Maciej Sulęcki wrócił z przytupem. "Nie było co zbierać"
Maciej Sulęcki ma za sobą pojedynek w ramach gali w Veronie (USA). Polski pięściarz zaprezentował się z bardzo dobrej strony i odnotował zwycięstwo.
Tym samym Sulęcki zaliczył udany powrót na ring po półtorarocznej przerwie. "'Striczu' (pseudonim Sulęckiego - dop. red.) Maciej Sulęcki zupełnie bezproblemowy - w drugiej rundzie gali w Veronie nokautuje Hernandeza" - pisał po walce dziennikarz Przemysław Garczarczyk.
Szerzej na temat walki Sulęckiego wypowiedział się na YouTube. - Załatwił sprawę szybko, łatwo i przyjemnie - podkreślił na wstępie.
- Angel Hernandez już drugiej minucie pierwszej rundy dostał cios z prawej ręki. Dotrwał jednak do końca i jakimś cudem doszedł do narożnika. Natomiast kiedy na początku drugiej rundy w Veronie "Striczu" poprawił, to już nie było co zbierać - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO: Mamed Chalidow powiedział "nie". Co zrobi KSW?Następnie spostrzegł, że sędzia liczył, ale "specjalnie nie było czego liczyć". - Wygrana Maćka Sulęckiego przez nokaut na początku drugiej rundy. Ładne uderzenie z prawej ręki - ocenił.
- Co dalej? Zobaczymy. Już wcześniej były plany na dużą walkę, natomiast chodziło o to, by zrobić coś rozbiegowego. Teraz te plany na dużą walkę będą się realizowały - dodał.
Garczarczyk podkreślił również, że spodziewa się tego, iż w ciągu około miesiąca dowiemy się o kolejnej walce Sulęckiego.
Czytaj także:
> Usyk mówi wprost, co zrobiłby z Putinem. Mocne słowa
> Kłopoty Krzysztofa Głowackiego. To zaniepokoiło lekarza