Świetna pierwsza połowa wystarczyła na Czechów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski pokonała w towarzyskim meczu reprezentację Czech 2:0 i było to trzysetne zwycięstwo biało-czerwonych w historii. Polacy zagrali bardzo dobrze w pierwszej połowie, kiedy zdobyli obie bramki, a w drugiej części spotkania rywale mięli przewagę, lecz wynik nie uległ już zmianie.

Reprezentacja Polski rozpoczęła spotkanie z Czechami najsilniejszym składzie jakim dysponował Leo Beenhakker. Po ponad czteroletniej przerwie do kadry wrócił Artur Wichniarek i napastnik Armini Bilefeld pojawił się na murawie od pierwszej minuty. Wystąpił także Dariusz Dudka, dla którego było to pierwsze oficjalne spotkanie od momentu złamania nogi. Także Czesi wystąpili w mocnym składzie z Janem Kollerem i królem strzelców minionych mistrzostw Europy - Milanem Barosem w ataku.

Od początku meczu obie drużyny narzuciły dość wysokie tempo jak na pojedynek towarzyski, a Polacy już w szóstej minucie zdobyli bramkę. Faulowany w okolicach środka boiska był Artur Wichniarek, lecz arbiter główny zastosował przywilej korzyści, co skrzętnie wykorzystali biało-czerwoni. Dudka zagrał idealnie do Wojciecha Łobodzińskiego. Skrzydłowy KGHM Zagłębia Lubin znalazł się oko w oko z Petrem Cechem, popatrzył jak ustawiony jest czeski bramkarz i spokojnie posłał futbolówkę obok niego.

Czesi tuż po wznowieniu gry mogli wyrównać, lecz lekki strzał Kollera obronił Artur Boruc. W 11. minucie powinno być 2:0 dla Polaków. Tym razem sam na sam z Cechem wyszedł Ebi Smolarek. Napastnik Racingu Santander podciął piłkę nad bramkarzem naszych południowych sąsiadów, lecz Cech leżąc już na murawie zdołał trącić ją ręką i zapobiegł utracie bramki przez Czechów. 180 sekund później groźnie było już pod bramką biało-czerwonych. Czesi sprytnie rozegrali rzut wolny, Baros zagrał piłkę wzdłuż bramki. Tam minął się z nią rozgrywający 75. mecz w narodowych barwach Michał Żewłakow, ale Jacek Bąk ofiarnym wślizgiem uprzedził Kollera zażegnując niebezpieczeństwo. Reprezentacja Czech nadal atakowała, a sporo problemów polskiej defensywie sprawiał Koller. To właśnie mierzący dwa metry i 2 centymetry zawodnik rywali oddał kilkadziesiąt sekund później groźny strzał z pięciu metrów i Boruc z trudem go obronił.

Tymczasem zamiast gola dla Czechów bramkę zdobyli Polacy. Prawym skrzydłem urwał się Łobodziński. Dośrodkował w pole karne, Smolarek zgrał piłkę do Mariusza Lewandowskiego. Zawodnik Szachtara Donieck nie strzelał na siłę, ale idealnie technicznie posłał futbolówkę pod poprzeczkę bramki Petra Cecha.

4 minuty później Milan Baros wpadł w pole karne, wyszedł do niego Artur Boruc i sfaulował szarżującego zawodnika Portsmouth. Sędzia nie miał wątpliwości - rzut karny. Do "jedenastki" podszedł Koller, ale jego intencje wyczuł Boruc i obronił strzał rywala rehabilitując się za faul mający miejsce kilkadziesiąt sekund wcześniej.

Przed przerwą jeszcze jedną okazję do zdobycia gola mieli Polacy. Przelobować Cecha chciał Łobodziński. Rozgrywający swój trzynasty mecz w kadrze zawodnik Zagłębia posłał piłkę nad poprzeczką. Ostatecznie do przerwy Polacy prowadzili 2:0.

W przerwie Leo Beenhakker dokonał trzech zmian. Na boisku pojawili się: Maciej Żurawski, Łukasz Fabiański i Mariusz Jop, a boisko opuścili: Boruc, Bąk oraz Wichniarek.

Po zmianie stron jako pierwsi okazję stworzyli sobie Czesi i pierwszą dobrą interwencją popisał się Fabiański broniąc uderzenie z głowy Jana Kollera. Polacy nie byli w stanie w tej części gry przetrzymać piłki i rywale zdecydowanie przeważali. Nie potrafili jednak stworzyć sobie czystej okazji do zdobycia bramki, a takie strzały jak ten Kollera z 64. minuty czy Libora Sionko 120 sekund później pewnie bronił Fabiański.

Polacy po przerwie pierwszą okazję stworzyli sobie dopiero w 66. minucie, gdy z kontrą wyszedł Łobodziński. Strzelec pierwszego gola zdecydował się sam wykończyć akcję i nie była to dobra decyzja, ponieważ "Łobo" spudłował. W 80. minucie Czesi stworzyli groźną okazję do zdobycia bramki. Koller zagrał do rezerwowego Vlceka, ten poparzył w pole karne i dostrzegł niepilnowanego Plasila. Pomocnik rywali z siedmiu metrów uderzył piłkę z głowy, która poszybowała nad poprzeczką Fabiańskiego.

W końcówce spotkania dobrą kontrę wyprowadzili Polacy, ale Żurawski źle zagrał do rezerwowego Tomasza Zahorskiego i akcja spaliła na panewce. Ostatecznie biało-czerwoni wygrali 2:0 i było to zwycięstwo numer 300 w historii polskiej reprezentacji.

Czechy - Polska 0:2 (0:2)

0:1 - Łobodziński 6'

0:2 - Lewandowski 29'

Składy:

Czechy: Cech - Pospech, Grygera, Rozehnal, Ujfalusi (49' Kadlec) - Sionko (76' Vlcek), Polak, Matejovsky, Plasil (85' Kulic) - Koller, Baros.

Polska: Boruc (46' Fabiański) - Wasilewski, Bąk (46' Jop), Żewłakow, Bronowicki (77' Warzyniak) - Łobodziński (83' Murawski), Dudka, Lewandowski, Krzynówek - Smolarek (66' Zahorski), Wichniarek (46' Żurawski).

Żółte kartki: Grygera, Koller (Czechy) oraz Żewłakow (Polska).

Sędzia: Stelios Tryfonos (Cypr).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)