Max Verstappen o kolizji z Lewisem Hamiltonem. "To nie był incydent wyścigowy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Aston Martin Red Bull Racing / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Aston Martin Red Bull Racing / Na zdjęciu: Max Verstappen
zdjęcie autora artykułu

Max Verstappen pozostał nieugięty odnośnie sytuacji z wyścigu o Grand Prix Bahrajnu. Na pierwszych okrążeniach doszło do kolizji Holendra z Lewisem Hamiltonem i kierowca Red Bull Racing musiał wycofać się z wyścigu.

Kolizję Lewisa Hamiltona z Maxem Verstappenem sędziowie potraktowali jako incydent wyścigowy. Obaj kierowcy do wyścigu o Grand Prix Bahrajnu przystępowali z dalszych pozycji i już na starcie chcieli jak najwięcej odrobić. Do kontaktu zawodników doszło na pierwszych okrążeniach. Verstappen chciał po wewnętrznej minąć Hamiltona. Doszło do kontaktu i bolid Red Bull Racing doznał poważnych uszkodzeń. Natomiast Brytyjczyk mógł kontynuować zmagania i wyścig ukończył na trzecim miejscu.

Verstappen nie ukrywał zdziwienia, gdy okazało się, że sędziowie nie będą podejmować żadnych działań, uważając to za incydent wyścigowy.

- To nie było tylko przebicie opony, ale również poważne uszkodzenia bolidu. Od samego początku wyścigu czułem się dobrze i znajdowałem luki do odrobienia pozycji - skomentował 22-latek.

- Prędkość na prostej była dobra i w zakręcie zbliżyłem się do Lewisa. Byłem już przed nim, gdy nagle poczułem uderzenie z tyłu. Wiedziałem, że wyścig jest dla mnie skończony - dodał.

Kierowca Red Bull Racing nie czuje się winny wypadkowi. Po wyścigu mikrofony wychwyciły jak Lewis Hamilton w sali dla kierowców nazwał Maksa Verstappena "k******", krytykując zawodnika Red Bulla za agresywny atak z początku wyścigu.

- Moim zdaniem było wystarczająco duża miejsca dla naszej dwójki. Gdybym to ja uderzył w Lewisa, też pewnie by chciał, by się temu przyjrzano - zakończył Verstappen.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Moi kibice są ewenementem

Źródło artykułu: