F1: Jarosław Wierczuk podsumowuje sezon

 Redakcja
Redakcja
Pomimo przejścia z opcji Hamiltona na opcję Rosberga w zasadzie z dnia na dzień media niemal ignorowały problem, a na pewno stroniły od zadawania niewygodnych pytań. Ten temat stanowił po prostu tabu. Dla mnie jednak sprawa była dość oczywista. Przebieg trzech ostatnich wyścigów sezonu miał wyjątkowo dużo cech wspólnych. To nie tylko kwestia samych wyników, ale również sposobu jazdy Hamiltona. Brytyjczyk nie byłby sobą, gdyby nie zakpił z takiego obrotu spraw. W każdym z trzech ostatnich wyścigów wyraźnie zaznaczył swoją wyższość pod względem szybkości. Za każdym razem pewien etap wyścigu jednoznacznie wskazywał na duże szanse Hamiltona na zwycięstwo. Tym samym zmusił on zespół do wzięcia decyzji quasi oficjalnie na swoje barki. Pod względem zarówno psychologicznym jak i sportowym był to prawdziwy majstersztyk. Pokazał się w oczach teamu jako prawdziwy gracz zespołowy, nie podważał założeń strategicznych, nie próbował tych decyzji zmieniać (może poza chwilą niepewności w Meksyku), a jednocześnie był w stanie udowodnić jak jest naprawdę i zrealizował to wszystko samą jazdą.
Lewis Hamilton potrafi zdominować Rosberga nie tylko na torze (fot. AFP) Lewis Hamilton potrafi zdominować Rosberga nie tylko na torze (fot. AFP)
Dewiza z początku kariery okazała się jak najbardziej aktualna. Weźmy chociażby start w Brazylii. Podobnie jak w Meksyku, mniej więcej na tym samym etapie wyścigu Hamilton zaczyna wyraźnie dochodzić do prowadzącego Rosberga, różnica w czasach okrążeń jest zdecydowana. Jednocześnie kilka "kółek" wcześniej Hamilton jedzie zdecydowanie spokojniej, przyspieszenie o ponad sekundę na okrążenie następuje nagle, za to bardzo skutecznie. Takim posunięciem obnaża sztuczność założeń zespołu. Pokazuje jakimi rezerwami dysponuje, jakie tempo jest faktycznie możliwe. Po kilku okrążeniach jest tuż za rywalem. Nagrania z kamery pokładowej dodatkowo uwidaczniają ewidentną różnicę w prędkości. Co ciekawe Rosberg nie tylko nie popełnia żadnego błędu, tak jak to przy tego typu presji często bywało w przeszłości, ale ani nie próbuje bronić swojej pozycji, ani nie zamierza odchodzić od Hamiltona. Zachowuje się tak jakby Anglika w ogóle za jego plecami nie było.

Po kolejnych kilku kilometrach Hamilton melduje spadek przyczepności i tak jak równie nagle przyspieszył tak po dogonieniu Rosberga zwolnił. Czuć sztuczność, a w zestawieniu z wcześniejszymi deklaracjami po prostu hipokryzję. Pozostaje jednak zasadnicze pytanie. Jeżeli tak konsekwentnie dbano o interesy Rosberga po wyścigu w Stanach to co działo się wcześniej? Ewidentnie zespołowi bardzo zależało na spłacie długu względem Rosberga. Jak zatem wyglądałby sezon gdyby tego odgórnego sterowania nie było? Czy również nie to było powodem wyraźnej frustracji Rosberga i kulminacyjnego rzucania czapką po GP USA?

Na koniec kilka słów o wyjątkowych w tym sezonie kłopotach niektórych zespołów. Problemy finansowe w F1 nie są bynajmniej nowością, ale od zeszłego roku zdecydowanie się nasiliły. Nie wiem, czy decydując się na przyjęcie aktualnego regulaminu brano pod uwagę kwestię atrakcyjności wyścigów i wpływu przepisów na rywalizację. Ustanowienie silnika jako podstawowej karty przetargowej, zdecydowanie bardziej istotnej niż zawieszenie, czy aerodynamika nie tylko oddaliło poszczególne zespoły od siebie, ale również zdecydowanie zwiększyło koszty, co dla niektórych stajni okazało się wyjątkowo trudnym doświadczeniem. Co więcej, nawet ekipy nie borykające się z kłopotami finansowymi mają przed sobą bardzo niestabilną przyszłość. Przykładem może być Red Bull, który przez większą część sezonu, po coraz bardziej kłopotliwej współpracy z Renault nie był pewien, czy pozostanie w Formule 1.

