Marcin Kuźbicki: Why so serious?
"Darcy Ward w Falubazie" - huknęło w piątkowy poranek jak z salwy armatniej. Żużlowy świat w szoku. Ale czy słusznie?
Gdyby żużlowcy grali w hollywoodzkich filmach, Ward jak nikt inny nadawałby się do roli Jokera z serii o Batmanie. I to w wersji a'la Heath Ledger, który notabene również był Australijczykiem. Obaj tytułują się przedstawicielami anarchii (Ward wrzucił sobie nawet odpowiedni symbol na kevlar). Obaj sieją spustoszenie w swoich światach. Obaj wywracają do góry nogami przyjęte normy. Obaj upierają się, że ich działaniami nie kierują pieniądze. Wreszcie obaj, choć są czarnymi charakterami, wzbudzają u dużej grupy odbiorców więcej sympatii, niż bohaterowie pozytywni. Naprawdę, Darcy'emu brakuje już tylko niechlujnego makijażu na twarzy i pofarbowania włosów na zielono.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rzeczywistość nie wyglądała tak filmowo i Ward przy wyborze klubu raczej nie kierował się kryterium pt. "który wybór będzie najbardziej zwariowany?". Jeśli faktycznie dobro kolegi leżało mu tak bardzo na sercu i kwestia Holdera przesądziła o zerwaniu rozmów z Toruniem - szacunek. Podejrzewam, że gdziekolwiek by nie poszedł - odnalazłby się równie dobrze, kluczowa była zatem kwestia, który kontrahent wykaże się największą determinacją w walce o względy naszego żużlowego Jokera. Padło na Falubaz i doprawdy włodarzom z Zielonej Góry trudno się dziwić - w obliczu plagi kontuzji i ciągłego oczekiwania na powrót Patryka Dudka zakontraktowanie Warda może okazać się nie tylko elementem pieczętującym spokojnie wejście do fazy play-off, ale też osłabiającym bardzo prawdopodobnego rywala w półfinale. Kierownictwu Falubazu gratuluję zatem popisowego rozegrania sprawy, choć, oczywiście, jest w tej całej imponującej operacji jeden mały zgrzyt.
Kibic. Kibic, który posiada powszechnie znaną skłonność do mitologizowania swojej ukochanej dyscypliny i wypiera ze świadomości fakt, że dla żużlowca jeżdżenie w kółko to praca jak każda inna - więc idzie się tam, gdzie są najlepsze warunki. Dla torunianina przejście do klubu z którym w ostatnich latach było zdecydowanie nie po drodze może podchodzić pod zdradę. Dla zielonogórzanina ściągnięcie zawodnika który kilka lat temu deptał barwy klubowe będzie zaprzedaniem ideałów. Oczywiście sam zainteresowany nie będzie czuł przesadnej empatii ani w stosunku do jednych ani do drugich, a jedyne co mu pozostaje, to zjednać sobie przychylność nowych kibiców kilkoma efektownymi występami. Ale czy będzie o to tak łatwo? Powtórki z Golloba w Toruniu i odwracania się całego sektora plecami do toru w trakcie jego występów raczej nie uświadczymy, ale początki mogą być szorstkie.
Tak czy inaczej - dzieje się. Wyczekiwałem powrotu tego ekscentrycznego, kontrowersyjnego, ale przede wszystkim niewyobrażalnie utalentowanego zawodnika z wypiekami na twarzy, ale okoliczności jego powrotu na tor przerosły moje oczekiwania. Tym bardziej, że pierwsze wyniki z Anglii wskazują, że wciąż mamy do czynienia z kartą, którą warto mieć w rękawie bardziej niż asa. Już jest bardzo ciekawie, a z pierwszym wyjazdem Warda na W69 zrobi się jeszcze lepiej. A skoro to tylko żużel, pozwolę sobie zacytować pewnego jegomościa w fioletowym garniturze i spytać: why so serious?
Marcin Kuźbicki
Follow @MarcinKuzbicki
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>