Na Motoarenie szybciej przy krawężniku? "Pod bandą musi być jak na motocrossie"

KS Toruń zremisował w niedzielę z Unią Tarnów na własnym stadionie, choć do końca miał szanse na końcowe zwycięstwo. Zaledwie sześć punktów z bonusem zdobył dla Aniołów Grigorij Łaguta.

Krzysztof Wesoły
Krzysztof Wesoły
Drużyna z Torunia ma w tym roku problem z brakiem wyraźnego lidera. Rolę tę miał odgrywać Grigorij Łaguta, dla którego jednak póki co obecne rozgrywki są najsłabsze od momentu, gdy podpisał kontrakt w polskiej Ekstralidze.
Brak lidera wśród seniorów był aż nadto widoczny w niedzielnym meczu Aniołów z Unią Tarnów. Torunianie byli na doskonałej drodze żeby wygrać pojedynek, a nawet zainkasować punkt bonusowy, ale fatalnym rozegraniem biegów nominowanych wypuścili z rąk triumf i jedynie zremisowali. - Staramy się nie myśleć o tym meczu, bo najważniejsze jest to, że utrzymaliśmy miejsce w pierwszej czwórce i jedziemy w play-offach. Z tego jesteśmy zadowoleni. Trudno jednak być szczęśliwym po dzisiejszym dni. Ani my, ani kibice nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Tarnów jechał właściwie jak u siebie w domu, chyba nasz tor bardzo im pasuje - powiedział po meczu Łaguta. - Trudno mi powiedzieć, co poszło nie tak. Początek mieliśmy dobry. W pierwszych biegach czuliśmy się przecież rewelacyjnie, szybko zbudowaliśmy sześciopunktową przewagę i dojeżdżaliśmy do mety ze sporą przewagą nad rywalami. Później jednak wszystko zaczęło iść w dół - dodał.

Rosjanin średnio zdobywa prawie dwa punkty na bieg, ale do tej pory zawsze przekraczał tę barierę. Co warte odnotowania, "Grisza" zdecydowanie częściej dojeżdża do mety na drugim (28) niż na pierwszym miejscu (19), choć na początku sezonu prezentował się on wybornie. Szczególnie na Motoarenie widać, że trudno mu wyprzedzać rywali pod bandą, gdzie upatrzył sobie ścieżkę. - Był bieg, gdzie jechaliśmy z Pawłem Przedpełskim na 5:1. On obrał optymalną ścieżkę i ja musiałem trzymać się tą samą. Robiliśmy co w naszej mocy żeby nie przepuścić Kołodzieja i na szczęście się udało. Wynika to z tego, że teraz na tym torze szybciej jedzie się przy krawężniku, a nie pod bandą, jak na początku roku. Gdyby na zewnętrznej było nasypane jak na motocrossie, to pewnie bym się tam wypuszczał - wytłumaczył Łaguta.

Kiepska końcówka rundy zasadniczej oznacza, że Anioły w play-offach zmierzą się z liderem tabeli, Fogo Unią Leszno. "Grisza" już niejednokrotnie potwierdzał, że bardzo lubi ścigać się na "Smoku", ale gdyby torunianom poszło nieco lepiej, mogli mierzyć się z teoretycznie łatwiejszym rywalem, Betardem Spartą Wrocław, która na dodatek swoje mecze rozgrywa w Częstochowie. Łaguta spędził we Włókniarzu cztery sezony. - Dla mnie to nie ma większego znaczenia, bo tu i tu czuję się naprawdę dobrze. Mam tylko nadzieję, że tor zostanie dobrze przygotowany i będzie można nawiązać walkę z rywalami. Musimy do play-offów podejść bez stresu, trochę bardziej zrelaksowani, tak jak chłopaki z Tarnowa dzisiaj. Wtedy będzie szansa żeby osiągnąć korzystny wynik - zakończył Rosjanin.




KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy dobra forma Grigorija Łaguty z początku sezonu wróci na fazę play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×