Zawsze lubiłem się bić - rozmowa z Łukaszem Wawrzyczkiem, zawodowym bokserem

Łukasz Wawrzyczek przeszedł bardzo interesującą drogę do sukcesu w boksie. Na amatorskich ringach wygrał ponad 90 procent z 200 stoczonych walk, a gdy przeszedł na zawodowstwo, nie było wcale gorzej.

Arkadiusz Pawłowski
Arkadiusz Pawłowski

Arkadiusz Pawłowski: W jakich okolicznościach zainteresowałeś się boksem?

Łukasz Wawrzyczek: - Zawsze lubiłem się bić ze starszymi chłopakami w szkole podstawowej i często dawałem im radę, mimo że nie byłem nigdy atletycznej budowy ciała. Ważyłem 45 kilogramów i byłem raczej wątłym chłopakiem. W 1997 roku w mojej szkole powstała sekcja boksu ŁKS ISKRA Brzezinka-Oświęcim gdzie trenerem był śp. Janusz Jeleń, który był trenerem z powołania. Postanowiłem spróbować swoich sił i zostałem w tym sporcie do dziś.

Czy jest ktoś, kogo uważasz za swojego mentora, kogoś, komu zawdzięczasz start swojej kariery?

- To jest bardzo ciężkie pytanie, ponieważ w moim życiu trafiłem na wielu bardzo złych ludzi, którzy obracali się przy boksie, wielu z nich było chciało mnie tylko wykorzystać do maksimum nie dając nic z siebie w zamian. Dziś, po wielu latach i wielu rozczarowaniach, mam naprawdę wąską grupę ludzi na których mogę liczyć w każdej sytuacji, a takim moim mentorem jest mój serdeczny przyjaciel Grzegorz Czebotar, czyli prezes firmy Kredyty-Chwilówki, który zawsze służy mi dobrą radą i dzięki ciężkiej pracy i wierze w spełnienie marzeń doszedł do sukcesu. On jest moim wzorem do naśladowania.

Jakie były twoje ambicje i cele kiedy zaczynałeś swoją karierę bokserską? Czy teraz się już w jakiejś części zrealizowały, a może z czasem zmieniły?

- Na początku, kiedy byłem małym chłopcem, treningi pozwoliły mi na poprawienie nauki oraz spożytkowanie bardzo dużej energii którą miałem w sobie, a która nie zawsze była ukierunkowana w dobry sposób. Byłem chłopcem szalenie nadpobudliwym i przeszkadzałem na lekcjach nauczycielom. Gdy zacząłem osiągać pierwsze sukcesy w boksie amatorskim zaczęło mnie to cieszyć i motywować do kolejnych zwycięstw.

Wśród twoich zawodowych przeciwników są sami zawodnicy spoza Polski. Czy podczas gal odczuwasz pozytywny wpływ kibiców, którzy liczą w walce na swojego rodaka?

- Przez pierwszy okres mojego boksowania zawodowego walczyłem głównie w Anglii oraz Irlandii. Kibice na Wyspach mnie lubili, ponieważ prezentowałem dosyć efektowny boks, nie unikałem otwartych wymian, a to się najbardziej ceni w Wielkiej Brytanii. Na gale przychodzili też oczywiście Polacy, co mnie bardzo cieszyło.

Czym byś się zajmował, jeśli nie zawodowym boksem?

- Też się nad tym często zastanawiam. Co bym robił gdyby nie boks? Myślę, że poszedłbym ostro w kierunku nauki i zostałbym prawnikiem lub lekarzem.

Osiągnąłeś w świecie boksu tak wiele. Które z osiągnięć są dla ciebie najważniejsze i dlaczego?

- Wszystkie osiągnięcia, które udało mi się wywalczyć są dla mnie najcenniejsze, każda walka to nowe trofeum, które chcę zdobyć. Byłem Młodzieżowym Mistrzem Polski oraz wicemistrzem kraju seniorów, miałem też jechać na Olimpiadę do Pekinu.

Czy jest ktoś, na kim się wzorujesz jeśli chodzi o styl? Czy też może próbujesz stworzyć coś zupełnie swojego, nową jakość?

- Szczerze powiem, że nie mam jakiegoś idola bokserskiego na którym mógłbym się wzorować. Jestem indywidualistą i bardziej od stylu podziwiam ludzi, którzy osiągneli najwięcej w boksie nie zawsze mając życie usłane różami. Takim zawodnikiem był Dariusz Michalczewski, jest nim też Paweł Wolak, który pracował na budowie po 12 godzin, a potem szedł na trening i doszedł do walki o tytuł.

Kto byłby twoim wymarzonym przeciwnikiem i dlaczego?

- Marzą mi się walki z najlepszymi na świecie w mojej kategorii wagowej w kolebce boksu czyli Las Vegas.

Jako amator stoczyłeś ogromną ilość walk, mówi się, że dochodzącą do dwustu. Jaka jest największa różnica pomiędzy boksem zawodowym a amatorskim?

- Tak stoczyłem ponad dwieście walk amatorskich, z czego przegrałem tylko około dwudziestu. Różnica między boksem amatorskim a zawodowym jest ogromna, zaczyna się na samym treningu, który jest dwa razy cięższy, potem oczywiście sposób walki, w boksie zawodowym na wszystko jest czas, jeśli nie w pierwszej rundzie, to w drugiej, jeśli nie w czwartej to w szóstej, a w walce amatorskiej mamy tylko trzy rundy po trzy minuty. To bardzo mało.

Jakiej rady udzieliłbyś młodym adeptom boksu, którzy chcą osiągnąć sukces w tym sporcie?

- Moje motto życiowe brzmi: "Zawsze bądź najlepszy" i to się sprawdza zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Chyba właśnie to byłaby moja rada dla młodych adeptów boksu, jeśli będą się tego trzymać osiągną sukces sportowy jak i osobisty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×