5 mln dolarów za bilet. Czy GP Las Vegas odniesie sukces?
Las Vegas to miasto, które tętni życiem bez przerwy. Jedno z nielicznych na świecie, które nie potrzebuje F1 do promocji i zwiększenia ruchu turystycznego. Wyścig w "mieście grzechu" ma być wielkim show. Niektórzy zapłacą za jego oglądanie miliony.
F1 przekonuje, że zainteresowanie biletami na GP Las Vegas jest tak duże, że impreza będzie komercyjnym sukcesem. Pierwsza pula biletów wyprzedała się w 21 minut i to w sytuacji, gdy najtańsze wejściówki na miejsca stojące wyceniono na 500 dolarów, a oglądanie kierowców z trybun to wydatek rzędu 2000-2500 dolarów.
5 mln dolarów za bilet na F1
Okazuje się, że część biletów nabyły luksusowe hotele i kasyna. Następnie przygotowały one specjalne pakiety, w skład których wchodzą m.in. bilety na GP Las Vegas, noclegi, a nawet koncerty. Chociażby hotel Wynn zaoferował swoim klientom pakiet w cenie 1 mln dolarów.ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
Nabywca oferty hotelu Wynn otrzyma luksusowy apartament o powierzchni 540 m2 na cztery dni, będzie miał też zagwarantowany transport z lotniska i z powrotem - na pokładzie Rolls-Royce'a. Pakiet za 1 mln dolarów uprawnia też m.in. do wizyt w spa i polu golfowym. Na powitanie w hotelu otrzymamy szampana i kawior, a kolację zjemy w słynnej restauracji Delilah. Będziemy na nią mogli zabrać dodatkowo pięciu znajomych.
Jeszcze dalej poszedł hotel z kasynem Imperial Palace. Zaoferował kibicom F1 pakiety biletów za 5 mln dolarów. W tej cenie 12-osobowa grupa może zatrzymać się w luksusowym apartamencie o powierzchni 1000 m2. Gwarantuje on widok na The Strip, czyli główną arenę zmagań kierowców F1.
Jeśli wydamy 5 mln dolarów na pakiet w Imperial Palace, zjemy też kolację w słynnej Nobu Sky Villa przygotowaną przez szefa kuchni. Hotel gwarantuje też wybranym występ Adele. Podobnie jak w konkurencyjnej ofercie za 1 mln dolarów, z lotniska zabierze nas Rolls-Royce. Będziemy też mieć zagwarantowane wsparcie prywatnego asystenta przez cały weekend wyścigowy.
GP Las Vegas poddane weryfikacji
Jest tylko jeden problem - luksusowe hotele nie ujawniają, jak wiele takich pakietów sprzedały przed GP Las Vegas. W padoku F1 pojawiają się głosy, że oferowanie wejściówek za miliony dolarów było elementem strategii i sposobem na promocję wyścigu w "mieście grzechu". Zawody mają być bowiem przeciwwagą dla GP Monako, które w Europie od lat przyciąga miliarderów i słynie z przepychu.Formuła 1 w pogoni za show zapomniała o ważnych aspektach. Sesje na torze odbywać się będą w godzinach wieczornych - w myśl zasady "wilk syty i owca cała". Amerykanie zobaczą bolidy w prime-time, ale w Las Vegas będzie wtedy dość zimno. Termometry pokażą tylko 9-10 st. C, co może być wyzwaniem dla opon Pirelli. Z kolei Europejczycy obejrzą kwalifikacje i wyścig o poranku, więc nie będą musieli zarywać nocy.
Jeśli kibice nie kupią show oferowanego przez Las Vegas, Formuła 1 będzie miała nie lada problem. Tak jak w latach 1981-1982, kiedy to kierowcy rywalizowali na torze zbudowanym na parkingu wokół hotelu Caesars Palace. Impreza po latach uznawana jest za jedną z najgorszych w historii dyscypliny.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Gigant z USA coraz bliżej F1. Jest oficjalne stanowisko!
- Skandal przed GP Las Vegas. Oferowały swoje usługi seksualne