konkurencyjności bolidów, tego jak wyrównana jest stawka. Nawet kierowcom z dużym doświadczeniem trudno się dostosować - mówi hiszpańskim mediom Carlos Sainz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten to ma fantazję! Fury tańczył topless i grał na gitarze powietrznej

Słowa kierowcy z Madrytu są nieprzypadkowe, bo w ostatnich dniach media zaczęły krytykować Fernando Alonso, który wrócił do F1 po dwuletniej nieobecności i z trudem walczy o punkty. 39-latek został mocno skrytykowany po kwalifikacjach do GP Portugalii, po tym jak po raz kolejny przegrał z zespołowym kolegą - Estebanem Oconem.

Tyle że w niedzielę Alonso wypadł dużo lepiej i punktował na torze Portimao. - W wyścigu widzieliśmy, co Fernando jest w stanie zrobić i to bez jakichś magicznych sztuczek. Ciężka praca dała efekty. Nagle ta cała krytyka przerodziła się w podziw dla niego - zauważa Sainz.

Dlatego też obecny kierowca Ferrari nie zwraca większej uwagi na komentarze ekspertów czy wpisy kibiców w internecie. - Taki jest nasz sport. Jednego dnia cię krytykują, a następnego jesteś wspaniały. Dlatego nawet nie zwracam na to uwagi - dodaje.

Co ciekawe, Sainz sam w niedzielę nie zdobył punktów w GP Portugalii. 26-latek tłumaczy to faktem, że po transferze z McLarena do Ferrari nie wyczuł jeszcze odpowiednio włoskiego bolidu. - Nadal potrzebuję lepszej integracji z zespołem i samochodem. To część procesu uczenia się. Przed nami jeszcze 20 wyścigów. Na razie ciągle robię postępy - kończy Hiszpan.

Czytaj także: Licytacja o inżynierów w F1 Coraz więcej kontrowersji wokół sędziów w F1

Źródło artykułu: