Ayrton Senna - król deszczu cz. II

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
"Beco" wciąż brylował również w Ameryce Południowej. Kampanię 1979 zakończył jako mistrz Brazylii oraz wicemistrz kontynentu. Rok później w obu tych imprezach wywalczył puchar zwycięzcy, a mistrzostwa świata, mające tym razem miejsce w belgijskim Nivelles, znów skończyły się dla niego wielkim rozczarowaniem, czyli drugim miejscem. A mogło być zupełnie inaczej, gdyby szwajcar Marcel Gysin nie zepchnął go z toru już na samym starcie.

Milton wspierał finansowo kartingowe wojaże Ayrtona, ale nigdy nie sądził, że syn będzie na poważnie myślał o karierze kierowcy wyścigowego. Viviane została psychologiem, a Leonardo pisał programy komputerowe, więc dumny ojciec liczył, że młody pasjonat sportów motorowych też wkrótce zajmie się czymś pożytecznym. Przewidział dla niego stanowisko w swoim przedsiębiorstwie i namówił do zapisania się na kurs biznesowy organizowany przez Uniwersytet w Sao Paulo. Senna na zajęciach wytrzymał jednak zaledwie trzy miesiące, po czym wyjechał do Wielkiej Brytanii, by spróbować swoich sił w prawdziwym bolidzie. - Czułem ogromne pragnienie zostania profesjonalnym kierowcą - opowiadał. - Przestałem traktować wyścigi jako hobby. Uważałem je za swój zawód. Taka postawa wymagała ode mnie wielu wyrzeczeń. Musiałem nauczyć się żyć w innym kraju, z dala od rodziny. Z jednej strony to nowe życie nie dawało mi zbyt wiele radości, lecz z drugiej wiedziałem, że powoli osiągnę swój cel.

Formuła Ford to seria wyścigowa, której początki sięgają lat sześćdziesiątych. Dla młodych talentów jest to zazwyczaj pierwszy krok na drodze do bardziej prestiżowych zmagań i możliwość ścigania się w bolidzie zbudowanym za stosunkowo niewielkie pieniądze. Ayrton miał możliwość rywalizowania we włoskich lub niemieckich mistrzostwach Formuły Ford, ale ostatecznie zdecydował się na brytyjskie, gdyż to właśnie stamtąd prowadziła najkrótsza droga do jego wymarzonej F1. "Beco" już od najmłodszych lat lubił współpracować z najlepszymi, więc w Anglii dołączył do teamu Van Diemen, prowadzonego przez Ralpha Firmana. Z miejsca stał się więc pretendentem do najwyższych laurów, gdyż zespół ten wówczas regularnie plasował się w ścisłej czołówce. Do zespołu wprowadził go jego rodak, Chico Serra, triumfator Festiwalu Formuły Ford w sezonie 1977.

Ayrton nie od razu został jednak zaangażowany przez "stajnię" Van Diemen. Możliwość rywalizacji w bolidzie wiązała się z poniesieniem pewnych kosztów. Senna miał w kieszeni 10 tysięcy funtów, które dostał od ojca, a pojazd z górnej półki kosztował dwa razy tyle. Młodzieniec liczył, że na wyścigach jeszcze zarobi, ale szef zespołu szybko wyprowadził go z błędu, gdyż w Formule Ford kierowcy byli zobligowani dopłacać do interesu. O pensjach mogli zapomnieć, a włodarze teamów dotowali tylko tych najbardziej utalentowanych. Ralph Firman widział w Sennie ogromny potencjał, wobec czego zaprosił go do udziału w testach na torze Snetterton. Tam urodzony w Sao Paulo młodzieniec wypadł w jego oczach znakomicie, dzięki czemu wywalczył miejsce w jednym z trzech bolidów Van Diemen na sezon 1981. - Wiedzieliśmy, że może być dobry - wspomina Firman. Sam "Beco" nie był jednak do końca z siebie zadowolony: - Myślałem, że to za mało, żeby dostać miejsce w zespole. Ralph uznał jednak, iż nadawałem się na kierowcę fabrycznego w nadchodzącym sezonie.

Pierwszy pobyt Senny na Wyspach nie trwał zbyt długo. Nadeszła zima, więc chłopak do zmagań w Formule Ford przygotowywał się w ojczyźnie. Postanowił również nie kończyć przygody z kartingiem. W końcu miał jeszcze do zdobycia tytuł mistrza świata, a jako uznany zawodnik mógł liczyć na zarobienie paru groszy. Spotykał się wówczas z Liliane Vasconcelos Souzą - piękną, niebieskooką blondynką, pochodzącą tak jak on z zamożnej rodziny. Tuż przed wylotem do Anglii, w lutym 1981 roku, para... pobrała się.
fot. Norio Koike©ASE fot. Norio Koike©ASE
- Nasze mamy się przyjaźniły - wspomina Liliane. - Zanim staliśmy się parą, spotykałam się z kimś innym, ale zerwaliśmy. Wtedy Ayrton zaczął zapraszać mnie na randki. Opowiadał mi o kartingu i o tym, że chce wyjechać do Europy. Chodziliśmy ze sobą przez dwa miesiące, po czym wzięliśmy ślub. Miałam wtedy niespełna dwadzieścia lat. Następnego dnia udaliśmy się na Stary Kontynent. Młode małżeństwo zamieszkało w niewielkim domku w Norwich. Szybko okazało się jednak, że żywot żony utalentowanego kierowcy wyścigowego nie jest usłany różami.

Koniec części drugiej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Specjalne podziękowania dla Priscili Nishimori oraz Instytutu Ayrtona Senny w Sao Paulo za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Tom Rubython - The Life of Senna, Playboy, users.globalnet.co.uk/~jtmurphy, globo.com.

Poprzednie części:
Ayrton Senna - król deszczu cz. I

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×