F1: Rob Smedley nie zostawił suchej nitki na Williamsie. "To tragiczny przypadek"

- W Williamsie zawsze królowała idea, że gorzej być nie może. Okazuje się, że może - powiedział Rob Smedley, były dyrektor zespołu z Grove. Brytyjczyk nie wyklucza, że rok 2020 będzie jeszcze gorszy dla jego byłego pracodawcy.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Rob Smedley Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Rob Smedley
Rob Smedley trafił do Williamsa w roku 2014, a szeregi firmy opuścił po sezonie 2018. Wprowadzone przez niego zmiany pozwoliły Brytyjczykom m.in. poprawić jakość pit-stopów i uczynić pod tym względem z brytyjskiej ekipy lidera w F1. Za to odpowiadał jako dyrektor ds. osiągów.

Smedley opuszczał fabrykę w Grove w momencie, gdy Williams spadł na samo dno F1. Rok 2019, już bez Brytyjczyka na pokładzie, okazał się jeszcze gorszy.

Czytaj także: Alonso nie może się pogodzić ze śmiercią Goncalvesa

- W Williamsie zawsze królowała idea, że gorzej być nie może. Będąc tak długo w motorsporcie, a zwłaszcza w F1, mam jednak świadomość tego, że może być - powiedział Smedley w rozmowie z Reutersem.

ZOBACZ WIDEO Czarna lista Rajdu Dakar. Giną nie tylko zawodnicy, ale też osoby postronne

Dlatego Brytyjczyk nie będzie zdziwiony, jeśli rok 2020 okaże się jeszcze gorszy dla jego byłego zespołu. - Mówimy teraz, że kolejny sezon nie może być gorszy niż ten z 2019 roku. Tyle że to samo mówiliśmy rok wcześniej, i w 2017 też o tym wspominaliśmy. Dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić, że sezon 2020 będzie jeszcze gorszy - dodał.

Smedley ma bardzo długą historię w F1. Przez lata był pracownikiem Ferrari i do Williamsa trafił w roku 2014 wraz z Felipe Massą. Już we włoskim zespole, który ostatni tytuł mistrzowski wśród kierowców świętował w sezonie 2007, przeżył sporo rozczarowań.

- Każdy, kto myśli, że szybko można odwrócić sytuację i Williams może wrócić do czołowej piątki F1, grubo się myli. To się nie wydarzy, to jest niemożliwe - stwierdził były dyrektor Williamsa.

Brytyjczyk zauważył, że w Williamsie króluje "przestarzałe pojęcie, w myśl którego jesteśmy zespołem wyścigowym i istniejemy tylko po to, by się ścigać". Mimo to, Smedley trzyma kciuki za swojego byłego pracodawcę.

Czytaj także: Stroll bliski przejęcia Aston Martina

- Jestem już poza firmą i mogę mieć nadzieję, że odwrócą swoje losy. Jednak gdy byłem jeszcze w środku tego wszystkiego, nie chciałem mieć wyłącznie nadziei. To tragiczny przypadek. Nie należę do pokolenia, które nie pamięta, kiedy Williams po raz ostatni wygrywał tytuł mistrzowski w F1. Jednak oglądanie kryzysu formy tej ekipy jest naprawdę bolesne - podsumował.

Czy zgadzasz się z Robem Smedleyem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×