Chwile grozy Rubensa Barrichello. Brazylijczyk miał poważne problemy zdrowotne
Rubens Barrichello przeżył chwile grozy. Były kierowca Formuły 1 w lutym trafił do szpitala z powodu potężnych bólów głowy. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że Brazylijczyk musiał przejść zabieg.
Zdaniem lekarzy, Barrichello miał dużo szczęścia. U Brazylijczyka wykryto łagodnego guza, który spowodował takie dolegliwości. Niezbędny był zabieg, który uratował życie Brazylijczyka. Pozostała mu tylko pamiątka w postaci blizny na szyi.
- Brałem kąpiel i nagle poczułem potężny ból. Leżałem na podłodze, nie chciałem nikogo budzić. Ból był jednak zbyt wielki - wspominał Barrichello. Szybko trafił do szpitala, gdzie lekarze zadbali o to, by kierowca jak najszybciej wrócił do pełni zdrowia.
Diagnoza brzmiała niczym wyrok: malformacja tętniczo-żylna. Naczynia te w części mózgowej były nieprawidłowo powiększone, co groziło wieloma konsekwencjami. - Mój przyjaciel, który jest lekarzem, zobaczył, że nie wszystko jest w porządku. Musiałem przejść zabieg. Kiedy opuściłem szpital, powiedziano mi, że tylko 14 procent przypadków kończy się tak, jak mój - dodał Barrichello.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy