F1: Toto Wolff oskarża Charlesa Leclerca o zbyt ostrą jazdę. Szef Mercedesa ma pretensje do sędziów
Charles Leclerc wykazał się niezwykle agresywną jazdą w Grand Prix Włoch, broniąc się przed atakami Lewisa Hamiltona. Zastrzeżenia do postawy Monakijczyka ma Toto Wolff. - Być może przegiął - skomentował szef Mercedesa.
Hamilton dwukrotnie musiał ostro hamować, by uniknąć kolizji i wypadnięcia poza tor. Ostrą jazdę Leclerca odnotowali też sędziowie, którzy pokazali mu biało-czarną flagę, czyli tzw. żółtą kartkę.
Czytaj także: Williams miał już podjąć decyzję ws. Kubicy
Jazda Leclerca nie podobała się jednak szefowi Mercedesa. - Sędziowie są w trudnym położeniu, bo ich decyzje nie zawsze są jednoznaczne. Wiem, że chcemy mieć nieco ostrzejszą jazdę w F1. To była twarda walka i być może Leclerc przegiął z agresją. To Lewis był kluczowy i tylko dzięki niemu nie doszło do wypadku. Mam jednak dość problemów do rozwiązania, by jeszcze kłócić się z dyrektorem wyścigowym F1 - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff.
Austriak zasugerował, że sędziowie ulegli na Monzy presji tłumu. - Co mieli zrobić? Dać prowadzącemu w wyścigu Ferrari pięć sekund kary? Przecież to nie wchodziło w rachubę przed włoską publicznością. Sędziowie potrzebowaliby wtedy eskorty policyjnej, aby opuścić tor - dodał Wolff.
Zaskoczenia decyzją sędziów nie ukrywał też sam Hamilton. - Kilkukrotnie musiałem robić wszystko, by uniknąć kolizji. Tak jednak wyglądają wyścigi w tej chwili. Prosiliśmy sędziów o konsekwencję, a tej zabrakło na Monzy. Nie wiem dlaczego - stwierdził aktualny mistrz świata F1.
Czytaj także: Cień nadziei dla Kubicy w Haasie
Wolffowi nie podoba się też to, że sędziowie po latach odkurzyli przepis dotyczący biało-czarnej flagi, bo może to prowadzić do jeszcze ostrzejszej jazdy w F1. - Będziemy mieć więcej kontaktów pomiędzy samochodami, to się stanie powszechną praktyką. Moim zdaniem doprowadzi to do jakiegoś wypadku, a potem znów będziemy się z tego wycofywać - podsumował szef Mercedesa.
Follow @Kuczer13