Michał Kołodziejczyk: Taka piękna katastrofa

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / EPA/PETER POWELL
PAP/EPA / EPA/PETER POWELL
zdjęcie autora artykułu

Półfinał Euro był na wyciągnięcie ręki. Piękny sen się jednak skończył - Jakub Błaszczykowski nie wykorzystał karnego. Przegraliśmy z Portugalią 3:5 i żegnamy się z turniejem.

Niósł tę drużynę na barkach. Strzelił gola w ostatnim meczu grupowym z Ukrainą. Dał prowadzenie w spotkaniu ze Szwajcarią. Brał na siebie odpowiedzialność, kiedy zawodzili inni, dawał spokój, kiedy inni się denerwowali. Jakub Błaszczykowski, tragiczna postać tego turnieju, dołączył do grona wielkich piłkarzy, którzy nie przegrali z przeciwnikiem, tylko z własnymi nerwami. Strzelał jako czwarty, obronił Rui Patricio. W ostatniej serii Ricardo Quaresma już się nie pomylił. Portugalia w najlepszej czwórce, my wyjeżdżamy z Francji z podniesionymi głowami.

Kiedy rozpoczęła się portugalska fiesta, Błaszczykowski załamany położył się na boisku i zakrył twarz rękoma. Z trybun nie było widać, czy płakał. Los nie jest sprawiedliwy, Kuba grał ten turniej dla siebie, jego romans z obecną kadrą miał wiele trudnych chwil, jednak były kapitan po prostu postanowił robić swoje - z korzyścią dla drużyny. Być może we Francji był naszym najlepszym zawodnikiem. Być może jego występ zostanie zapamiętany tylko przez pryzmat niewykorzystanego karnego. Kolejna rzecz, którą w swoim życiu będzie musiał udźwignąć.

Wreszcie gol Lewandowskiego

A zaczęło się jak w bajce dla dzieci, w której na pierwszej stronie budzi się lew. Na jego przebudzenie czekaliśmy cztery odcinki. Nie że spał, ale budował akcje innym bohaterom. Przeciwko Portugalii potrzebował stu sekund, by przypomnieć o tym, jak jest groźny. Robert Lewandowski wbiegł w pole karne pełną szybkością i bez przyjmowania piłki wykończył akcję Kamila Grosickiego. To był drugi najszybciej strzelony gol w historii mistrzostw Europy. Gary Lineker napisał na Twitterze: "Wspaniale widzieć, że Lewandowski dołączył do imprezy".

Portugalczycy nie wiedzieli, co się dzieje. Straszyli swoim smokiem, jednak Cristiano Ronaldo tylko irytował się po kolejnych nieudanych akcjach. Po pierwszym kwadransie przy piłce byliśmy jednak tylko 27 procent czasu gry. Pozwoliliśmy Portugalczykom pokazać, co potrafią, nie popełniając wielkich błędów w obronie, a później wróciliśmy do gry. Akcja z 22. minuty, kiedy Polacy wymienili kilka podań, nie świadczyła o tym, że nasi piłkarze od trzech tygodni siedzą w zimnym La Baule. To była akcja chłopaków, którzy wrócili właśnie z wakacji w Brazylii.

Mieliśmy trochę szczęścia, kiedy po pół godzinie gry Michał Pazdan mało kulturalnie przedstawił się Ronaldo w polu karnym. Niemiecki sędzie Felix Brych mógł, a może nawet powinien podyktować rzut karny. Portugalczycy dopięli swego po trzech minutach, kiedy Renato Sanches pokonał Łukasza Fabiańskiego po pięknej akcji z Nanim. Zabawa zaczynała się od początku.

