Ekościema w F1. Ekspert nie zostawia suchej nitki
Formuła 1 podejmuje kolejne inicjatywy promujące ochronę środowiska i do 2030 roku chce osiągnąć neutralność węglową. Jednak eksperci nie zostawiają suchej nitki na działaniach F1 i nazywają je "powierzchownymi".
Jednak część ekspertów krytykuje działania podejmowane przez F1. - Formuła 1 widzi, że musi działać na rzecz ochrony klimatu, ale robi to tylko powierzchownie. Jeśli nie chce wykorzystywać zrównoważonego rozwoju jako listka figowego, to musi ponownie przemyśleć cały ślad węglowy, jaki zostawia za sobą tor wyścigowy - powiedział agencji DPA Benjamin Stephan, naukowiec pracujący dla Greenpeace.
- F1 powinna mieć bardziej regionalny charakter, zamiast organizować 24 wyścigi i latać z masą sprzętu i ludzi po całym świecie, tak jak dzieje się to w tym roku - dodał Stephan.
ZOBACZ WIDEO: tak trenuje 43-letni wojownik MMA. "No coś tam potrafisz"F1 w kierunku ekologii zaczęła skręcać już w roku 2014, gdy pojawiły się w niej turbodoładowane silniki hybrydowe o pojemności 1,6 litra. W sezonie 2026 królowa motorsportu zrobi kolejny krok w stronę elektromobilności. Połowa mocy jednostki napędowej generowana będzie z maszyny elektrycznej, co stanowi spory wzrost względem obecnych konstrukcji.
Zdaniem Stephana, "technologie wykorzystywane przez F1 nie poprowadzą nas dalej w zakresie rewolucji w mobilności, a wysyłają wręcz zły sygnał".
- Jak dotąd projekty związane z F1 miały dla mnie jedynie charakter kosmetyczny i nie są niczym więcej niż greenwashingiem (tzw. ekościema - dop. aut.). Silniki spalinowe, nawet jeśli w F1 są nieco bardziej wydajne, są przestarzałe. Paliwa syntetyczne i biopaliwa też nie są rozwiązaniem, bo są nieefektywne i drogie w produkcji. W ramach obecnej transformacji F1 oddziela się od reszty świata - podsumował ekspert Greenpeace'u.
Czytaj także:
- Wyciekły szczegóły kontraktu Hamiltona. Ogromne pieniądze dla Brytyjczyka!
- Kierowca F1 bohaterem powieści erotycznej. "Co to do cholery jest?!"