Lewis Hamilton ryzykował na motocyklu. "Musiałem pilnować, by jeździł wolniej"
Lewis Hamilton miał niedawno okazję trenować na motocyklu Yamahy. - Musiałem pilnować, by jeździł wolniej - zdradza Michael van der Mark. U Hamiltona widać było bowiem brak obycia z motocyklem, co groziło upadkiem i kontuzją.
- Już wcześniej Lewis spędził dwa dni na torze ze swoją maszyną. Ludzie z jego zespołu byli zaniepokojeni prędkością z jaką się ścigał. Był szybki, ale nie miał techniki. Można to było dostrzec w zakrętach, gdzie nie składał się odpowiednio. Dlatego pojawił się pomysł, aby otrzymał parę wskazówek od profesjonalistów - zdradził van der Mark.
Najlepszym potwierdzeniem słów van der Marka niech będzie upadek Hamiltona, do którego doszło w siódmym zakręcie toru w Jerez. Na szczęście, Brytyjczyk uniknął poważniejszej kontuzji i był w stanie kontynuować jazdy.
- Próbowałem go zmusić, by jeździł nieco wolniej. Pilnowałem tego, ale nie było łatwo. Trzeba go było powstrzymywać. Lewis nie boi się prędkości i starał się pokonywać zakręty z taką samą prędkością, jakby siedział za kierownicą samochodu. Dopiero podczas drugiego dnia testowego pracowaliśmy nad jego stylem i techniką - dodał zawodnik Yamahy w WSBK.
Holender nie ukrywa, że jest fanem Hamiltona w F1 i współpraca z nim była przyjemnością. - Nawet jeśli była to tylko zabawa, to był ogromnie zmotywowany i chciał się uczyć. Prosił o wiele wskazówek, to było coś wyjątkowego. Nie odpuszczał i cisnął do końca, nawet jeśli nie było to coś poważnego. Chciał wycisnąć z tej lekcji jak najwięcej - stwierdził van der Mark.
Van der Mark zdradził, że czasy Hamiltona były o ok. siedem sekund gorsze od tych uzyskiwanych przez niego. - Jest szybszy niż większość osób, które pierwszy raz pojawiają się na torze. Widać, że ma do tego talent. Nie wiem jednak, czy będzie chciał w przyszłości kontynuować ten proces nauki - podsumował.