Kocham żużel i chciałbym się ścigać codziennie - rozmowa z Dawidem Lampartem, zawodnikiem PGE Stali Rzeszów
Druga część sezonu zasadniczego jest bardzo udana dla zawodnika PGE Stali Rzeszów, Dawida Lamparta. - To dzięki startom w lidze duńskiej i świetnej pracy moich mechaników - tłumaczy.
Mateusz Kędzierski: Zaliczyłeś znakomity początek spotkania przeciwko gorzowskiej Stali. Pierwsze trzy wyścigi wygrałeś w świetnym stylu i ostatecznie zdobyłeś 10 punktów. Jak oceniasz swoją jazdę?
Dawid Lampart: Trochę zawaliliśmy końcówkę meczu, bo poszliśmy w złą stronę z ustawieniami i już nie byłem taki szybki, jak na początku. Chcieliśmy dobrze, ale wyszło troszkę gorzej. Muszę przyznać, że Kenni (Larsen) zrobił super robotę (wywalczył komplet punktów - dop. red.). Dobrze, że się uzupełniamy – jak jeden z nas zawali wyścig, to z kolei drugi jedzie lepiej. Łatwo z gorzowianami nie było. Szkoda dwóch ostatnich biegów, bo w nich także chciałem się pokazać z dobrej strony. Dobrze, że wygraliśmy ten mecz.Jaki kierunek obierzesz? Liga szwedzka czy angielska?
- Jak powiedziałem osobom, które będą szukać dla mnie startów za granicą, nie ma znaczenia, gdzie będę jeździł, tylko żebym jeździł. Tu nawet nie chodzi o pieniądze, bo jazda za granicą jest korzystniejsza niż treningi. Te starty przygotują mnie do meczów w lidze polskiej, a to będzie moim priorytetem.
Znakomicie wychodzisz spod taśmy. Czy jakoś specjalnie trenujesz ten moment startowy?
- To chyba zasługa moich rodziców, bo mój młodszy brat, który zaczyna jeździć na żużlu, ma tą samą wrodzoną wadę (śmiech).
Chyba zaletę!
- Tak jest. To chyba jest w genach. Dużo dały mi również zimowej zajęcia z psychologiem sportowym i ćwiczyliśmy ten element startu.
Czy w zimie korzystałeś z metody Biofeedback, czy może używałeś innych taktyk przygotowawczych?
- To, w jaki sposób się przygotowywałem, zostawię dla siebie. Dalej robimy swoje, żeby było jeszcze lepiej.
W październiku czekają was baraże o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Wychodzi na to, że będziesz musiał odwołać swoje wakacje w Stanach Zjednoczonych, o których wspominałeś mi nie tak dawno. - Cóż. Wyszło, jak wyszło. Jak widać po moim występie przeciwko Stali Gorzów, starałem się żeby tych baraży uniknąć. Wyjazd będę musiał odwołać, ale zima jest długa i na pewno coś wymyślę i gdzieś pojadę.Czy jesteś już trochę zmęczony tym sezonem?
- Nie. Ja mógłbym jeździć siedem razy w tygodniu. Dla mnie częsta jazda to nie problem. Cały czas trenuję i przygotowuję się do meczów ligowych. To nie jest tak, że z końcem lutego kończymy zimowe przygotowania i przez cały sezon nic nie robimy. Tak jak mówię, dla mnie żużel nie jest męczący. Ja to kocham i chciałbym się ścigać codziennie.
Skoro nie wypalą wakacje w Stanach Zjednoczonych, to może wybierzesz się do Argentyny? W zimie Jakub Jamróg połączył wakacje z udziałem w Indywidualnych Mistrzostwach tego kraju i sobie to chwalił.
- Przed rokiem otrzymałem zaproszenie na udział w tym turnieju, ale odmówiłem. Podróż do Argentyny jest zbyt długa i męcząca. Wolę przygotować się do sezonu w Polsce i dopilnować różne sprawy. Po tegorocznych startach zapewne będę ścigał się na crossie. Argentyna odpada, ale może wybiorę się do Australii. Jeśli tylko dostanę zaproszenie, to na pewno skorzystam.
Obserwuj @mateusz_ked
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>