W tym artykule dowiesz się o:
Pojedynek Gołowkina z Alvarezem o cztery pasy mistrza świata wagi średniej (WBA, WBC, IBF i IBO) był jedną z najważniejszych, najefektowniejszych i najbardziej emocjonujących walk roku. W tej dwunastorundowej wojnie nokaut wisiał w powietrzu zwłaszcza w końcowych rundach, jednak obaj pięściarze wytrwali do ostatniego gongu. A kiedy ów gong wybrzmiał, obaj triumfalnie unieśli ręce w górę.
Karty punktowe sędziów przedstawiły trzy całkiem różne interpretacje wielkiego widowiska, jakie zobaczyli kibice w T-Mobile Arena w Las Vegas. Na karcie sędziego Dave'a Morettiego Gołowkin wygrał 115-113. Don Trella uznał, że był remis 114-114. Wreszcie Adelaide Byrd w sobie tylko znany sposób doszła do wniosku, że Alvarez zwyciężył aż 118-110.
- Dla mnie to okropny werdykt, coś strasznego dla boksu. Niewiarygodne - skomentował ocenę sędzi Byrd pięściarz z Kazachstanu. "GGG" był przekonany, że wygrał, tymczasem musiał pożegnać się ze swoim idealnym bilansem. W trzydziestej ósmej walce na zawodowym ringu po raz pierwszy nie wskazano go jako zwycięzcy.
- Cały pojedynek był niezwykle dramatyczny i oczywiście chcę rewanżu. Za nami wspaniała walka, ale to ja wciąż mam pasy, to ja jestem mistrzem - mówił 35-letni zawodnik.
Gołowkin przyznał, że był trochę zaskoczony stylem, w jakim boksował "Canelo". - Dużo mówił przed walką. Mówił, że pokaże, jak walczy prawdziwy Meksykanin, więc ja chciałem boksować po meksykańsku, iść na wymianę ciosów. On wiedział jednak, że może wygrać tylko przez decyzję sędziów, dlatego cały czas uciekał, trzymał się na dystans. To była dla mnie pewna niespodzianka - stwierdził wciąż aktualny mistrz świata wagi średniej wszystkich najważniejszych federacji.
ZOBACZ WIDEO Znakomity nokaut! Ten cios dokonał dzieła zniszczenia
Czy chciałbyś zobaczyć rewanżową walkę Giennadija Gołowkina z Saulem Alvarezem? 
Zgłoś błąd w treści
na Instagramie 
na Facebooku 
