Grzegorz Zengota coraz wyżej w hierarchii: Od trzech lat jestem w topie
Piąte miejsce zajął Grzegorz Zengota w niedzielnym finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Gorzowie. Wychowanek Falubazu Zielona Góra był bliski poprawienia zeszłorocznego rezultatu z domowego toru.
Popularny "Zengi" nie musiałby się przebijać przez baraż, gdyby nie sytuacja z 12. biegu, kiedy to został wykluczony za przewrócenie późniejszego triumfatora całego turnieju. Poza tym występem jechał znakomicie. - Może gdyby nie ten wyścig, to z automatu znalazłbym się w finale. Wyszło, jak wyszło. Zostałem wykluczony, bo to była moja wina. Nie ma żadnych wątpliwości. Wiedziałem, że wjechałem w Maćka. Żużel polega na tym, że się mija, ale nie powoduje przy tym takiego kontaktu, żeby wywracać drugiego kolegę. Ja to zrobiłem i zasłużyłem na wykluczenie - przyznał zielonogórzanin. Bezpośrednio po zdarzeniu, nie zamierzał go jednak rozpamiętywać. - Nie myślałem o tym zupełnie. Skupiałem się na kolejnym wyścigu, w którym jechałem już po przerwie - dodał.
Potwierdziły to wyniki, bo następne dwie odsłony zawodów z udziałem Zengoty zakończyły się jego zwycięstwami. W ten sposób znalazł się on w półfinale, gdzie zajął trzecie miejsce, co w końcowej klasyfikacji dało mu piątą lokatę. - Wygrałem start i popełniłem błąd w szczycie łuku. Mogłem pojechać trochę węziej i koledzy by mnie nie minęli. To można było zmienić, ale to tylko gdybanie. W trakcie wyścigu trudno coś przewidzieć - zauważył żużlowiec. Z każdym kolejnym rokiem wychowanek Falubazu, a aktualnie leszczyński Byk potwierdza, że buduje sobie coraz silniejszą markę. W Gorzowie zabrakło szczęścia i odrobiny chłodnej głowy. Co będzie w kolejnych latach? - Prędzej czy później może się uda. Jestem optymistą i uważam, że zrobiłem tu dobry wynik. W przyszłym roku mamy kolejny finał i na pewno chciałbym powalczyć o tytuł - zakończył z uśmiechem Grzegorz Zengota.KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>