Formuła 1 zamieniona w loterię? Czas na wyciągnięcie wniosków

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: restart wyścigu F1 o GP Australii
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: restart wyścigu F1 o GP Australii
zdjęcie autora artykułu

Poziom sędziowania w F1 wywołuje mnóstwo kontrowersji od startu sezonu 2023. Czy GP Australii przelało czarę goryczy? Po wydarzeniach z Melbourne na stewardów spadły gromy. Czy FIA wyciągnie z nich wnioski?

Decyzje sędziów w GP Australii wzbudziły mnóstwo kontrowersji, a już wcześniej w GP Arabii Saudyjskiej nie było pod tym względem kolorowo. Dość powiedzieć, że w Melbourne mieliśmy aż trzy czerwone flagi i dochodziło do trzech restartów, przy czym dwóch decyzji o zawieszeniu rywalizacji można było uniknąć.

Część kierowców zwróciła uwagę na to, że czerwona flaga po wypadku Alexandra Albona była niepotrzebna i zrobiono to w celu "stworzenia show". Niektórzy zakwestionowali też przerwanie GP Australii po incydencie z udziałem Kevina Magnussena. Doszło do niego na 56. okrążeniu, gdy do końca rywalizacji pozostawały tylko dwa "kółka".

- To zawsze frustrujące, gdy masz czerwoną flagę, zwłaszcza na trzy okrążenia przed końcem wyścigu. Gdy jesteś liderem, to możesz tylko przegrać. Dlatego można zrozumieć, dlaczego każdy w takiej sytuacji woli ukończyć wyścig w normalnych warunkach, niż jechać za samochodem bezpieczeństwa przez trzy okrążenia - powiedział portalowi motorsport.com Christian Horner, szef Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

To właśnie Max Verstappen z Red Bulla prowadził w końcówce GP Australii, ale kolejny z restartów mógł pozbawić go pozycji lidera na rzecz Lewisa Hamiltona. - Być może funkcyjni mogliby oczyścić tor po wypadku Magnussena bez czerwonej flagi, nie wiem. Z tej sytuacji powinniśmy się czegoś nauczyć - ocenił Horner.

Temat czerwonych flag używanych w końcówce wyścigów od dawna budzi kontrowersje. Ekipy nie chcą bowiem, by kierowcy wjeżdżali na metę za samochodem bezpieczeństwa. - Omawialiśmy to nieraz. Zawsze preferujemy finiszowanie w normalnych warunkach. Jeśli czerwona flaga pozwoliła na oczyszczenie toru i sprawiła, że nie jechaliśmy za samochodem bezpieczeństwa aż do mety, to było to właściwe posunięcie - skomentował szef Red Bulla.

- Problem polega na tym, że gdy jesteś liderem i masz 10 s przewagi wypracowanej przez cały wyścig, to czerwona flaga w takim momencie jest ogromną zmienną. Sprowadza wyścig do loterii - dodał Horner.

Po decyzjach z Australii poszkodowane czuć się może Alpine. Po czerwonej fladze związanej z wypadkiem Kevina Magnussena na punktowanych pozycjach znajdowali się Pierre Gasly i Esteban Ocon. Po restarcie obaj Francuzi zderzyli się ze sobą i zespół z Enstone pozostał bez jakiejkolwiek zdobyczy.

- Naciskaliśmy na sędziów, by ustalili kolejność bazując na linii wyznaczanej przez samochód bezpieczeństwa. Wtedy Pierre byłby czwarty. Prosiliśmy stewardów o to, ale podjęli inną decyzję. Myślę, że zgodną z przepisami. Regulamin jest jaki jest, ale trzeba postępować zgodnie z nim - ocenił Otmar Szafnauer, szef Alpine.

Czytaj także:Kierowcy krytykują decyzje sędziów. "Ktoś chce mieć show"Dlaczego Verstappen uniknął kary? Wszystko jasne

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy poziom sędziowania w F1 jest zadowalający?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
Prf
4.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dlaczego nie używają żółtej flagi, tylko przerywają wyścig? Rozumiem, że gdyby auto po wypadku stało na środku toru, albo jego części były rozsypane wszędzie... To nie może tak wyglądać dalej, Czytaj całość