F1. Testy w Barcelonie. Nicholas Latifi sam przeciwko wszystkim. Chce udowodnić, że zasługuje na miejsce w stawce

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Nicholas Latifi
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Nicholas Latifi
zdjęcie autora artykułu

Nicholas Latifi zajął w Williamsie miejsce Roberta Kubicy, a dodatkowo sprowadził do zespołu sponsorów, którzy wpłacili ponad 30 mln euro. Dlatego jego tegoroczne występy będą śledzone z uwagą. Pierwszy test wypadł korzystnie dla 24-latka.

W tym artykule dowiesz się o:

Łukasz Kuczera z Barcelony

Posiadanie ojca miliardera sprawiło, że Nicholas Latifi miał jasno nakreślony plan, który zakładał awansowanie do Formuły 1. W tym celu Kanadyjczyk "odwiedzał" kolejne zespoły, w których wykupował jazdy i rolę rezerwowego. Od siebie musiał dołożyć dobre wyniki w niższych seriach i superlicencję. To dokument niezbędny do startów w F1.

Latifi "prawo jazdy" wywalczył w zeszłym roku, po wielu latach prób. Został wicemistrzem Formuły 2, choć spędził w tej serii tyle lat, że trudno mówić o nim jak o talencie czystej wody. Jego pieniądze były jednak chętnie widziane w Williamsie, gdzie po sezonie 2019 zajął miejsce Roberta Kubicy.

Sam przeciwko wszystkim

24-latek z Montrealu znalazł się w trudnym położeniu. Mało kto w padoku F1 wierzy w jego talent. Już sam fakt, że spędził tyle lat w Formule 2 i zainteresowanie nim wykazywał jedynie Williams, dużo świadczy. Bo w F1 o dobrego kierowcę ze sporym pakietem sponsorskim są w stanie zabijać się wszyscy. O mocno przeciętnego - nieliczni.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za umiejętności! Tę akcję w futsalu można oglądać w nieskończoność

Latifi zdążył poznać Williamsa już w zeszłym roku, gdy był w tym zespole rezerwowym. Jego umowa miała już być dopięta w maju i jej finalizacja zależała jedynie od tego, czy Kanadyjczyk uzyska superlicencję. Nawet dobre występy Kubicy niewiele pomogłyby przy tym, jak duży budżet sponsorski był w stanie zapewnić Williamsowi kierowca z Kanady.

Jedyny debiutant w tegorocznej stawce F1 wiele nie zaryzykował. Za sprawą Williamsa zrealizował chociaż życiowe marzenie, bo trudno oczekiwać, by ktokolwiek chciał go zatrudnić w roku 2021. Większość ekspertów oczekuje, że będzie regularnie przegrywać z Georgem Russellem, tak jak przed rokiem Kubica. Dlatego Latifi nie ma nic do stracenia, może tylko zyskać.

Szybszy od Kubicy, ale…

Zdarzało się, że w zeszłym roku Latifi był szybszy od Kubicy, gdy występował w piątkowych treningach F1. To jednak nic nadzwyczajnego, bo Kanadyjczyk dostawał do dyspozycji samochód Russella. Ten miał być złożony z mniej zużytych części niż w przypadku Polaka, co przekładało się na tempo.

W środę Latifi i Kubica znów się spotkali na torze, choć w innych realiach. Polak jeździł do przerwy obiadowej Alfą Romeo, a Kanadyjczyk popołudniu dostał swoją szansę w Williamsie. Kubica korzystał głównie z opon twardych, Latifi z miękkich. Dysproporcje między nimi są spore. Tymczasem Latifi był lepszy o ledwie 0,004 s.

Mimo to, Latifi jest zadowolony z tego, jak zaczęła się jego przygoda z F1 jako etatowym kierowcą. - Za mną dobry dzień. Miałem tylko pół dnia do dyspozycji. Rano obserwowałem George'a, słuchałem komunikatów radiowych. Chłonąłem wiedzę i próbowałem się nauczyć jak najwięcej. Bo trudno liczyć chociażby dzień filmowy za reprezentatywną próbę samochodu - powiedział Latifi.

Kanadyjczyk powtórzył to, co po pierwszych przejazdach mówił już Russell. Model FW43 jest lepszą konstrukcją niż ubiegłoroczna. - Na pewno zrobiliśmy krok naprzód w pewnych obszarach. To dobra wiadomość. To dopiero pierwszy tydzień testów, więc mam czas, by zbudować pewność siebie i wycisnąć więcej z samochodu. Na pewno jest więcej przyczepność niż przed rokiem, a to oznacza większą pewność siebie - dodał.

Cel - zostać dłużej w F1

Latifi przed rokiem, jako rezerwowy Williamsa, miał brać udział w testach zimowych w Barcelonie. Opóźnienie z budową samochodu i stracenie ponad dwóch dni jazd wymusiło zmiany w grafiku brytyjskiej ekipy. Kanadyjczyk oddał swoją szansę, a czas za kierownicą dostali Kubica i Russell.

Bez wątpienia młody kierowca ucieszył się, gdy zobaczył, że tym razem Williams zdążył na czas z samochodem. - Jako pierwsi wyjechaliśmy na tor. To pozytywne. Zespół tego potrzebował. Zwłaszcza po dość frustrujących doświadczeniach z zeszłego sezonu - stwierdził Latifi.

Kanadyjczyk będzie chciał wykorzystać najbliższe miesiące na to, by pozostać w F1 dłużej niż rok. Ma ku temu spore szanse. Nawet nie ze względu na wyniki, a finanse. Nikt nie oczekuje od Williamsa, że w tym roku będzie walczyć w środku stawki F1. Tak samo, jak od Latifiego nikt nie oczekuje punktów. To pomaga kierowcy.

- Jak dotąd, moje odczucia są pozytywne. W porównaniu do zeszłego roku poprawiliśmy się. Już zauważyłem, że mamy większą przyczepność, a przed nami jeszcze kilka dni testów. Na pewno w modelu FW43 tkwi znacznie większy potencjał, który można odblokować - podsumował.

Czytaj także: Alfa Romeo ma ważne zadanie dla Roberta Kubicy Kubica świadom małej liczby szans w tym sezonie w F1

Źródło artykułu: