Tomasz Sikora wspomina pracę z Aleksandrem Wierietielnym. "Ogromne obciążenia. Doprowadzał nas do psychozy"
Były biathlonista Tomasz Sikora wiele zawdzięcza Aleksandrowi Wierietielnemu. Mistrz świata jednak przyznaje, że treningi u niego były bardzo ciężkie. - Moje życie polegało tylko na trenowaniu, spaniu i jedzeniu - wspomina.
Jego podopiecznym był Tomasz Sikora, który nie ma wątpliwości, że to jemu zawdzięcza mistrzostwo świata, które wywalczył w 1995 roku. Teraz w rozmowie z portalem sport.pl wrócił wspomnieniami do tamtych czasów i przyznaje, że nie było lekko.
- Jak przypominam sobie moje pierwsze lata u trenera Wierietielnego, to muszę powiedzieć, że moje życie polegało tylko na trenowaniu, spaniu i jedzeniu. To było wszystko, na co człowiek miał siłę. No, jeszcze oczywiście był prysznic. Po każdym treningu chciało się tylko wykąpać, zjeść i kłaść się do łóżka, żeby odpocząć przed następnym treningiem. Obciążenia były ogromne - mówi Sikora w portalu sport.pl.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Stefan Kraft lata jak szalony. "Punkty zdobywa krok po kroku"Wierietielny stosował różne metody, a niektóre bardzo nietypowe. Sikora zdradza zaskakującą technikę trenowania strzelania z karabinu.
- Dziurawił naboje, wysypał z nich proch, później przez kilka godzin gotował te naboje w gorącej wodzie, żeby na pewno nie wystrzeliły. Jak już miał pewne niewypały, to wkładał je w magazynek pomiędzy normalne naboje. Jak się taki trafił, to po naciśnięciu na spust można było idealnie zaobserwować ruch, jaki zawodnik wykonuje. Sam czułem i widziałem, jak mną szarpało. Trener doprowadził nas do takiej psychozy, że spodziewaliśmy się, że następny strzał na pewno będzie tym oszukanym i bardzo się pilnowaliśmy - zdradza.
13 lutego zaczynają się mistrzostwa świata w biathlonie Anterselva 2020 i potrwają do 23 lutego.
Justyna Kowalczyk przypomniała o wyjątkowej rocznicy. 20 lat temu zaczęła pracę z Aleksandrem Wierietielnym >>
MŚ 2019. Justyna Kowalczyk: Mogą mówić o mnie, że jestem heterą >>