F1: coraz większe napięcie w Ferrari. Helmut Marko obwinia o to Charlesa Leclerca

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel (po lewej) i Charles Leclerc
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel (po lewej) i Charles Leclerc
zdjęcie autora artykułu

- Ferrari uwielbia takie gierki, choć to nigdy nie kończy się dobrze - mówi Helmut Marko o napięciu pomiędzy Charlesem Leclercem a Sebastianem Vettelem. W ostatnich dwóch wyścigach F1 kierowcy Ferrari nie ułatwili życia szefom Ferrari.

Zaczęło się od Grand Prix Singapuru, w którym Sebastian Vettel po wcześniejszym pit-stopie dość niespodziewanie wyprzedził Charlesa Leclerca i odebrał Monakijczykowi niemal pewne zwycięstwo w F1. 21-latek domagał się zamiany pozycji, ale zespół pozostał nieugięty i pozwolił Vettelowi dojechać do mety na pierwszej pozycji.

W Grand Prix Rosji młodszy z kierowców pomógł Vettelowi zaraz po starcie, ale Niemiec miał później oddać mu prowadzenie w wyścigu F1. 32-latek zignorował jednak polecenia zespołowe.

Czytaj także: Ferrari miażdży rywali w F1 mocą swojego silnika 

Z postępowaniem Vettela zgadza się Helmut Marko. - To Vettel był na czele stawki w Soczi, a Leclerc zaczął narzekać przez radio. Wtedy do gry wkroczył inżynier który powiedział "nie martw się, naprawimy to przy okazji pit-stopu" - powiedział doradca  Red Bull Racing ds. motorsportu w Servus TV.

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

Austriak zwrócił uwagę na to, że Ferrari od wielu lat chętnie sięga po team orders. - W Rosji zespół wpływał na układ stawki. To sprzeczne z zasadami sportu i postawy fair-play. Sytuacja między Leclercem a Vettelem jest wystarczająco trudna, więc po co ją pogarszać takimi zagrywkami? - dodał Marko.

Zdaniem 76-latka, na dłuższą metę konflikt między kierowcami negatywnie wpłynie na sytuację w zespole. - Ferrari uwielbia takie gierki, choć to nigdy nie kończy się dobrze. Jednak to po prostu Ferrari, oni mają inną kulturę - stwierdził Marko.

Austriak nie dziwi się też Vettelowi, że nie chciał oddać Leclercowi prowadzenia w Grand Prix Rosji. - Nie robił tego, tak jak Leclerc nie pomógł mu w kwalifikacjach we Włoszech, a miał to zrobić. Dlatego to Leclerc doprowadził do powstania tego napięcia - podsumował Marko.

Czytaj także: Konflikt między Leclercem a Vettelem będzie narastać

Tymczasem głos ws. wydarzeń z Rosji zabrał szef Ferrari. Mattia Binotto potwierdził, że Leclerc miał pomóc Vettelowi na starcie i nie bronił się przed atakiem zespołowego kolegi, ale w zamian Niemiec miał mu później oddać pierwszą pozycję w wyścigu F1 (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Leclerc wygrał w tym roku dwa wyścigi dla Ferrari, Vettel - jeden. W klasyfikacji generalnej kierowców wyżej plasuje się Monakijczyk, który jest trzeci. Nad piątym w stawce Niemcem ma 21 punktów przewagi.

Źródło artykułu: