F1. Ferrari nie posłuchało Michaela Schumachera. Niemiec przed laty nalegał na transfer Sebastiana Vettela
Michael Schumacher radził Ferrari, by zakontraktowało Sebastiana Vettela w roku 2008. Włoski zespół nie posłuchał jednak swojej legendy. - Uważaliśmy go za zbyt niedojrzałego. Woleliśmy Alonso - zdradził Luca di Montezemolo.
Schumacher chciał wykorzystać niezły debiut Vettela w F1, aby przekonać Ferrari do transferu młodego kierowcy. - Chciał go umieścić za wszelką cenę w naszym zespole. Zwłaszcza po tym jak Sebastian zdobył doświadczenie w Toro Rosso. To było jeszcze zanim Vettel wypłynął na szerokie wody w Red Bullu - zdradził w Sky Italia Luca di Montezemolo, były prezydent Ferrari.
Stajnia z Maranello nie posłuchała swojej legendy i nie podjęła rozmów z Vettelem w tamtym okresie. - Uważaliśmy go za zbyt niedojrzałego. Woleliśmy postawić na Alonso. Poza niektórymi aspektami, Fernando zrobił dla nas wspaniałe rzeczy. Szkoda, że dwukrotnie przegrał tytuł mistrzowski w ostatnim wyścigu sezonu - dodał di Montezemolo.
ZOBACZ WIDEO: Kubica za Raikkonena? Szef Alfy Romeo nie rozmawiał jeszcze z Finem o nowym kontrakcieO ile przed laty Ferrari nie miało odwagi, by zakontraktować tak młodego kierowcę jak Vettel, o tyle nie bało się tego zrobić przed sezonem 2019. Partnerem Vettela został bowiem ledwie 21-letni wówczas Charles Leclerc.
- Leclerc? On wywiera teraz dużą presję na Vettelu. Mam nadzieję, że to nie siedzi w głowie Sebastiana. Czy Ferrari jest w stanie odpowiednio zarządzać Charlesem i Sebastianem? Trzeba im tylko wytłumaczyć, że jeżdżą dla Ferrari, a nie dla siebie. To samo ja przed laty musiałem zrobić z Rubensem Barrichello, gdy był partnerem Schumachera - podsumował di Montezemolo.
Vettel nie ma prawa żałować, że nie trafił do Ferrari już w roku 2008, bo w barwach Red Bull Racing został czterokrotnym mistrzem świata F1 (2010-2013). Niemiec wielokrotnie nie ukrywał jednak, że Schumacher to jego mentor i chciałby pójść w jego ślady, zdobywając dla włoskiego zespołu tytuł mistrzowski. To od sezonu 2015 mu się nie udało.
Czytaj także:
Robert Kubica nie ma recepty na kryzys w F1
DTM z kibicami albo w ogóle