Drugi z braci odnosi zwycięstwo. Piękna rodzinna historia na Giro d'Italia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Tim de Waele / Na zdjęciu: Valentin Paret-Peintre
Getty Images / Tim de Waele / Na zdjęciu: Valentin Paret-Peintre
zdjęcie autora artykułu

Valentin Paret-Peintre wygrał 10. etap Giro d'Italia. Francuz okazał się najmocniejszy z dużej ucieczki, która zawiązała się na początku wyścigu. Co ciekawe, przed rokiem po etapowy triumf we Włoszech sięgnął jego brat Aurelien Paret-Peintre.

Peleton Giro d'Italia we wtorek powrócił do ścigania po dniu przerwy. Na przetarcie po odpoczynku kolarze mieli do pokonania krótki, lecz zakończony długim 18-kilometrowym podjazdem etap z Pompejów do Cesano Mutrii. Jako że kolarze walczący w klasyfikacji generalnej stoczyli ze sobą pojedynek na piątkowym etapie jazdy indywidualnej na czas oraz na górskim sobotnim odcinku, istniało duże prawdopodobieństwo, że etap nr 10. zostawią do podziału uciekinierom.

Odcinek ten w kalendarzu zaznaczyło sobie wielu kolarzy, dlatego oglądaliśmy bardzo liczną ucieczkę dnia. Jeszcze 62 kilometry przed metą na czele wyścigu jechało aż 27 kolarzy. Ponownie szczęścia próbował m.in. Julian Alaphilippe, dwukrotny mistrz świata, który przyjechał na Giro d'Italia, aby dopisać do swojej bogatej kolekcji sukcesów etap włoskiego wielkiego touru. Francuz z powodu z powodu bólu kolana odpadł jednak od czołówki, gdy do mety pozostawało niecałe 40 kilometrów.

Premię lotną Intergiro, która wyznacza tzw. środek wyścigu, czyli miejsce, w którym kolarze mają za sobą połowę trasy całego wyścigu, wygrał Włoch Filippo Fiorelli. Chwilę później 36 kilometrów przed finiszem przyspieszyć postanowił Jan Tratnik. Słoweniec szybko wyrobił sobie pół minuty przewagi i wydawało się, że jest to decydujący moment etapu. Za jego plecami uformowała się grupka pościgowa w składzie Valentin Paret-Peintre, Romain Bardet, Andrea Bagioli oraz Marco Frigo. Pomimo pracy dwóch Włochów i dwóch Francuzów jadący na czele Słoweniec przez długie kilometry utrzymywał wypracowaną przewagę.

ZOBACZ WIDEO: Korzeniowski dostał w "tyłek", kiedy był dzieckiem. "Nie miałem nawet butów na trening"

Wszystko zmieniło się, gdy kolarze rozpoczęli najtrudniejszy fragment podjazdu pod Bocca della Selva, czyli ostatnie 6 kilometrów etapu. Najpierw tempa nie wytrzymali Andrea Bagioli oraz Marco Frigo, a potem przewaga Tratnika zaczęła maleć. Za jego plecami do przodu ruszył Valentin Paret-Peintre. Kolarz ekipy Decathlon AG2R La Mondiale Tea zerwał z koła Romaina Bardeta i błyskawicznie zaczął zbliżać się do zawodnika zespołu Visma Lease a Bike. 2,5 kilometra przed kreską Francuz objął prowadzenie i już go nie oddał.

To nie pierwszy triumf członka rodziny Paret-Peintre, bowiem przed rokiem etapowy skalp podczas Giro d'Italia na swoim koncie zapisał brat Valentina - Aurelien.

Drugie miejsce zajął Bardet, który zdołał jeszcze wyprzedzić zmęczonego Tratnika.

3 minuty po zwycięzcy do mety dojechała grupka liderów. Najlepsi kolarze w klasyfikacji generalnej nie stworzyli różnic czasowych pomiędzy sobą. Na 7. miejsce dzięki przewadze wypracowanej przez uciekinierów awansował Romain Bardet, a na 9. miejsce przesunął się inny kolarz z ucieczki dnia Filippo Zanna.

Liderem wyścigu pozostał Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) przed Danielem Felipe Martinezem (Bora-Hansgrohe) i Geraintem Thomasem (ineos-Grenadiers).

Przypomnijmy, że w 107. Giro d'Italia bierze udział 2 reprezentantów Polski - Rafał Majka oraz Stanisław Aniołkowski. Lepiej na razie radzi sobie Rafał Majka, który zajmuje aktualnie przyzwoitą 23. pozycję.

Zobacz też: Ależ występ Rafała Majki. Rozprowadził gwiazdę perfekcyjnie Walczyli na żyletki. Po zwycięstwie nie dowierzał

Źródło artykułu: WP SportoweFakty