Testy F1 z Robertem Kubicą: Szeryf wraca do miasta

Robert Kubica zawsze powtarzał, że do padoku Formuły 1 wróci dopiero z kaskiem w ręce. Słowa dotrzymał. W środę po raz pierwszy pojedzie najnowszym samochodem F1.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Robert Kubica na torze w Walencji za kierownicą modelu E20 Materiały prasowe / Renault Sport F1 / Na zdjęciu: Robert Kubica na torze w Walencji za kierownicą modelu E20

Robert Kubica stawia coraz większe kroki w kierunku powrotu do Formuły 1. Po udanych, prywatnych testach zespołu Renault w Hiszpanii i Francji, przyszedł czas na oficjalne testy F1. Na torze, na którym 11 lat temu debiutował w wyścigu najlepszej serii wyścigowej świata - na położonym pod Budapesztem Hungaroring.

Polak jeszcze nie zdążył wsiąść za kierownicę R.S.17, a już zrobił coś niesamowitego. Sprawił, że zainteresowanie testowymi jazdami dorównuje wyścigowi o GP Węgier, który w niedzielę wygrał Sebastian Vettel.

Robi się coraz poważniej

Przepisy FIA zobowiązują zespoły, aby z czterech dni testowych w trakcie sezonu, dwa przekazać na jazdy kierowców, którzy na koncie nie mają więcej niż dwóch wyścigów. Z tego powodu na węgierskich testach (1-2 sierpnia) pojawi się wielu młodych i niedoświadczonych zawodników. We wtorek w barwach Renault pojedzie 22-letni Kanadyjczyk Nicholas Latifi, dzień później samochód przejmie Kubica.

W Hiszpanii i Francji Kubica jeździł bolidem z 2012 roku, teraz dostanie samochód najnowszej generacji. Różnice są znaczące. Tegoroczny pojazd ma zupełnie inną aerodynamikę, większe opony i przede wszystkim mocniejszą jednostkę napędową. Obecnie mamy do czynienia z najszybszą Formułą 1 w historii.

ZOBACZ WIDEO Sebastien Ogier: Kubica wrócił do swojego naturalnego środowiska. Chcę go zobaczyć w F1 (WIDEO)

O tym, że opanowanie nowej maszyny F1 nie jest sprawą prostą, najlepiej było widać w ostatni weekend, kiedy niedysponowanego Felipe Massę w GP Węgier zastąpił Paul di Resta. Szkot do bolidu Williamsa wsiadł praktycznie z marszu, bez żadnych przygotowań. Efekt? Przedostatnie miejsce w kwalifikacjach, a w wyścigu - tuż przed wycofaniem - jechał ostatni. Jazda di Resty przez zespół oraz ekspertów i tak została oceniona jako znakomity występ. To pokazuje, jak wymagające są współczesne bolidy, a należy pamiętać, że Szkot startował jeszcze przez trzy sezony po wypadku Kubicy i miał okazję jeździć hybrydowym FW36 z 2014 roku.

Przyzwyczajenie się i nauczenie całkiem nowego bolidu musi zająć trochę czasu, a jeden dzień, jaki dostanie Kubica, to niewiele. To jednak krakowianin powiedział kiedyś: "To, na co inni potrzebują trzech dni, mi zajmuje trzy godziny".

Tu wszystko się zaczęło

32-latek na pewno nie będzie musiał uczyć się toru. Hungaroring nie jest ulubionym torem Kubicy, ale bez wątpienia to wyjątkowe miejsce w jego karierze. To tutaj jako nastolatek razem z ojcem oglądał wyścig Formuły 1, który wygrał Jacques Villeneuve. Dziewięć lat później Kanadyjczyk stracił miejsce w BMW Sauber właśnie na rzecz polskiego kierowcy.

Kubica w swoich pierwszych zawodach F1 zajął siódme miejsce, ale później został zdyskwalifikowany za zbyt małą wagę bolidu, spowodowaną awarią gaśnicy. Jego najlepszy wynik na Hungaroringu to piąta pozycja w sezonie 2007. Rok później, po wygraniu GP Kanady, pod Budapeszt zjechało się aż 50 tysięcy kibiców z Polski. Trybuny były biało-czerwone. Organizatorzy nie spodziewali się takich tłumów, dlatego na kolejne Grand Prix zbudowali dodatkową trybunę, dedykowaną polskim fanom.

2 sierpnia 2017 roku Kubica wraca na Hungaroring, aby wziąć udział w oficjalnych testach F1. - Wszystko wygląda tak samo jak przed sześcioma laty, tor czy padok, nic się zmieniło - powiedział krakowianin po przyjeździe na tor, który uchodzi za jeden z najtrudniejszych w sezonie.

Hungaroring jest bardzo wymagający pod względem fizycznym. Zakręt w zakręt, dohamowanie i przyspieszenie, tylko jedna prosta, gdzie można złapać oddech. Nowe, szybsze bolidy sprawiają, że jest jeszcze trudniej. Kierowcy muszą szybciej reagować. - Każdy, kto poradzi sobie z testami na Hungaroring jest w stanie wystartować w każdym Grand Prix - uważa Nico Hulkenberg, lider ekipy Renault.

Brytyjczyk na gorącym krześle

Zespołowy kolega Hulkenberga, Jolyon Palmer będzie jednym z tych, którzy szczególnie uważnie przyglądać się będą Kubicy w trakcie testów. Brytyjczyk jeździ w Renault już drugi sezon, w tym czasie zdobył... 1 punkt. Nic więc dziwnego, że nawet dziennikarze z Wysp wątpią, aby ich rodak dotrwał do końca sezonu, a nikt chyba nie wierzy, że zostanie w Enstone na kolejny rok. Kandydatów na zastąpienie Palmera jest kilku, a jednym z nich Kubica.

26-latek traci nerwy. Niedawno stwierdził, że nudzą go już pytania o Kubicę, ale sam jest sobie winny. Na półmetku sezonu Hulkenberg zdobył dla Renault 26 punktów, Palmer ani jednego. Brytyjczyk tylko raz w tym sezonie awansował w kwalifikacjach do finałowej sesji, a aż sześciokrotnie nie udawało mu się przebrnąć przez Q1. Dla porównania, Kubica po raz pierwszy odpadł w pierwszej części czasówki dopiero w swoim trzecim sezonie startów w F1, kiedy BMW zbudowało fatalny bolid.

Palmer powinien przyzwyczaić się do pytań o Kubicę, ponieważ sam nic nie robi, aby to się zmieniło. Na Węgrzech w obu sesjach treningowych rozbijał bolid, a w wyścigu nie był w stanie zdobyć tak bardzo potrzebnych Renault punktów. Francuski team walczy o jak najwyższe miejsce w klasyfikacji konstruktorów, co wiąże się z wielomilionowymi premiami na koniec sezonu. Takiej straty nie pokryją nawet miliony wnoszone do zespołu przez Palmera.

Kubica z kolei zachowuje spokój i po prostu robi swoje. Na Węgrzech może zrobić duży krok w kierunku regularnych startów w Formule 1, która czeka na powrót jednego z największych talentów tego sportu.

Z Budapesztu Maciej Rowiński

Czy Robert Kubica wróci do ścigania w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×