Władysław Komarnicki: BSI strzeliło sobie w stopę. Wartość Grand Prix spadła

Władysław Komarnicki popiera działania gorzowskiej Stali, która rozważa rezygnację z dalszej organizacji Grand Prix. - Zgadzam się z moim następcą. Nie warto tego robić za wszelką cenę - mówi.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w sierpniu dojdzie do ostatniego turnieju SGP rozgrywanego w Gorzowie. - Najbardziej możliwy scenariusz zakłada, że umowa z BSI nie zostanie przedłużona - powiedział nam w tym tygodniu prezes Ireneusz Maciej Zmora. Ostateczna decyzja w tej sprawie zależna jest od postawy władz miasta. Klub nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć ciężaru finansowania turnieju Grand Prix ze względu na wysokość opłat za prawa do jego organizacji.
- Klub jest suwerenny, wie co robi i nie podejmuje nagłych decyzji. Władze Stali rozważają różne scenariusze i prowadzą przede wszystkim rozmowy z miastem. Organizacja Grand Prix w Gorzowie to na dobrą sprawę decyzja, która w dużej mierze zależy od prezydenta. Klub jest co prawda głównym organizatorem i bierze na siebie odpowiedzialność i gamę obowiązków, ale trzeba podkreślić, że decydujący głos ma w tej sprawie miasto - zaznaczył Władysław Komarnicki. Honorowy prezes gorzowskiej Stali w pełni popiera stanowisko klubu, który nie chce przedłużać współpracy z BSI za wszelką cenę. - Absolutnie się z tym zgadzam i mój następca ma w tym względzie rację. Obecnie produkt, jakim jest Grand Prix wyceniany jest inaczej niż jeszcze sześć czy pięć lat temu. Jak słusznie zauważył Ireneusz Maciej Zmora, organizatorzy tego cyklu strzelili sobie w stopę na Stadionie Narodowym, swoimi działaniami zamiast zwiększyć, dodatkowo obniżając wartość Grand Prix. To, co zrobiła firma BSI do spółki z Ole Olsenem będzie ich kosztowało niemałe pieniądze. Widzę, że Anglicy chcieliby przejść wobec tego do porządku dziennego, ale im się to nie uda. Pewnych rzeczy się nie zapomina, a decyzja Stali Gorzów o możliwym nie przedłużaniu współpracy po części także związana jest z tym, co wydarzyło się w Warszawie - przyznał.

Niewykluczone, że 29 sierpnia tego roku Grand Prix po raz ostatni zawita do Gorzowa. Władysław Komarnicki nie ma wątpliwości, że zawody te - podobnie jak poprzednie na Stadionie im. Edwarda Jancarza - będą stać na wysokim poziomie. - Wszystko w życiu zależy od tego, kto się za to bierze i organizuje. Gorzów miał to szczęście i zaszczyt, że do organizacji SGP zabrali się ludzie zdeterminowani. Nie ukrywam, że byłem jednym z pierwszych organizatorów i na przestrzeni lat nie mieliśmy żadnej wpadki. Cieszę się, że moi następcy poszli tą samą drogą. Niczego nie zmarnowali i mogę im tylko pogratulować. Jak widać czas, kiedy z nimi współpracowałem nie został stracony i wiele się przy mnie nauczyli - podsumował Władysław Komarnicki.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Gorzów powinien przedłużyć współpracę, gdyby BSI zeszło ze swojej ceny?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×