Za mną nie było nic, tylko przepaść - rozmowa z Mateuszem Masternakiem, pięściarzem
Presja musiała być więc ogromna?
Wracając do Sauerland Event, doskonale wiesz jak to bywało w przeszłości - niektórzy pięściarze po przegraniu jednej walki byli odsuwani na boczny tor. Kredyt zaufania do Mateusza Masternaka jest większy?
- Bywało tak, że na testy przyjeżdżali młodzi i ambitni zawodnicy, którzy w najbliższych latach mieli być przyszłością dywizji cruiser. Po paru rundach sparingu ze mną okazywało się, że po co brać nowych zawodników, skoro mamy u siebie lepszego? Ten czynnik przemawia do promotorów, jeśli będę dobrze przygotowany i zmotywowany, to mogę nawiązać dobry pojedynek z każdym i jestem w stanie zwyciężać nawet najlepszych.
Jak wygląda współpraca ze sztabem szkoleniowym? We Francji nie było Ullego Wegnera, którego zatrzymały obowiązki w Niemczech.
- Generalnie pierwszym trenerem pozostaje Ulli Wegner, a Georg Bramowski pełni rolę asystenta. Dziękuję obu trenerom za dobre przygotowania, wartościowe sparingi. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ponadto dziękuję trenerowi Bramowskiemu za to, jak poprowadził mnie w narożniku podczas walki z Mormeckiem. Mimo, że miałem przewagę, nie dał odczuć, że jest dobrze, wymagał jeszcze więcej. Jakby mi odpuścił, to walka mogła być bardziej wyrównana. A wiadomo, jakie tam było punktowanie.Zwycięstwo nad Mormeckiem to największy sukces w twojej karierze. Znowu wskoczyłeś do poważnej czołówki wagi junior ciężkiej, więc nasuwa się pytanie - co dalej? Były już rozmowy z promotorami?
- Na razie nie, mamy rozmawiać na początku przyszłego roku. To był dla mnie ciężki rok, stoczyłem pięć walk, w tym dwie szczególnie ciężkie. Na razie daliśmy sobie spokój, chcę pocieszyć się zwycięstwem, rodziną i świętami. Po Nowym Roku porozmawiamy o mojej sportowej przyszłości.
Pytam nie bez kozery, bo jak bumerang wrócił temat twojej ewentualnej potyczki z Krzysztofem Włodarczykiem.
- Ja nie myślę o Włodarczyku, choć dla polskich kibiców byłaby to na pewno dalej ciekawa walka. Aczkolwiek to już wygląda trochę jak odgrzewane kotlety. Przez ponad dwa lata wyrażałem chęć na stoczenie tego pojedynku. Chęć była wyłącznie jednostronna. Z drugiej strony, Włodarczyk po porażce w takim stylu z Grigorijem Drozdem, nie jest łakomym kąskiem na scenie kategorii junior ciężkiej.