PGE Ekstraliga ciekawsza niż przypuszczano

Dwie pierwsze kolejki PGE Ekstraligi przyniosły kilka niespodzianek. - Ci, którzy mówili, że będzie to liga dwóch prędkości przynajmniej na razie byli w błędzie - ocenia trener Stanisław Chomski.

Michał Wachowski
Michał Wachowski
Przed startem rozgrywek pojawiały się stwierdzenia, że rywalizacja o medale będzie wewnętrzną sprawą drużyn z Leszna, Torunia, Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry. Pierwsze dwie kolejki sprawiły jednak faworytom psikusa. MONEYmakesMONEY.pl Stal doznała już dwóch porażek, a zaledwie jeden punkt ma na swoim koncie KS Toruń. - Jest jeszcze za wcześnie, by wyciągać pochopne wnioski, ale teoria, że liga podzieli się na dwie czwórki na starcie sezonu się nie sprawdza. Czas pokaże czy wszystko wróci do normy i czy faworyci, którzy teraz są na dole tabeli zdołają się pozbierać. Podejrzewam, że tak, bo w przypadku niektórych drużyn na przeszkodzie stoją obecnie kontuzje. Od pierwszej kolejki są jednak niespodzianki i liga jest po prostu ciekawsza niż można było przypuszczać - zaznaczył były trener gdańskiego Wybrzeża.
Jak zaznacza Stanisław Chomski, z dobrej strony pokazują się zwłaszcza beniaminkowie. GKM Grudziądz ograł na własnym torze Drużynowego Mistrza Polski, z kolei zespół z Rzeszowa przegrał zaledwie dziesięcioma punktami w Zielonej Górze, a u siebie pokonał rywali z Wrocławia. - Można powiedzieć, że historia lubi się powtarzać, bo dwaj poprzedni mistrzowie Polski też na początku sezonu przegrywali. Mało kto potrafi odnaleźć się na specyficznym torze w Tarnowie i można było zakładać, że gorzowianie tam przegrają. Tego, że nie zdobędą też punktów w Grudziądzu się jednak nie spodziewałem. Nie tylko GKM, ale i Rzeszów, skazywany przez wielu w tej lidze na statystowanie, nie stoi na straconej pozycji. Dawid Lampart czy Krystian Rempała zrobili w ostatniej kolejce niesamowity wynik. Przy takiej postawie zawodników, beniaminek wygra w tym roku niejedno spotkanie - ocenił Chomski. By odbić się od dna ligowej tabeli, gorzowska Stal będzie musiała pokonać w 10 maja lidera tabeli - Fogo Unię Leszno. Drużyna Piotra Palucha wpadnie jednak w ponowne tarapaty, jeśli nie będzie mogła liczyć na wsparcie Nielsa Kristiana Iversena. - Stal ma trudny terminarz, ale jest mistrzem i przegrała już drugi mecz z rzędu. Drużynie tej daleko obecnie do formy z poprzedniego sezonu i niektórzy zawodnicy nie mogą odzyskać wysokiej dyspozycji. Druga linia jeździ w kratkę, ale najbardziej martwi postawa Iversena. On, jako lider zespołu, musi zacząć punktować, jeśli Stal chce wygrywać. Jedynym pozytywem meczu w Grudziądzu byli prawdopodobnie gorzowscy juniorzy. To oni nadrabiali straty poniesione przez seniorów i także w kolejnych meczach mogą być dużym wsparciem tego zespołu - podsumował.

Czy w Ekstraliga stanie się w tym sezonie ligą dwóch prędkości?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×