Ich pierwszy wspólny mecz

Sanches to najmłodszy piłkarz Euro 2016, który wyszedł w pierwszym składzie, za miesiąc obchodził będzie 19. urodziny. Ostatnie lata spędził w Benfice Lizbona, do której trafił jako dzieciak kupiony za 750 euro i 25 piłek. Tego lata Bayern Monachium zdecydował się wyłożyć na Portugalczyka 35 milionów euro. Dołoży więcej, jeśli Sanches w Bawarii będzie odnosił sukcesy. To, jak poruszał się po boisku w Marsylii, tylko potwierdziło, że europejski futbol doczekał się kolejnej wielkiej nadziei. Lewandowski może skorzystać z gry z takim piłkarzem w klubie.

Francuska lekcja uczyni was mocniejszymi

Polacy awansowali do ćwierćfinału po rzutach karnych w meczu ze Szwajcarią. Portugalczycy kilka godzin później do pokonania Chorwacji także potrzebowali dogrywki. Na Stade Velodrome spotkały się dwie zmęczone drużyny, jednak w drugiej połowie nie zwolniły tempa. Polacy odzyskali kontrolę nad piłką, po godzinie gry byliśmy w jej posiadaniu częściej niż rywale. Raz zatańczyliśmy po brazylijsku i gdyby nie interwencja Pepe moglibyśmy cieszyć się z drugiej bramki. To jednak Portugalczycy mieli groźniejsze okazje. Najlepszą, na cztery minuty przed końcem drugiej części, zmarnował Ronaldo. Zagapił się Artur Jędrzejczyk, pozwolił Cristiano uniknąć spalonego, jednak gwiazdor Realu Madryt nie zorientował się w sytuacji i piłka znalazła się w rękach Fabiańskiego.

Polacy grali w dogrywce inaczej niż ze Szwajcarią. Zdawali sobie sprawę z delikatnej przewagi rywala, jednak nie czekali na rzuty karne, ale kilka razy wzięli sprawy w swoje ręce. Wiedzieli, jak mogłaby skończyć się próba obrony remisu z tak dobrym przeciwnikiem. Bronili się atakiem.

W karnych wystąpił ten sam zestaw, co przeciwko Szwajcarii. Lewandowski, Milik i Glik się nie pomylili, Krychowiak nie miał szans, by się sprawdzić, bo wcześniej było już po zawodach. Wracamy do La Baule tylko po walizki, a potem do Warszawy z podniesionymi głowami. Nasza reprezentacja grała pięknie i wygrywała, należy jej się wielki szacunek. Panowie, czekamy na mundial. Francuska lekcja uczyni was mocniejszymi. Dziękujemy.

Michał Kołodziejczyk z Marsylii

Polska - Portugalia 1:1 (1:1, 1:1, 1:1), rzuty karne 3:5 1:0 - Robert Lewandowski 2' 1:1 - Renato Sanches 33'

Rzuty karne: 1:0 - Cristiano Ronaldo 1:1 - Robert Lewandowski 1:2 - Renato Sanches 2:2 - Arkadiusz Milik 2:3 - Joao Moutinho 3:3 - Kamil Glik 3:4 - Nani X - Jakub Błaszczykowski (Rui Patricio obronił) 3:5 - Ricardo Quaresma

Składy:

Polska: Łukasz Fabiański - Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Michał Pazdan, Artur Jędrzejczyk, Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, Krzysztof Mączyński (98' Tomasz Jodłowiec), Kamil Grosicki (82' Bartosz Kapustka), Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.

Portugalia: Rui Patricio - Cedric Soares, Pepe, Jose Fonte, Eliseu, William Carvalho (96' Danilo), Joao Mario (80' Ricardo Quaresma), Renato Sanches, Adrien Silva (73' Joao Moutinho), Nani, Cristiano Ronaldo.

Żółte kartki: Artur Jędrzejczyk, Kamil Glik, Bartosz Kapustka (Polska) oraz Adrien Silva, William Carvalho (Portugalia).

Sędzia: Felix Brych (Niemcy).

ZOBACZ WIDEO Tomasz Listkiewicz: wszyscy sędziowie na Euro doceniają Polaków (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: