Paweł Przedpełski jednym z ojców sukcesu KS Toruń. "Spiąłem się na ostatni bieg"
Mimo że cały mecz nie wyszedł Pawłowi Przedpełskiemu tak, jakby sobie wymarzył, to w najważniejszym momencie meczu zdołał wygrać wyścig z Nickim Pedersenem.
Losy meczu ważyły się do ostatnich metrów 15. wyścigu. I choć Byki ani razu nie prowadziły tego dnia z Aniołami, to były bardzo blisko wydarcia im jednego punktu za remis. - Było duże ciśnienie, bo przyjechaliśmy tu z nastawieniem na bardzo ciężkie zawody. Jakoś tak się ułożyło, że przez cały mecz utrzymywaliśmy małą przewagę. Ostatni bieg zadecydował o wszystkim. Najlepszą robotę wykonał dziś Jason Doyle. Jemu w szczególności należą się gratulacje - stwierdził 19-latek.
Wychowanek toruńskiego klubu zauważył, że tor różnił się od tego, na którym przychodziło mu się ścigać przed rokiem czy dwoma laty. Mimo to potrafił się na nim odnaleźć. - Dobrze dziś mi się na nim jeździło. Był świetnie przygotowany. W poprzednich latach było co prawda nieco bardziej przyczepnie, ale ważne jednak, że było dużo mijanek.Odniesiona w połowie kwietnia kontuzja kciuka uniemożliwiła mu start jedynie w meczu w Zielonej Górze. W pozostałych spotkaniach stawał do walki pod taśmą. Młodzieżowiec Aniołów zapomina już powoli o tym urazie. - Nie odczuwam już skutków tej kontuzji. Nie raz wiadomo, że trochę zaboli, ale nie ma żadnego dyskomfortu, więc nie pozostaje mi nic innego, jak wsiadać na motocykl i się ścigać - zakończył.
Skrót meczu Fogo Unia Leszno - KS Toruń