Sytuacja Red Bulla została oficjalnie rozwiązana dosłownie w ostatnich dniach. Po kilku deklaracjach o podjęciu decyzji konsekwentnie nie była ona podawana do publicznej wiadomości. Istniało wiele scenariuszy względem tego zespołu. Współpraca z Renault, na takich samych zasadach jak do tej pory, po bardzo napiętych stosunkach od połowy sezonu i skróceniu okresu obowiązywania kontraktu była mało realna. Poważnie brano po uwagę możliwość wykupu Red Bulla przez Renault i utworzenie tym samym ekipy fabrycznej koncernu. Aktywnie forsował tę koncepcję Ecclestone. Zakładała ona bowiem zaangażowanie środków ze sprzedaży zespołu w spółkę z Ecclestonem, w której miał się osobiście znaleźć Dietrich Mateschitz. Taki ruch pozwoliłby zablokować przyszłościowe plany Toto Wolffa, o których nieoficjalnie coraz częściej się mówi, a które miałyby zmierzać po 2017 roku w podobnym kierunku. Najbardziej aktualna wiadomość dotycząca Red Bulla to współpraca z Renault, ale oficjalnie pod szyldem firmy TAG HEUER.

Równie dobrym przykładem jest Lotus, który przez większą część sezonu był niewypłacalny. Nie było środków na transport, hotele, części zamienne oraz na innych głównych dostawców. Zespół musiał pożyczać nawet koce grzewcze do opon. Toczyły się postępowania sądowe. Doszło do zamrożenia aktywów. Na pewnym etapie w pomoc finansową dla Lotusa (bez nagłośnienia tego faktu w mediach) zaangażował się Bernie Ecclestone. Bez tego wsparcia zespół najprawdopodobniej musiałby wycofać się w trakcie sezonu, a to dla wizerunku sportu byłoby fatalne. Nie ulega wątpliwości, że kłopoty we współpracy na linii Red Bull - Renault uruchomiły całą spiralę niepewności dotykającą również inne zespoły, oczywiście najbardziej Lotusa. Ta niepewność ciągnęła się miesiącami dając podstawę do kolejnych spekulacji. Ostatecznie równolegle z decyzją w sprawie Red Bulla ogłoszono z dużym opóźnieniem przejęcie Lotusa i utworzenie ekipy fabrycznej Renault.

Pewne jest jednak, że wnioski, choć być może późno, ale jednak wyciągnięto. Te wnioski to przede wszystkim planowany kształt regulaminu mającego wejść w życie od 2017 roku. Okazuje się, że będzie to kolejna rewolucja tyle, że tym razem w przeciwnym kierunku w stosunku do aktualnych przepisów. Samochody mają zdecydowanie przyspieszyć, a większa aerodynamika i dużo bardziej przyczepne opony mają stawiać nacisk na charakter kierowcy i jego odwagę. W stosunku do aktualnego, ekologiczno - strategicznego przebiegu wyścigów Grand Prix pod nowym regulaminem mają stać się prawdziwymi igrzyskami. Samochody powinny przyspieszyć w granicach 6 sekund na okrążenie. Nie ulega też wątpliwości, że jak przy każdej rewolucji będzie to nowe rozdanie kart. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem te karty będą leżały bliżej siebie. Kto wie, może właśnie ta perspektywa sezonu 2017 zadecydowała o pozostaniu Red Bulla w F1. Może zespół chce po prostu przeczekać, dotrwać do momentu kiedy technologia będzie trochę bardziej wyrównana, bo na cuda w przyszłym sezonie raczej nie liczy.

Jarosław Wierczuk - były kierowca wyścigowy. Ścigał się w Formule 3000, Formule 3, Formule Nippon oraz testował bolid Formuły 1. Obecnie Prezes Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.

Strona fundacji Wierczuk Race Promotion

Profil Fundacji Wierczuk Race Promotion na Facebooku


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×