Milioner skąpi na zespół F1? To może pogrzebać jego szanse
Gene Haas od niemal dekady posiada zespół F1. Od początku funkcjonuje on w oparciu o jak najmniejszy budżet. Może to mieć opłakane skutki dla Haasa w sytuacji, gdy rywale zaczynają zwiększać inwestycje i zatrudnienie.
- Nie mówiłem, że chcę odejść. Tak to ujmę - powiedział Steiner portalowi motorsport.com, pytany o to, czy odczuwał rezygnację w związku z brakiem inwestycji Haasa. Amerykański zespół zakończył sezon 2023 na ostatnim miejscu w Formule 1. Po części spowodowane to było tym, że konkurencja spod znaku Alpha Tauri i Williamsa zaczęła wydawać coraz więcej.
Gene Haas uznał, że jego zespół nie potrzebuje większego budżetu i nowych pracowników, bo powinien efektywniej wykorzystywać obecne zasoby. Taki cel postawił przed nowym szefem - Ayao Komatsu. Co na to Gunther Steiner?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokazała zdjęcia z plaży. Piękna tenisistka zachwyciła- Nigdy nie pracowałem w firmie tak długo, jak w Haasie. Dlatego na pewnym etapie zaczynasz myśleć o przyszłości. Robisz ciągle to samo, ale też widzisz, co robią inni, aby iść do przodu. Alpha Tauri czy Aston Martin zaczęli zwiększać inwestycje, było jasne gdzie zmierzają. Jeśli nie jesteś w stanie za nimi nadążyć, to trudno zachować motywację - odpowiedział były już szef Haasa.
- Ciągle próbujesz, bo nigdy się nie poddajesz. Starasz się, ale w pewnym momencie staje się dla ciebie jasne, wręcz coraz jaśniejsze, że nie jesteś już w tym peletonie. Jesteś poza nim - dodał Steiner.
58-latek zwrócił uwagę na to, że limity wydatków zmieniły Formułę 1. - Reakcja ludzi była taka, że musisz myśleć inaczej, musisz inwestować w infrastrukturę. Wszystko po to, by jak najlepiej wykorzystać dostępny budżet. Trzeba być bardzo wydajnym, trzeba włożyć pieniądze, aby potem otrzymać wydajną maszynę - stwierdził Steiner.
Były szef Haasa doszedł do wniosku, że w obecnej sytuacji model współpracy z Ferrari, który polega na kupowaniu części bezpośrednio u Włochów, nie jest zbyt wydajny. Dlatego nalegał, by ekipa zmieniła swój profil działania, ale wymagałoby to większych nakładów finansowych i zatrudnienia nowych ludzi. Amerykański właściciel nie chciał o tym słyszeć.
- Nie pokłóciliśmy się. Tak bym tego nie nazwał. Jest jednak właścicielem Haasa i może robić co chce. Mógłbym co najwyżej być zdenerwowany jego decyzjami, ale nie jestem. To jego decyzja. W ostateczności wyniki są zawsze efektem tego, co wkładasz w ten biznes. Jeśli nie dajesz zbyt wiele, jeśli nie masz odpowiednich środków, to nie masz wyników - podsumował Steiner.
Czytaj także:
- Hołowczyc odzyskał radość z jazdy w Dakarze. Na twarzy pojawił się uśmiech
- To on wyszkolił nowego partnera Kubicy. Należy do bliskiego kręgu Putina