Boks. Wątpliwości ws. Dawida Kosteckiego. Opinia biegłego obala wersję Romana Giertycha

Dawid Kostecki miał na szyi dwa ślady. Roman Giertych sugerował, że mogły one pochodzić od paralizatora domowej roboty. W tę hipotezę nie wierzy biegły powołany do sprawy zmarłego pięściarza.

Dawid Borek
Dawid Borek
Dawid Kostecki WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Dawid Kostecki
- Na szyi Kosteckiego znaleziono dwa punkty. Lekarz mówił o tym w protokole, ujawnił dwa punkty przypominające wkłucia. [...]. Analiza, którą przeprowadziliśmy, wskazuje, że mamy do czynienia ze śladem, który pochodzi od paralizatora domowej roboty - mówił Roman Giertych (więcej TUTAJ).

Pełnomocnik rodziny Dawida Kosteckiego opisywał, że domowy paralizator, którym jego zdaniem obezwładniono zmarłego pięściarza, w pięć sekund jest w stanie wprowadzić osobę w szok i obezwładnienie. - Potem można upozorować powieszenie - przekonywał prawnik.

"Wersja Giertycha pełna luk" - pisze "Rzeczpospolita", która dotarła do opinii biegłego, który wypowiadał się w sprawie zgonu Dawida Kosteckiego.

"Wątpliwe, by przez jedno dotknięcie paralizatora Dawid Kostecki stracił przytomność. Rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i krzyczy. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera" - cytuje wersję biegłego "RP".

Biegły dr Wojciech Sadowski wyraża zwątpienie, "by człowiek rażony kontaktowym paralizatorem pozostawał bez ruchu i nie próbował się bronić". Ponadto "nie widział i nie słyszał", by po jednym użyciu paralizatora ktoś stracił przytomność, choć przyznaje, że paralizator może oszołomić, ograniczyć, a nawet wykluczyć możliwość np. obrony przez kilkanaście sekund.

Na wiele pytań dotyczących pochodzenia śladów na ciele Dawida Kosteckiego mogłoby odpowiedzieć badanie histopatologiczne. Z tego jednak zrezygnowano. "Może więc się okazać, że nigdy nie poznamy prawdy" - pisze "Rzeczpospolita".

Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia. Prokuratura po pierwszej sekcji zwłok uznała, że targnął się na swoje życie. Ustalono, że były pięściarz powiesił się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku w areszcie śledczym na Białołęce.

Kostecki w 2011 r. został skazany na 2,5 roku więzienia za założenie i współkierowanie grupą przestępczą czerpiącą korzyści z nierządu. W 2016 r. ponownie trafił do więzienia. Tym razem za kierowanie grupą przestępczą zajmującą się m.in. legalizacją i obrotem samochodami pochodzącymi z kradzieży. Kostecki ujawnił też powiązania funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i polityków z agencją towarzyską na Podkarpaciu, co jest znane jako "afera podkarpacka" (więcej TUTAJ).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×