Łukasz Kuczera: Słodko-gorzkie testy Kubicy. Gdy stoper przegrywa z banknotami (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica podczas testów w Barcelonie
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica podczas testów w Barcelonie
zdjęcie autora artykułu

Do zakończenia testów F1 został jeszcze dzień, ale już wiemy, że będą one mieć słodko-gorzki smak dla Roberta Kubicy. Polak znów pokazał, że nie jest gorszy od Siergieja Sirotkina i Lance'a Strolla. W nagrodę został pozbawiony jednej sesji testowej.

W czwartek wydawać się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem. Planem Roberta Kubicy. Trzeciego dnia testów Polak dostał swoją szansę za kierownicą FW41 i w pełni ją wykorzystał. Znów był najszybszy w Williamsie. Rezultat Lance'a Strolla pobił o pół sekundy, a biorąc pod uwagę gorszą mieszankę opon u 33-latka, różnica jest wyraźna.

Zresztą, ostatnie wydarzenia z Barcelony jasno pokazują, że to Kubica jest największą gwiazdą zespołu. To o jego kibicach jest głośno w światowych mediach za sprawą ogromnej flagi na trybunach, polski kierowca skupia też największą uwagę mediów. Wystarczyło kilka szybkich okrążeń w czwartek, aby w mediach zaczęły się pojawiać komentarze, że Williams popełnił błąd, że swojego najlepszego kierowcę trzyma na ławce rezerwowych.

Brytyjczycy musieli zareagować. Jak zauważył Paddy Lowe, gdyby tylko Kubica otrzymał więcej czasu w samochodzie, to byłby w stanie kręcić jeszcze lepsze czasy. W piątkowej rozpisce dnia początkowo znajdowali się Robert Kubica i Siergiej Sirotkin. Łatwo sobie wyobrazić scenariusz, w którym 33-latek jest wyraźnie szybszy od Rosjanina. Chociażby o sekundę. Jaką laurkę wystawiałoby to Williamsowi? Ile kolejnych nagłówków, krytycznych względem ekipy z Grove, zobaczylibyśmy wieczorem w mediach?

O tym, że Williams nie wiedział jak uporać się z problemem, najlepiej świadczy forma ogłoszenia światu swojej decyzji. Jeśli ktoś czytał czwartkową informację prasową, to mógł przeoczyć zmianę w rozpisce dnia testowego. Bo znalazły się w niej wypowiedzi Lowe'a, Kubicy i Strolla, podsumowanie kolejnych sesji w Barcelonie. Z ust Polaka czy Brytyjczyka nie padło ani jedno słowo, że odpowiednia praca została wykonana i dlatego w piątek można oddać samochód w inne ręce.

ZOBACZ WIDEO: Mikołaj Sokół: Robert daje z siebie maksimum. Pracy na pewno mu nie zabraknie

Na samym końcu prasówki pojawiło się jedno zdanie - "Siergiej poprowadzi samochód rano, a potem odda go w ręce Lance'a". Tylko właściwie, co tu tłumaczyć? Pisać, że kierowca rezerwowy jest szybszy? Że niedoświadczeni Sirotkin i Stroll potrzebują więcej czasu na torze, aby zrozumieć FW41, dlatego Kubicę należy pozbawić jednej sesji testowej? Wszyscy i tak dobrze wiedzą o co chodzi. Rosjanin i Kanadyjczyk płacą za starty w Williamsie i mają określone wymagania. W tym wypadku ich banknoty wygrały ze stoperem. Bo można w ciemno założyć, że w piątek pobiją oni czwartkowy rezultat Polaka. Już Williams się o to postara, odpowiednio dobierając opony i poziom paliwa w trakcie ich przejazdów.

Z drugiej strony, należy też zrozumieć Williamsa. Jednak to Stroll i Sirotkin są podstawowymi kierowcami tej ekipy i to oni będą walczyć o punkty w Australii za dwa tygodnie. Kubica może kręcić kolejne rekordy w modelu FW41, ale to w żaden sposób nie przełoży się na postawę Kanadyjczyka i Rosjanina na torze. To oni muszą jak najszybciej i jak najlepiej zrozumieć nowy samochód. Kolejna sesja testowa może im w tym pomóc. Williams sam nawarzył sobie piwa, kontraktując dwóch niedoświadczonych kierowców, i teraz musi je wypić.

Co ciekawe, zespół z Grove usunął Kubicę z rozpiski dnia testowego, ale w harmonogramie piątku nadal widnieją spotkania Polaka z dziennikarzami. To chyba kolejny strzał w stopę Brytyjczyków, bo 33-latek zostanie zasypany pytaniami o przyczyny zmiany w rozpisce jazd. Polak jest jednak profesjonalistą i z pewnością doskonale je rozumie. Zgadzając się na rolę kierowcy rezerwowego w Williamsie, zdawał sobie sprawę z panujących realiów.

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: